Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

                graphics CC0

 

 

we wygwizdowie pobłyskują flesze
baczne oko kamery tropić pragnie
szczękają szable padają deresze
leje się jucha rycerzy nie braknie

 

ów młody kozak o oku sokoła
zerwał z kopyta swojego pegaza
judasz kamery uchwycił go z czoła
już ci na taśmie watażka zaraza

 

gruby reżyser klaszcze w stare dłonie
cieszy się szelma uśmiechem zaraża
serce mu wali cała dusza płonie
palcem dla żartu Jurkowi wygraża

 

Bohun zsiadł z konia „Dosyć tego grania!”
chcemy odpocząć „Niech gap jeszcze czeka!”
dziś kraj ogarnia: nowa hoffmanmania
a widz jak w transie zawodzi „Nie zwlekać!”

 

patrz – jurny gieroj w kolejnym ujęciu
kozikiem machnie do sutej wieczerzy
krew się poleje strugą na przyjęciu
diabłu swą duszę ów dzikus zawierzy

 

ciepła krew braci na kozaczych rękach
sztylet przepełznął przez gardło kniahini
Ewa Wiśniewska spazmatycznie stęka
lecz to ostatni epizod bogini

 

pan Domogarow spuszcza wolno głowę
rana na skroni powstanie na niby
skrzętni plastycy obleją pulower
czerwoną farbą przesiąkną statywy

 

kamera staje Alek skończył jatkę
mocno drży rzęsa satrapy kozaka
reżyser przywdział z daszkiem czarną czapkę
ktoś obejmuje całkiem nowy wakat

 

tysiące strojów i buław na planie
piękna Helena powabem czaruje
Żebrowski – Michał – w obronie jej stanie
a Wołodyjowski  – Michał – szablą szczuje

 

modraków pęk ścina karabela
pochwycił cugle maleńki żołnierzyk
temu samotność okrutnie doskwiera
Ojczyźnie trzeba mieć takich rycerzy

 

hardo kłusuje nacina powietrze
smukłym pałaszem co błyszczy w promieniach
spłoszony wzrok kamery na wietrze
już zapamiętał Tatara cierpienia

 

ten – tors położył na ostrzu szabelki
ją też pan Michał zacisnął w swej pięści
rycerz to mały ale duchem wielki
a i w miłości jemu się poszczęści

 

głaska wąs gęsty Michałka wcielenie
i mruga oczkiem w kierunku Hoffmana
pan Zamachowski w tej filmowej scenie
pociął szabelką tatarskiego Chana

 

gruby Zagłoba za dziada przebrany
gładzi swe sadło obmierzłe przepite
„Pan Kowalewski proszony na plany !”
wrzeszczy reżyser stojąc za pulpitem

 

suszy swe zęby nasz Jerzy kochany
widząc Zagłobę przed „okiem cyklopa”:
„musisz być bardziej w sobie zadufany
Onufry to szlachcic nie żadna miernota”

 

dziś pani Iza przed licem kamery
reżyser krzyczy: „Kasować nagranie!”
wokoło słychać jakieś dziwne szmery
reżyser wrzeszczy: „Jej córka na planie!”

 

blada Scorupco dobiegła do dziecka
z matczyną troską swą pierś w nie wtuliła
później coś bąkła ze szwedzko-niemiecka
i wnet kamera w bok się odwróciła

 

obok władycza zawodzi okrutnie
ugrzęzła w stawie karoca szlachcianek
chudy kamerzysta kręci rezolutnie
tę piękną scenkę miłosnych zachcianek

 

Michał Żebrowski zawinął wąs smagły
widząc lzabel kształty i powaby:
Pan Jan Skrzetuski żołnierz w Polsce sławny
nigdy nie baczył takiej cudnej panny

 

i mokrą nimfę apsarę rusałkę
wyciąga z wody na wyspę zbawienia
miłość mu w oczy a flesze w podpałkę
serce okiełzna liryczna Helena

 

