Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Trzy tony ciężaru po lewej
prawa tak samo obciążona
Jak to udźwignąć sam nie wiem
kiedy mam zmęczone ramiona

 

Los mym trenerem i świadkiem
Ciężar wbija mnie w ławkę
Oddechu zaraz zabraknie
W klatce z płuc powstanie pasztet

 

Pot spływa do gardła i dławi
Śmierć to jedyny jest wynik
I czuję strach, smutek, nienawiść
z powodu mej oprawczyni

 

Wtem zauważam w niej drgania
i czuję jak unoszę sztangę
Lecz to tylko hipomania
karmi mnie pożywnym fałszem

 

Czuję się mistrzem we wszystkim
na co straciłem ochotę
Nie mogę marzenia ziścić
a pragnę grać w gry zespołowe

 

Czas płynie jak w ścieku uryna

ja znów się czuję normalnie
Nadal gryf przed sobą trzymam
Jeszcze nie wbija się klatkę

 

Nikt by nie zrobił nią serii
też chcę jedynie odłożyć
Tak długo będę się męczyć
aż nie otrzymam pomocy

 

Lecz kto i jak mi pomoże?
Suwnicą? Czy żurawiem może?
O pomoc sam nie poproszę
więc pocę się leżąc w pokorze.

Edytowane przez Gaźnik (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witam - trudny wiersz  -  nie potrafię rzeczowo go określić - rozlewa mi się.

Wybacz więc  - może inni coś w nim zobaczą.

                                                                                                                                                  Pozd.

Opublikowano

Panie Gaźnik dobre, widać tu talent autora.  Jedna uwaga.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słowo "los" zmieniłbym na inne, także "mym" zmieniłbym na "moim"  Pozdrawiam

Opublikowano

Dobry wiersz, przeczytałam z przyjemnością,

choć nie traktuje o miłych sprawach.

 

Spodobało mi się to, że ukazujesz zmagania Peela z problemami życiowymi

pod alegorią sportu, wysiłku fizycznego. To nie jest częste w poezji.

 

Dostrzegam w tym wierszu wiele życiowych aspektów,

dla mnie to wiersz o trudzie samorealizacji, nieśmiałości Peela w konfrontacji z rzeczywistością,

jego biernej postawie, może nawet odrzuceniu społecznym. Problemy pojawiają się tu cyklicznie,

tak jak systematycznie Peel musi odpychać od siebie sztangę, ciężar kłopotów.

Przepięknie zobrazowane, aż nie umiem się tym wierszem nie zachwycać.

 

Jedynie - jeśli o technikę idzie:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

chyba "a" jest tu niepotrzebne.

 

I tyle póki co ode mnie,

nie pisz mi tutaj więcej,

że nie masz talentu :)

 

Pozdrawiam serdecznie :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pani interpretacja jest niesamowita. Zgadza się w 100%, a tego się zupełnie nie spodziewałem. Brzmi jak diagnoza lekarska i bardzo dobrze :) To jest metafora mojego życia, chociaż na siłowni ostatni raz byłem 9 lat temu :D Szczerzę mówiąc ja jestem zachwycony Pani interpretacją jakbyśmy się znali od lat. A to oznacza, że rzeczywiście dobrze go ułożyłem. 

 

Pani Maro dziękuje za pomoc, pewnie coś jeszcze zmienię, ale postaram się zrobić to po swojemu :)

 

 

