Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Teatr absurdu


Rekomendowane odpowiedzi

Teatr absurdu

 

Niezdarne dłonie chwytają wczoraj
za frak, za szal i za długie włosy 
"Wpierw się z dzisiaj weź uporaj 
i z losem który często niesie ciosy"

 

Dłonie przenikają przez kałużę czasu 
wyrywają słone łzy cudzej przeszłości 
A dźwięki na partyturze czarciego basu 
- budują scenerię nagłych mdłości

 

I jak tu przetrwać scenariusz do końca 
Nie gubiąc liter, słów i długich zdań 
Gdy zamilkł sufler prawdy obrońca 
znający mnóstwo ludowych podań

 

Głucha cisza wybuchła gromką skalą 
Sala rozpływa się w jej ex majestacie 
W kiblach nuty skręty mocne palą 
Te znaczne i słabe akcenty - postacie

 

Gwar się zrobił po pierwszym akcie 
jak nicość dźwięczna przepełniła salę 
Woła cygan oszczędź nas Kacie 
bo sam jak ten turoń ci przywalę

 

Kat na scenie gilotynę szybko ostrzy 
i dyby otwiera dla radochy wielkiej 
a śmiać się będą jedynie ci bystrzy 
których słychać z widowni czeskiej

 

Po kolei jak gąski szare na życia rzeź 
idą widzowie na ścięcie i w stalowe dyby 
Każdy mówi serce, rozum i duszę weź
I wpuść za koleją w światłości szyby

 

Spadająca gwiazda uderzyła w dach 
Niszcząc nadzieje i skryte życzenia 
Pozostał tylko stopiony czarny piach 
I anielskie do Boga żale i roszczenia

 

Autor: Dawid Rzeszutek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę pisała o treści, tylko powiem kilka słów na temat techniki. 

1. Wersy są nierówne. Musisz się trzymać 10, albo 12, albo 9, a tu masz wszystko.

2 Dlatego rytm się bardzo zacina. Nie ma płynności.

3. Średniówka również krąży, raz tu, raz tu. 

4. I tak zwane masło maślane czyli pleonazmy.

Nie chce Cię zniechęcać i się nie przejmuj, tylko popracuj nad wierszem.

Zaraz Ci pokarze na przykładzie jednej zwrotki. 

Pozdrawiam :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treściwe, kilka/naście  miejsc do wygładzenia, ale  to się dla mnie mniej liczy niż  gęsty  i przemyślany  przekaz . 

Tyle po pierwszym czytaniu , najdłużej  mnie zatrzymała czeska widownia, ki diabeł z tą hlediště?

Edytowane przez Jemall (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

Zgadzam się, co do uwag MaksMara , ale w swojej obronie muszę powiedzieć, że to był bardzo spontaniczny wiersz i czas pracy nad nim to jakieś góra 15 -20 min. Bardziej byłem skupiony nad zawartością niż nad formą i stąd te wady techniczne. Stan podczas pisania tego tekstu można nazwać szałem twórczym i co do jakości technicznej tutaj nie mam wcale nic więcej do dodania. Myślę, że biorąc pod uwagę mój poziom wykształcenia i obycia z literaturą, to co piszę i tak jest zdumiewające. Ale wiem, że dzięki ciężkiej pracy mogę osiągnąć jeszcze więcej. To również Wasza zasługa, gdyż jak zwykle dbacie o moją techniczną poprawność. Dziękuję. 

 

Deonix_, mnie również miło Cię "czytać" ;-),  Nie było mnie, w sumie, chyba przez życie, ogólnie...

Postaram się nadrobić stracony czas i publikować częściej. Pozdrawiam Was serdecznie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie po to napisałam, co jest nie tak, co trzeba poprawić, żebyś się teraz usprawiedliwiał i bronił. Nie masz przed czym. Zrobiłam to w dobrej wierze. Też korzystałam i nadal korzystam z fachowej pomocy, w ten sposób uczę się pisać poezję. Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...