Ojczyźnie służyć to pensum szlachcica:
więc nasz bohater wskoczy do historii
Jutro – Sienkiewicz – pokocha Kmicica
dziś zaś – Sienkiewicz – Skrzetuskiego woli

 

spójrz – odmęt Dniepru – wkroczyło poselstwo
uroczo pachną zielenie i planty
pachołek Rzędzian wielbi kumoterstwo
konia mu z rzędem w czuprynę bażanty

 

synku – do domu! wiosłem pchnij „łupinę”
listy kochanka płyną do Heleny
Bohun znów wrzaśnie srogo na Horpynę
zawyją w skałach wygłodniałe hieny

 

kiedy ci w piersi zadudni buzdygan
wiem to paskudne ale w scenariuszu
krwią bruk zalejesz lecz : ty się nie wzdrygaj
Rzędzian nie zdradzi sprytu i geniuszu

 

wierny pachołku zacnie służysz panu
pan Jan to szlachcic Bohun zaś – jest z „luda”
strzec ci należy szlacheckiego stanu
reżyser krzyczy: „Malajkat  do studia!”

 

trach! z pistoletu w czole wiedźmy ranka
serce zabijesz osinowym kołkiem
krwawa to scena Rusłana Pysanka
tu rzędzianowski haczyk śmierci połknie

 

paruje butą ataman Chmielnicki
wpięty w przyrodę ukraińskiej siczy
dziewkę mu porwał niejaki Czapliński
a Bohdan pobiegł po pomoc do dziczy

 

rosyjski akcent futrzana infuła
dumny pan Hoffman z nowego aktora
Kozacy krzyczą: „Ataman nie durak”
wylewa chmarą ukraińska sfora

 

ej – Bohdan Stupka zagrał to genialnie
artysta w czepku filmowy wirtuoz
choć – tak sam przyznał: „Czuję się fatalnie
prowadząc bydło – na polskiego króla”

 

ogniem i mieczem wsie pali Jarema
Książę okrutny to kara za winy
w dybach szaleństwa kozacka ekstrema
tu buntowników setki prą na liny

 

trzech kaskaderów udaje pochodnie
łuna na niebie i skwierczą koszule
Jarema straszny Jarema ochotnie
do egzekucji znak kiwnie – „Na sznurek!”

 

Andrzej Seweryn znów nos mu pudrują
nowy epizod – twarz batalistyczna
dublerzy wiśnią chętnie poczęstują
lecz księcia kręci prasa periodyczna

 

tonie na bagnach rynsztunek husarii
miejscowość bitwy ponoć Żółte Wody
smród mdli od trupów czekajcie malarii
kozacka trzoda święci złote gody

 

cóż to za tytan przypięty strzałami
wisi na palu w kozackim obozie
umarł jak CHRYSTUS z kłutymi ranami
zasnął jak dziecko tulone na mrozie

 

to pan Longinus przyzuty do drzewa
swoje żywota podmienił na mękę
lecz jego dusza niczym słowik śpiewa
bo ściął trzy głowy i spełnił przysięgę

 

Wiktor Zborowski zagrał Podbipiętę
co trzy kaptury nosił w herbie – z dumą
chociaż ten Atlas żebra ma zrośnięte
I tak anieli z jego duszą fruną

 

patrz – płonie Zbaraż tu jęzory ognia
wypełzły w przestrzeń kozacka czereda
jakże nieprawa oj jakże niegodna
a przecież szlachta im dawała chleba

 

teraz w stodole śmigają rapiery
broni się dzielnie pijany Zagłoba
nie z tym szlachetką bandyckie numery
pac! w łeb kozaka niechybna żałoba

 

przynoszą dziarsko drewniane drabiny
„dorzucić siana!” wrzeszczy scenarzysta
tu po klepisku pędzi aktor siny
ucho gumowe wokół głowy śwista

 

upadnie rychło cała Ukraina
tak się nie godzi braci pomordować
sokół we dłonie poczciwa ptaszyna
żołnierskich mogił jak ptaków w dąbrowach