  • 10 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...
  • 4 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break Wiersz bardzo miękki w dotyku, jak długi, spokojny list pisany z czułością. Słowa bogate Barwą jesieni i światłem, która ma swoić ciemność – zimy, śmierci, przeszłości.    
    • @Berenika97 Oczywiście, że gotowi na spotkanie ze światem możemy być tylko wtedy, gdy mamy zawsze w  kieszeni coś w rodzaju antystresowego gniotka. Cisza jest potrzebna, aby wszystkie bodźce, informacje, zjawiska z zewnątrz móc przyjąć, uporządkować, nadać im odpowiednie znaczenie dla siebie i odrzucić to, co zaśmieca naszą wewnętrzną przestrzeń, Myślę, że to bardzo mądry psychologicznie wiersz.  
    • @Berenika97 Szanowna Autorko,   poniżej odnoszę się do utworu, który właśnie poznałem. Ciebie nie znam, więc się na ten temat nie wypowiadam.   1. Pomysł i tytuł   Tytuł „Kłębek” jest poprawny, ale banalny. Już od pierwszego skojarzenia wiadomo, że będzie o „przędzy”, czymś „miękkim”, „otulającym” – zero zaskoczenia. Motyw „ciszy na własność” też jest ograny – od wierszy instagramowych po slogany z kubków.   2. Obrazowanie i metafory   „Pragnę ciszy na własność – miękkiej przędzy, którą zwinę w kłębek i schowam pod podszewką płaszcza”     Cisza → przędza → kłębek → podszewka płaszcza. To jest szereg skojarzeń, ale mechaniczny, jakby układany w generatorze metafor: coś miękkiego + coś osobistego + coś przy ciele. „Podszewka płaszcza” brzmi bardziej jak opis z instrukcji krawieckiej niż poetycki obraz. Zero ładunku emocjonalnego, techniczny rzeczownik wzięty znikąd. Brakuje jakiejkolwiek konkretnej sceny. To jest czysta abstrakcja: cisza, przędza, kłębek, płaszcz – ale nie wiemy gdzie, kiedy, kim jest mówiący podmiot. To nie jest „intymne”, tylko bezcielesne. Nadaje się na slogan w szkole krawieckiej.    3. Składnia i rytm   Wersy są rozczłonkowane w sposób typowo „warsztatowo-poetycki” – cięcia w miejscach, gdzie nie ma napięcia. Przykład: „żeby przy każdym kroku / ocierała się o mnie łagodnie” – rytmicznie to się ciągnie, jest płaskie, bez żadnego zgrzytu, przyspieszenia, zauważalnej pauzy. Interpunkcja jest poprawna, ale nudna. Wszystko jest takie same: spokojne, wygładzone, bez ostrych krawędzi. To bardziej notka o marzeniu niż rasowe wierszysko w  moim odczuciu.    4. Słownictwo   „miękkiej przędzy”, „łagodnie”, „ciszy”, „płaszcz” – to zestaw słów z katalogu „bezpieczna poezja z portalu literackiego”. Zero pojedynczego, charakterystycznego słowa, które zostałoby w pamięci. Ostatni wers: „i była gotowa na zgiełk.” – tu jest potencjał, ale znowu: „zgiełk” to ogólnik. Jaki zgiełk? Miasta? Ludzi? Wewnętrzny? Konfliktu? Wiersz ucieka od konkretu, przez co nie ma ciężaru.   5. Sens i pointa   Logika metafory: bohaterka chce ciszy, ale jednocześnie chce ją trzymać przy sobie jako amortyzator na przyszły zgiełk. To mogłoby być ciekawe – problem w tym, że wiersz zatrzymuje się dokładnie w miejscu, gdzie powinien zacząć się konflikt. Nie ma żadnego zwrotu, żadnej rysy. Wszystko jest wygładzone jak… TA „miękka przędza”. Efekt: ładny obrazek na ścianę, nie wiersz, który naprawdę coś robi z czytelnikiem.   6. Co by go uratowało?   Dodać konkret: miejsce, sytuację, jedną brutalniejszą scenę lub detal, z którym ta cisza ma kontrastować. Rozbić ten grzeczny język jednym, dwoma słowami, które wprowadzą pęknięcie: ironię, autoagresję, znużenie, cokolwiek. Przemyśleć metaforę: czy na pewno potrzebujesz i „przędzy”, i „kłębka”, i „podszewki płaszcza”? Obecnie to nie pogłębia sensu, tylko mnoży ozdobniki.     ERGO:   To jest poprawny, ale skrajnie bezpieczny wierszyk – jak miękki kocyk z Ikei: ładny, miły, absolutnie niegroźny. Literacko nie robi nic ryzykownego, nie ma własnego języka, jedzie na zużytych metaforach i neutralnym słowniku. Jako ćwiczenie warsztatowe – OK. Jako wiersz, który chce zaistnieć w pamięci czytelnika – w tej formie nie ma na to szans.
    • @markchagall to o czym piszesz nie jest zbyt proste i łatwe ale piszesz bardzo ciekawie i "do rzeczy". Z przyjemnością i ciekawością poczytałam Pozdrowienia.  
    • @Rafał Hille Ma w sobie ten wiersz coś bardzo poruszającego i „pod skórą” niepokojącego – jak obserwowanie czyjegoś życia przez szybę w mroku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...