Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Mam w domu komodę,

a w niej lata młode

w kosteczkę poukładane.

 

Wspomnienia nie bolą,

lecz czasem bazgrolą

w pamięci obrazy miedziane.

 

Jak kura pazurem

rozgrzebałam któreś,

musiałam schładzać na wietrze.

 

Pięć szuflad w komodzie,

a na samym spodzie

cichutko leży na swetrze.

 

Fioletem niebieskim

kruszy się, szeleści,

zapachem dłonie oplata.

 

Mam starą komodę,

a w niej myśli młode,

więc idę piechotą do lata.

 

 

30.09.2018r.

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Obrazowanie fajne,

przynajmniej do pewnego momentu.

 

Ale język i forma, jakimi się posługujesz sprawiają,

że zyskuje to dla mnie niemiły, sztambuchowy podźwięk.

Zwłaszcza te rymy jednosylabowe są pretensjonalne,

w moim odczuciu.

 

Sorry, ale lepsze Twoje utwory już czytałam.

Nie gniewaj się.

 

Pozdrowienia,

D.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cenię Cię za szczerość i nie gniewam się. 

Posłuchaj piosenki, do której dałam link, a szczególnie zwróć uwagę na refren. 

Nie wychodzi mi dzisiaj z głowy, a powyższe wersy są tego efektem. Z folkowym akcentem.

Pozdrawiam:)) 

Opublikowano

Podoba mi się lekko i radośnie przedstawiony aspekt nieprzemijalności w Twoim wierszu, że są w życiu doświadczenia, które pozostają wiecznie żywe i młode, choć schowane w "starej komodzie". Tak, trzeba do nich wracać i zabierać ze sobą w dalszą drogę :) Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Też wystrzegam się jednosylabówek i nie lubię u innych, ale powyższy tekst pisałam z myślą o śpiewaniu, a w piosenkach takie rymowe bublki często się zdarzają, zwracam na to uwagę jak słucham piosnek. Zapewniam, że tak i bardzo dobrze brzmią.

Dziękuję pięknie:) Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie musiałaś, ja po prostu piszę,

co myślę, nie chciałam w jakikolwiek sposób na Ciebie naciskać.

 

Ale przyznam, że teraz jest lepiej, w moim subiektywnym odbiorze.

 

Lubię folkowe akcenty, ale nie przepadam za babcinymi,

przegrzanymi wpisikami pamiętnikowymi spod kocyka (wybacz mi to określenie).

 

Przyszło mi do głowy, że to piosenka,

ale widać za nieco inaczej pisanymi piosenkami przepadam,

stąd moje marudzenie :)

Nie przejmuj się tym zbytnio :)

 

Też serdecznie i też miłego :)))

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne,  rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
    • @Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super!  Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :))) 
    • @Gosława Masz rację.  Opowiem Ci, jak zajęta byłam prasowaniem, nagle zaniepokoiła mnie cisza, myślę sobie,  co się dzieje? Schodzę na półpiętro, a chłopcy wyciągnęli z piecyka, który zwie się 'koza' - szufladę z popiołem. Popiół szczęściem był już zimny, ale mnie zrobiło się gorąco. Całą zawartość, rozsypali po pokoju, gdzie się dało, garściami na dywan, na fotele, na podłogę. Wiesz ile było sprzątania? Nie wciągniesz przecież popiołu do odkurzacza. Nawet kilkukrotne mycie podłogi - to za mało. Ufff...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...