 

pod firmamentem w stepowych plenerach
gdzie lazur mieszka ze zgniłą zielenią
karmi swe młode zaborcza wadera
szczerząc swe zęby ku słońca promieniom

 

kozackich wojów całe morze płynie
odgłosy słychać zdartych tarabanów
całe to bractwo śmierć płachtą owinie
pokąsa żądłem buńczucznych hetmanów

 

dziś wilcza zgraja ucztę ma nie lada
stepowych wojów trup gęsto plon sieje
niejedno ciało się w chaszczach rozkłada
niejedna psyche w dzikich stepach wieje

 

sannę szarpnęła porywista zawieja
Tatarów łyse głowy jak kolana
pędzą na okrzyk swego Tuhaj_Beja
obecnie – scena będzie nagrywana

 

tatarska orda z kozacką watahą
zerka zawistnie w swoje wredne pyski
a operator z kamerą pod pachą
rzuca pytanie: „gdzie jest imć Olbrychski?!”

 

we wszystkich częściach filmowej trylogii
zagrał pan Daniel i chwała mu za to
„Daj mi autograf zacny mistrzu Drogi”
prosi łaskawie charakteryzator

 

mistrz już gotowy wnet klaps go przywitał
głośne jazgoty filmowej ferajny
gna na pstrym koniu aż tętnią kopyta
stary Tuhaj_Bej Tatar ordynarny

 

na planie tłoczno miliony żołnierzy
serca przebite mężnych gladiatorów
za chwilę włócznia ofiarę namierzy
oczy czerwone zmęczonych aktorów

 

masz, koniec filmu już widać „litery”
„zdjęcia” „muzyka” oraz „reżyseria”
epilog fleszy składają kamery
pewnie poprawek będzie cała seria

 

co za historia – czekaj Orła Szczepie
w skrzydle husarii ościenny zamordyzm
nie wszystko chciano zaraz na tapetę
lecz – nie za długo Polaka – za mordę

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj -  za cierpliwość słowo uznania - ale do końca nie dotrwałem tak więc

nie wiem czy żałować -

                                                                                                                                                   Pozd.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Tomaszu. Toż to epicki poemat, dziejący się w różnych czasach. B. ciekawie napisane. Stworzyłeś wiele równoległych światów, i historycznych, i współczesnych, i świat sztuk, i świat aktorów, i reżysera, i całej jego ekipy. Wszyscy w ruchu, wszyscy mają wyraźnie zarysowane charaktery - są ludźmi z krwi i kości, a przy tym postaciami literackimi. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ta strofa jest super. Przyciągnęła mnie jeszcze strofa o p. Izabeli S. 

 

Pięknie. 

"Serce roście". 

 

Pozdrawiam serdecznie, Justyna. 

Bogaty język, jeszcze bogatsza wyobraźnia. Pewnie jeszcze wrócę do Twego utworu. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wybacz, ale Ci to pokażę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Osobiście wolę, gdy cytaty zaznacza się kursywą lub cudzysłowem,

a nie i tym i tym, ale to tylko moje poczucie estetyki

 

Poza tym, bardzo dynamiczny wiersz, sumiennie poprowadzona narracja,

ładne rymy, rytm przeważnie się nie zacina, mimo że dobór słów wymaga od czytelnika skoncentrowania się na wymowie-

- czyli masz wprawne, śmigłe pióro

 

Podobaśki

 

Pozdrawiam :))

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To fakt, trochę mi się przedłużyło. Może kiedyś w wolnym czasie i odpowiednim nastroju powrócisz i dokończysz. W epilogu nie ma fajerwerków, klasyczny opis filmu mistrza reżyserii. Dziękuję za komentarz, miło z Twojej strony. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No proszę, i znalazła się literówka, u mnie to norma, po prostu emocje górują na formą. Za chwilę poprawię

Z cudzysłowami to racja, bardzo celna sugestia. Więc twoje dobre rady biorę pod uwagę. Obiecuję, zaraz skoryguje wpis. Dziękuję, za pomoc. Pozdrawiam cieplutko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...