Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Notatki z okolic Góry Małgorzaty

 

Najpierw z daleka jak wieloryb, 
co nad wód powierzchnię grzbiet wygina, 
widać garb spory, zielony 
pod nim jak morze nizina.

 

Ten garb sypała podobno św. Małgorzata, 
piach złoty roniąc z fartucha, 
kiedy w zakusach za nią ganiał
diabeł Boruta. 

 

Potem stanął tu kościół, 
pod Małgorzaty wezwaniem, 
i jasny spogląda wokół 
na wioski w dole usiane.

 

Dalej zagrody, pól kratka, 
i Dom z Kielichem (tak zwany), 
oznaczał, że już, tuż-tuż, zaraz 
babcię i dziadka spotkamy. 
Oni tam już z psiskami
w otwartej bramie czekali. 

 

Przy bramie dziadkowa kuźnia, 
bo dziadek był kowal ludowy.
Jak każdy kowal, tak on, w ulach
dla miodu zwykł trzymać pszczoły. 
W tej kuźni dzień cały młoty śpiewały, 
gdy dziadek Hefajstos grał na nich. 

 

Za kuźnią topole szpalerem, 
rosłe, strzeliste, jak w szpiczastych hełmach
na warcie olbrzymi rycerze.
Groźny mur, gdy się ściemnia. 

 

W światłach zachodu, 
z ogrodu 
krowa woła, chce do domu. 
Już krwisty pomidor 
całuje horyzont 
i kładzie się spać na ponów. 
Jabłka błyszczą w gałęziach, 
w ulu matka pszczół ziewa. 

 

Świerszcze cykają czerwcem,
lato przez ziemię biegnie,
spada gwiazda.

 

Żaby w stawie rechoczą, 
maciejka wonią nocną
oszałamia. 

 

Bo kiedy niebo loki utrefi 
w warkocz z konstelacji niebieskich 
to znak — 
już sen się do powiek lepi, 
na księżyc szczekają psy we wsi, 
czas spać. 

 

Babcia wówczas jak dobra wróżka 
nuciła nam, coś bajała. 
Nad ścianą opodal łóżka 
Czarna Madonna wisiała. 
Ja bałem się jej okropnie, 
bo taka czarna,
i tak na wskroś mnie wzrokiem
przekrawała. 

 

Była też druga Madonna, 
przez swoją suknię nazwana Złota. 
Ta uśmiechała się do nas,
i była dla Czarnej jak kontrast. 
Madonny dwie, 
jak noc i dzień, 
gdzie jesteście Madonny, 
gdzie? 

 

Poranek muzycznie przychodził, 
w klaskaniu traktorów z ojcowizn, 
w basetlach gęsi, w dudach kaczek. 

 

Studnia skrzypiała niczym gęśle, 
podzwaniały kiście porzeczek, 
szumiały przy drodze akacje.

 

Jeszcze wyspa brodziła w żyta falach złotych,
ta czereśnia pąsowa, panna krasnousta.
I rozmyła się w dalach z dzieciństwa pocztówka,
pod Górą Małgorzaty przeszłości śpią groby.

 

 

 

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cóż, tak to pamiętam. Sielankowo, bajkowo i malowniczo. Zdaję sobie jednak sprawę, że jako iż wracam do czasów beztroskiego dzieciństwa przedstawiam obraz nieco przeidyllizowany, ale taki właśnie staje przed moimi oczami. 

Co do tego jak się pisało/pisze - osobiście używając młodzieżowej mowy nie 'jara' mnie współczesne, przede wszystkim wyjałowione z rymów,  pisanie. Oczywiście istnieją wśród białych wierszy wyjątki, ale uważam, że we współczesnej polskiej poezji na gwałt potrzeba więcej mowy wiązanej, bo jest jej najzupełniej niemal całkowicie pozbawiona. 

No i, piszę jak czuję. 

Z pozdrowieniem :)

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jakby pisanie było skazane na modę. Po co? Szukając akceptacji ogółu i kanału przyswojenia, nawet próbując do czytelnika dotrzeć - nie mamy pewności co się stanie. Dobre teksty jak dobre ubrania - są bezczasowe. Plus pytanie, które zadaję od dawna: na co komu to pisanie...

bb

Opublikowano

@beta_b

Dziękuję za wizytę i kilka słów uwag :)

Zgadzam się z nimi zupełnie. Niech każdy pisze jak mu gra, jak sobie założy. To czas i serca czytelników ocenią, czy to pisanie warte braw, czy niewarte funta kłaków. Sam jestem lata świetlne od tego, by oceniać spoób pisania, który dzielę jedynie na dwie podstawowe wartości, tak jak ludzi na: dobre i złe.

Z serdwcznym pozdrowieniem C.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nikt tu ni świń nie pasa, ni w czworakach nie mieszka :) 

Impresjonizm zaś, czy symbolizm natomiast są wciąż obecne we współczesnym malarstwie. 

A jak się nie pisze, pisze. Ja nie widzę rymów, piszę rymem, nie widzę za specjalnie opisów przyrody, piszę o przyrodzie, bo za dużo mi w poezji śluzu, flaków i wydzielin.

Po łacinie raczej nam nie grozi, ale przez łatwość przekładu współczesnej rhyme free poezji może uprawiający ten jej rodzaj powinni przekładać się od razu na łacinę współczesności, czyli angielski? Rośnie wówczas szansa na Nobla :D Taki żarcik.

Z pozdrowieniem

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witaj Cezary - już któryś  raz rzędu czytam twój wiersz - jednak nic innego nie przychodzi mi do głowy jak

tylko wiersz pochwalić  - jest w nim nastrój udekorowany obrazkami o które w młodości się ocierałem

i za to wielkie serducho.

                                                                                                         Trzymaj się i uśmiechaj

Opublikowano

Czarek - tradycyjna forma wiersza z rymem i rytmem ogranicza umysłowo, więzi wyobraźnię, zubaża słownictwo, zawęża pomysły, powoduje powielanie schematów.

Dlatego te wszystkie wiersze są do siebie podobne, nijakie, bez ekscytacji i bez elokwencji.

No cóż, ale po co pisać inaczej, skoro wszyscy dookoła nas chwalą, a my chwalimy wszystkich innych i w ten sposób zaklęte koło się zamyka.

Samouwielbienie i samo oszukiwanie siebie.

Ale większości to wystarcza.

A przecież wcale nie jest trudno zrobić coś "do góry nogami"

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dwa zdania skreślające światowy dorobek poetycki przestrzeni kilku tysiącleci. 

Do pozostałej części wypowiedzi nie zamierzam się ustosunkowywać, bo nie bawią mnie przepychanki, które przystoją bardziej młodzieży w wieku gimnazjalnym niż dorosłym ludziom. Dodam tylko, że w sytuacji, w której 95% współczesnej polskiej poezji pozbawiona jest rytmu i rymów takie pisanie wydaje się mi bardziej 'do góry nogami' niż to choćby prezentowane tutaj przez szanownego kolegę,ale może wynika to z wykrzywienia obrazu w pryzmacie samouwielbienia i samooszukiwania, hmm. 

Z wyrazami szacunku 

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przychodzi zieleń, to nic innego nie robię, pakuję się w nią i tak aranżuje dni.
    • W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry.   Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów.   Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”.   Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech?   Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz...       p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...