Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zamknijcie to okno! Bo szaleństwo wieje,

a jego odór rani moje  oczy.

Ptaki z przesytu wrażeń pikują jak kamikadze,

co chwilę wpadając w mury domu.

Tylko kruki odczuwają w żyłach requiem 

i mruczą melodię na wspak.

Róże przy płocie z wrażenia więdną...

Niebo chyli się do wymiotów, bo 

obłęd wiruje jak tornado.

 

Tu na cmentarzu nie jest bezpiecznie,

mimo kilku dobrych centymetrów marmuru, 

mimo szczelnej szpachli - czuć strach...

Lecz może nie szaleństwo a wieczność,

mnie przeraża aż tak!!

 

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witam -  powiem tak - trudny wiersz  - nie rozumiem o co chodzi z tym oknem znaczy jakiś dom budynek a potem przeskok na cmentarz 

tak nagle  - więc proszę oświeć mnie co to za manewr.

                                                                                                                                                                                   Pozd.

Opublikowano

Przyznaję, że dla mnie to też jest trudny tekst.

Następuje tu nagłe przeniesienie akcji z budynku mieszkalnego na cmentarz,

co wprowadza pewien chaos, jednakże biorąc pod uwagę obecne w tagach słowo "wizja"

brak spójności nie razi już tak bardzo, wiadomo przecież,

że treść snów czy omamów może nie być przejrzystym komunikatem, rzadko kiedy jest.

 

Ja odbieram to w ten sposób, że Peel czuje się we własnym domu jak żywy trup na cmentarzu.

Czuje w powietrzu smród (własnego) szaleństwa, tak jakby czuł odór (swojego) rozkładającego się ciała,

widzi pikujące ptaki (nawiasem mówiąc można by tu określić które, gdyż kruki również nimi są) - będące zapewne symbolem jakiegoś nieszczęścia (mnie nasuwają skojarzenia ze słynnym dreszczowcem). Cała pierwsza strofa jest turpistycznym obrazem (ob)umierania, jednak zastanawia mnie postawa kruków, one się tu buntują, 

nie rozpaczają "szaleńczo" tylko "racjonalnie" cofając bieg wydarzeń echem uderzeń serca w żyłach (które, jak wiadomo nie odzwierciedlają rytmu pracy serca - bardzo wieloznaczna symbolika, jak dla mnie).

 

Dalej widać, że mimo odizolowania od zewnętrznego środowiska,

w którym toczy się szaleńcza burza, Peel bardzo się boi, co zresztą wyraża dosłownie.

 

Puenta tego utworu znów wprowadza element zaskoczenia,

bo Peel orientuje się, że to nie szaleństwo będące tu alegorią nagłej śmierci, lecz życie (wieczne) jest tym,

czego się tak naprawdę obawia.

 

Jeszcze kwestyjka techniczna :

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ten nagły wyskok z jednosylabowym rymem i poprzestawiany szyk zdania wg mnie nie pasują do tego wiersza,

pisanego na wolno/biało. Plus - za dużo prozatorskiej wyliczanki w pierwszej strofie, dla mnie - oczywiście :)

 

Jednakże - muszę tu pochwalić obrazowość i oryginalność metafor :)))

 

Pozdrawiam :)))

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pierwszy wers intrygujący, wciąga.

Do wiersza nie zgłaszam żadnych uwag.

Jedynie - zresztą jak zawsze - nie akceptuję tagów, które częściowo tłumaczą, naprowadzają na drogę.

Zbyteczne.

Każdy powinien interpretować tekst według własnego smaku.

I jeszcze te jaki;

jak kamikadze

jak tornado

a takich jaków można wstawić dziesiątki innych,

można pikować jak atakujący jastrząb,

wiruje nie tylko tornado,

kobieta w tańcu,

tuman kurzu nad piaszczystą doliną,

jak bęben w pralce, etc.

Ale jeszcze raz powtórzę - wiersz podoba mi się.

 

i również zgadzam się z Deonix_

 

 

Pozdrawiam

 

 

Opublikowano

Witajcie!!

 

Ostatnio mało czasu miałem na odpowiedz Wam kochani odbiorcy, ale dzisiaj to naprawię. 

Myślę, że Deonix_ w sposób dogłębny odczytała obraz tego tekstu( za co jestem wdzięczny)  i już nie muszę nic tłumaczyć.

Serdecznie dziękuję za pozytywne, dające rady komentarze. Ten dodatkowy rzut okiem poszerza spektrum odbioru,

dzięki któremu można wyłapać wady własnego warsztatu i przez co się kształcić - jestem za to niezmiernie wdzięczny.

Chciałbym również serdecznie podziękować tobie Egzegeta, bo to co piszesz jest miłe i podnosi na duchu, daje radość bo wiersz nie tylko cieszy samego autora, a również innych. Ja Tobie również dziękuję.

Zapomniałbym...  Deonix_  - jak zwykle zadziwiasz wnikliwością i zapewne intuicją, która pozwala Ci się wczuć w myśli autora. Bardzo dobrze udało Ci się odkryć powód pewnych utrudnień w tekście, co mi bardzo imponuje. Tobie również serdecznie dziękuję. 

 

Ślę ciepłe pozdrowienia dla każdego z Was odbiorców!!

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam serdecznie! @Rafael Marius Cieszę się, że zajrzałeś. Dziękuję za miły komentarz, pozdrawiam @Berenika97 Staram się jak mogę;-) Bardzo dziękuję i miłego wieczoru życzę:-) @Deonix_ Masz całkowitą rację. Trzeba się cieszyć z tego co się ma. Dziękuję i pozdrawiam @infelia Kiedyś była taka bajeczka " Zaczarowany ołówek". Pamiętam, że marzyłam żeby mieć dokładnie taki. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie;-)
    • @violetta a może oddychasz chryzantemą kulistą barwą kuszącą chyba w staniku ramiączko pękło i dar natury wypadł :)))
    • Jesień jest zawsze piękna w barwach ciepłych skąpana wspomina uroki lata pokory ucząc od rana ;)))
    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...