Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zabity słowem

 

słowem wbijanym z siłą 
tytana ranisz moje serce 
książki przeczytane nigdy 
tak głęboko się nie wbiły
wystarczyły trzy słowa 
by serce zamilkło dławiąc się
potokami krwistych obelg 
teraz już wiem, że to był marny błąd
lecz tych klika banałów 
zabiło mnie jak śmiech kata 
dni stają się krótsze a
noce chłodne proszą się o
ciepły koc
już cię tu nie ma i nie będzie
nie ogrzejesz mnie 
chłód mojego serca mrozi kości 
jak kostnica - miejsce 
nieprzyjazne nawet dla mnie trupa

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadzam się z Tobą, słowo serce nie jest w tym tekście na miejscu, ale ostatecznie jedno słowo nie może przekreślać całości. Nie wyczerpałem się pisząc ten tekst, a szczerze mówiąc, chciałem prościej napisać, bo komentarze do moich tekstów sa niejednokrotnie pod tym względem krytyczne. Ostatecznie dodam, że muszę znaleźć złoty środek pomiędzy skomplikowaniem a banałem i do tego będę dążył. 

 

Serdecznie dziękuję za komentarz i tak też pozdrawiam.

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Może 

To w dużej części jest zależne od wyobraźni czytającego. Napisałem kiedyś wiersz o tęsknocie za utraconym osoba. Różnie był interpretowany przez czytających często nie spójnie z moim przekazem. Ważne by pobudzał wyobraźnię czytającego. Pozwolę sobie zacytować mój wiersz i kilka komentarzy napisanych przez czytających.

jakie smutne były kiełkujące hiacynty
gdy ich twój wzrok tego roku nie witał
naiwne!
czekają twoich radosnych okrzyków
„kiełkują! już kiełkują!"
brzoza sceptyczna...
zapewne z wiekiem nabrała dystansu

 

"Jeśli dobrze rozumiem to Hiacynty mają symbolizować grupkę młodych osób które pragną zostać dostrzeżone i docenione, za to brzoza ma przedstawiać starszą osobę która już w miarę możliwości zna świat i na nic się nie nastawia."

Ivan

 

"Dla mnie podobnie, z tym, że osoba, do której zwraca się autor, jest już doświadczona życiowo i popadła w obojętność, przez co dawne rzeczy jej nie cieszą i nie wspiera innych w ich dążeniach."

DuralT

 

"Brzoza sceptyczna...
Zapewne z wiekiem nabrała dystansu.

Podoba mi się nawiązanie do brzozy. Drzewo pop prostu rośnie od lat, powszednieje i nikt nie zawraca sobie głowy biało czarną korą. W miarę wieku staje się bogatsze o doświadczenia, dzięki którym wie, co może nastąpić. Hiacynty są piękne, robią wrażenie, ale mają mniej rozumu."

Bill. B

 

"Jakby białośnieżny wiersz, bo styl i smutek.
I one, te zielone, kiełkujące, tym smutkiem też wiosną zakwitną, zakwitły.
Bardzo pięknie oddane, "dwa słowa na krzyż" a chłodna dłoń serce obejmuje, ściska. Bo najwięcej go, tego niewidzialnego, bolesnego, tęskniącego, już tylko suchoocznie cierpiącego, tam właśnie." "Co ja jeszcze? Wiersz zaskakuje, jest biały, formą, i prosty taki a naładowany uczuciem aż "dymi". Chociaż to smutne uczucie i ani słowa o nim, jest wyraźne, bardzo.
I dziwnie się czuję, przez ten wiersz. Dlatego ocena wysoka, jest warty oceny. Oczywiście, to osobista ocena"

skroplami

 

 

 

 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 
 
A tutaj wklejam coś, co mi się osobiście bardzo ostatnio spodobało. Tak w kwestii interpretacji szkolnej...
Uczą wg mnie debilnego podejścia do poezji, ale to tylko moje zdanie...
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Zrobiłam wycieczkę wstecz po Twoich wierszach;) w odniesieniu do komentarza 8funa o użyciu słowa serce - to może nie jestem taka surowa w tym temacie, ale skoro temat padł, to spróbowałam przeróbki bez użycia tego słowa. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za grzebanie. Np. Z siłą tytana wbiłaś słowa, książki [...] tak głęboko nie wyryły(?). 

A dalej po prostu chłód mrozi kości.

 

I tak jest fajny zabieg przemilczenia o jakie 3słowa chodzi, bo wiadomo, o jakie. Bo zdarza się, że cały wiersz wokół czegoś lawiruje, wiemy wokół czego, a autor na sam koniec dodaje tą oczywistość. także plus za to, że tych słów tu nie ma. Pzdr. 

 

A o hiacyntach, o braku @8fun- pięknie i boleśnie. masz rację, taki obraz działa znacznie bardziej. Pamiętam ten wiersz, ale nie pamiętam swojej reakcji. Pzdr również

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...