Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)


słońce pałuje mnie promieniami

na centralnej ulicy miasta

umieram z uśmiechem na ustach

za kromkę chleba z dżemem

który nie pochodzi z importu

 

mam serce bez konserwantów

w plastikowych okularach

całuję w usta butelkę z piwem

z której o 7.00 piłaś powietrze

razem wchodzimy w chmury dymu

 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Podoba mi się, tylko zmień trzeci wers, bo psuje cały tekst.

umieram, a na twarzy uśmiech ( uśmiech pojawia się przede wszystkim na ustach, więc masz masło maślane)

ewentualnie proponuję:

dziękując wszem i wobec

za kromkę chleba z masłem

:)))

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hej, no wygooglowałem, ten uśmiech na ustach i jest to zwrot, który występuje w języku potocznym, nawet w słownikach językowych, ale przemyślę sprawę, dzięki za uwagi :)

 

Miałem zamiar, pisząc ten wiersz, i inne z tej serii, uzyskania efektu mowy codziennej i języka potocznego, takiego trochę spontanicznego gadania, ale przemyślę Twoje sugestie ;)

 

 

 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Słońce pałuje promieniami

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   

Dobre :)

Nasz dżem, nie z importu, wiadomo, ze lepszy, ale żeby zaraz z tego powodu umierać :)

Pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To taka spontaniczna akcja anarchistyczna... :)

Opublikowano

Witam ponownie -  widzę że się rozpędziłeś w dobrym kierunku - bardzo dobry wiersz mimo że słońcem parzy.

                                                                                                                                                                                                          Pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki za przeczytanie, cieszę że jest ok.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki za opinię w sprawie tego uśmiechu i za pozostawienie słowa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...