Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przewrót

 

Nie możesz na mnie patrzeć,

odkąd rozpuściłam włosy

krwawe, płomienne, ciekawe świata

marzeń.

 

Lecz to nie mrzonki tak cię zniechęciły,

tylko niemrawe ruchy twego ciała,

które całe dygocze ze strachu przed siłą myśli

pustych, zapuszczonych niczym stare domiszcze.

 

Mistrzu, znajdź dla siebie schron – radzę,

bo twe zło powróci, rzuci cię na kolana,

obróci, wykręci szyję – i już nie żyjesz.

 

Justyna Adamczewska

Opublikowano (edytowane)

Witam -  podoba mi się  ten przewrót - a najbardziej  fragment  mówiący o myśli.

Ciekawe i pełne tajemnic.

                                                                                                                Uśmiechu i ciepełka ci życzę

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A co masz na myśli pisząc powyższe? 

 

Nie jest tak źle, z Twoja erudycja, jeno jeśli wiersz nazywasz:

to, to, co ja mam odpowiedzieć? 

 

A, że użyłam słowa "Mistrzu", nie znaczy, że musi być zaraz Bułhakow. 

 

Może spróbuj, jeśli Ci się chce, przeczytać jeszcze raz i napisać o tym 

A jeśli nie, to nie pozostaw. Dziękuję. Justyna. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyli piękne  ogniste, parzące karzące...

 

Cóż myśl  "złośliwy podszedł duszy" zamrozić może każdego... 

 

I wszystko jasne - odpłacone monetą jaką dał. 

Może się mylę w odbiorze tego wiersza, a właściwie to chciałabym się mylić. Tak sugestywnie to odpisałaś Justyno.

Opublikowano (edytowane)

Super przewrót!

Justyno, pięknie opisałaś wyzwolenie kobiety od męża „Mistrza”, kiedy to ona rozpuściła swe włosy, czyli zaczęła realizować nie jego, ale swoje marzenia, on już nie może na nią patrzeć. Normalne - egocentryk. Druga zwrotka mówi, żeby problemu szukał w sobie, a nie w niej, bo jak nie znajdzie, to zło, które tworzy, wróci do niego i go zniszczy. 

Siła „pustych myśli zapuszczonych niczym stare domiszcze” to stare seksistowskie przyzwyczajenia. Tak to rozumiem.

Daje serducho, bo wiersz łamie stereotypy, wiele kobiet się pod nim podpisze.

Pozdrawiam serdecznie :)

Nie przejmuj się, że niektórzy nie zrozumieli

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie do końca takie jasne, bo ona mu nie odpłaca taką samą monetą, tylko go uprzedza, że sam się zniszczy idąc tą drogą, którą chciał ją zniszczyć. Ona wychodzi z tej gry- przejrzała na oczy. Dlatego Przewrót.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

MaksMaro dzięki wiesz zawsze powtarzałam za przysłowiem ' że kto sieje wiatr zbiera burzę "  stąd ta monetą jaką dał. A takie wyzwolenia ja popieram bo nikt nie ma prawa na jakąkolwiek przemoc (finansową, psychiczną, fizyczną)... Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Hej, Wojtku, a jak pusty, samotny świat opuszczonego człowieka, który był kiedyś kimś znaczącym może mieć siłę? A ma i to ogromną!. 

Pustka jest silna tak, jak jak milczenie, milczeniem można zabić czyjeś uczucia. 

"puste myśli", to w tym przypadku brak samodzielności, zagubienie, niemoc. 

Poza tym, to wiersz, a w nim są przenośnie. 

Pozdrawiam Justyna. 

P.S. Ale może rzeczywiście zmienię  te "puste", będzie więcej dramatyzmu, pomyślę o tym.  Dziękuję, J. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trafiłaś w sedno, Maks. 

 

 

 

Dziękuję, Maks.

A i nie przejmuję się, gdybym była tak "przejmująca się" już by mnie było, tzn. nie byłoby mojej niezależnej Duszy. 

Jeszcze raz dziękuję. :)) I pozdrawiam serdecznie. Justyna. 

 

Oby miały odwagę. 

Opublikowano

w zasadzie wiersz jest bardzo osobisty i z pewnością Ty Ty wiesz , bo znasz te relację jaka jest między Wami, mistrz niekoniecznie musi oznaczać męża , mężczyznę może kogoś tylko kto dominował  dlatego jest niejednoznaczny ale , teraz rozumiem , ze nie o to chodzi kto lecz o to co się stało - przewrót, tak po powtórnym przeczytaniu stało sie to jasne

pozdrawiam Kredens

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A więc Wojtku. Może potraktuj 

 

jako tzw. pustosłowie, czyli niczego nie dające słowa. 

 

Zatem owo ciało dygocze przed pustką. 

 

Dziękuję, pozdrawiam. 

P.S. Jeśli będziesz miał, Wojtku pomysł, to daj znać ;)) Justyna

 

A jeszcze. Kiedyś mi się tak napisało:

 

Pustka kosmosu - mruganie losu... 

 

Justyna. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak Stary Kredensie, wiersz jest osobisty, ale nie jak dowód osobisty, tylko, jak dom i własność, do których to dostępu bronimy i kiedy chcemy, to się nimi dzielimy. 

Dowód osobisty jest dokumentem, zatem, gdy ktoś, kto ma uprawnienia, może do niego zajrzeć. 

 

Fakt, do domu też czasami należy wpuszczać, gdy np. jest taka potrzeba, np. pogotowie ratunkowe. 

 

No tutaj, Stary Kredensie, to niezupełnie prawda - wszak wiadomo, że podmiot liryczny nie równa się autorowi. 

Myślę, że dość jasno się wyraziłam, i że:

 

Wyjaśnione zostało. 

 

Cieszy mnie, iż powróciłaś do wiersza, Stary Kredensie.    Dziękuję. Justyna. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha. Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska 
    • @Marek.zak1Dziękuję, że zajrzałeś. Opowiadanie jest prawdziwe, a puenta - też. No może zależy jeszcze od tego,  jak głębokie i silne jest uczucie. Jeśli powierzchowne i płytkie, to spływa jak woda po kaczuszce. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...