Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ładnie. Czuję jak Deonix:) no, a więc dedykacją tego wiersza mogłoby być wcześniejsze 'hej,poeci'. Tak człek zbudowany, musi stracić, by potem tęsknić nocami. No ale to taka tęsknota z wyboru, co nie? :D

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję :) 

Wiesz, ja zawsze uwielbiałem las i naturę, jak i polską wieś, gdzie jako dzieciak spędzałem każde lato. Za pijakami może nie specjalnie, ale oni (niestety) też mi się z naszą piękną ojczyzną kojarzą. Zatem nie do końca jest tak, że trzeba coś stracić żeby móc to docenić, ale by tęsknić rzeczywiście,  i owszem. 

Co do tego wyboru, to cóż. Nikt nie ścigał mnie listem gończym, nie uciekałem przed represjami reżimu, ale wybór miałem taki: albo ciągła napinka i od pierwszego do pierwszego w atmosferze kumoterstwa w miejscu pracy, albo w miarę spokojne i w miarę bezstresowe życie na obczyźnie, gdzie często obcokrajowiec może czuć się traktowany lepiej niż we własnym kraju. Pomijając zupełnie sprawę tego, że w chwili podejmowania decyzji o emigracji mieliśmy nieomal przysłowiowy nóż na gardle, a do tegoż przelała się czara rozczarowań. 

No i na koniec, emigracja przysparza okazji do pisania o tęsknocie do kraju, co przecież było udziałem wielu wielkich polskich literatów już wcześniej :) 

Z serdecznym pozdrowieniem! 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję serdecznie Tomasz! 

Tęsknię, bo serce we mnie gorące, tkliwe i miłości pełne. A tak serio, to jest o tyle dobrze, że raz, a często dwa razy w roku jesteśmy w kraju. Człowiek jednak czuje się jakiś taki, gdzieś, pomiędzy. Choć i w Polsce raczej nie czułem się nigdy 'u siebie'. 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czaru, nie musisz mi tłumaczyć, pamiętam:) Wiadomo, jest to kuszące, pewno, że tak. trzeba robić tak jak się czuje i na co ma się siłę. A 'gdzie', to już wg gustu:)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Właśnie. Moim skromnym zdaniem trzeba też umieć docenić, wyciągnąć jak najwięcej dobrego z każdej nieomal sytuacji. Tęsknoty, radości, żalu, uniesienia, etc. 

Inna rzecz, że decydując się na emigrację nie zaprzestałem bycia Polakiem, a że jestem równocześnie zwierzęciem sercowym, sentymentalnym, a do nostalgii skorym, to i wyłażą później takie Tęsknice. Swoją drogą to jestem o tym przekonany, że gdybym przeprowadził się z Anglii gdzieś jeszcze indziej na pewno powstały by jakieś Tęsknice ver. UK. 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Ktoś, kto wrażliwy i długo poza krajem, na pewno tęskni. Dla mnie, Twoje "tęsknice" są niemal bajeczne, ze względu na styl pisania. Chwilami przystawałam i wracałam znowu do początku strofki, to może oznaczać, że można by dopracować rytmikę całości, ale i tak muszę dodać, że ładnie napisane.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Świetny tekst Czarku ! :-) Do bólu prawdziwy i co mnie urzekło, to te proste, ale jakże sugestywne obrazy, które odmalowałeś w słowach. Fajnie "ubrałeś" tą tęsknotę...

Pozdrawiam ! :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To prawda, że te moje tęsknice są nieco bajeczne, bo przyznaję, że w marzeniach obraz naszej ojczyzny staje się mi nieomal idylliczny, a przecież, przynajmniej, gdy jestem w kraju ta bańka idylliczności pęka jak ten sen złoty. 

Co do poprawek... Czasem słyszę sugestie na ten temat i od razu przypominają się mi wiersze naszych wielkich polskich poprzedników, myślę głównie o zeszłym wieku i sytuacje, gdzie sam naniósł bym poprawki w ich dziełach. Nie to, że się do nich przyrównuję, ale to pozwala mi zrozumieć, że nawet tacy wyjadacze jak oni mogliby być poprawiani i wówczas zamiast dokonywać przeróbki biorę się za kolejny bazgrot :) 

Z pozdrowieniem! 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Gąska Balbinka ;-)   Pzdr :-)
    • No ja mam inny pogląd ;-)   (Czy on wie, że jest tutaj?)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...