Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Euro-dekalog


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze nie miej Bogów

tylko jedynego

On jest dziś pieniądzem

trudno żyć bez niego

 

 Drugie nie używaj

 imion Boga swego

Najważniejsze euro

nasze drugie ego

 

Trzecie jest - pamiętaj

dzień święty uświęcić

Z niedzieli handlowej

korzystać namiętnie

 

Czwarte czcić proroków

ojców komisarzy

Z którymi Europa

to ojczyzna marzeń

 

Piąte nie zabijaj

 dzików ani norek

Płód ludzki już możesz

bo to zlep komórek

 

Szóste wciąż cudzołóż

często zmieniaj łoże

Jak wystąpi problem

viagra ci pomoże

 

Siódme zawsze kradnij

państwo cię okrada

Podatkami ciągle

przecież nas okłada

 

Ósme nie kłam często

lecz się mijaj z prawdą

Z nią jest tak jak z dupą

każdy kocha ładną

 

Dziewiąte pożądaj

żonę brata swego

No, bo jak nie z tobą

to znajdzie innego

 

Oraz wszystkie rzeczy

która są dziś jego

Jak cie na nie stać  -  okradnij bliźniego                                                                 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie zgadzam się . Uwagi warsztatowe - gdzie?

Idę dalej kosić trawę. Wieczorem chcę widzieć błędy, jak będą to może Cię rozbawię kolejnym idiotyczno-politycznym, bo coś mi chodzi po głowie.

 

                                                                     dziekuje i pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chciales to masz 

 

 

Ale ludzki embrion 

mozesz dobic nozem  czy cus w ten desen

 

Tam haczy sie sredniowka plod jest jedno sylabowe i to chyba dlatego...  jak czytam i gdzies sie tnie tam cos probuje zmienic by pasowalo do melodii wiersza 

 

i trzecie przykazanie tez trzeba by bylo podrasowac

 

niedziele handlowa

w markecie czas spedzic

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko wyraz "Euro" jest to mim zdaniem niepotrzebny.

Ostatnio jestem pod ogromnym wrażeniem pewnej historii.

Spójrz na tą historię:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To działo się około 80 lat temu.

I co wtedy świat był lepszy niż dziś?

Może mieliśmy szansę być woli od najstraszniejszych chorób.

I człowiek razem z pieniądzem to zniszczyli.

A ile razy w tygodniu jedziesz drogą, ścieżką rowerową obok której stoi tablica z napisem:

"Zbudowano ze środków UE".

Jeszcze jedno.

Zerknij na pierwsze odcinki Rancza, na wieś Wilkowyje.

A potem zobacz na te końcowe.

Inny świat, prawda?

To też częściowo ze środków UE.

Ale UE dała nam zastrzyk nowych idei.

Mentalnie staliśmy się europejczykami a nie dziadami z targowiska za Odrą.

A rżniemy żony bliźniego z własnej  woli a nie UE.

 

Wspomniałeś o prorokach.

Więc przywołajmy ich słowa:

 

Przemówienie wygłoszone przez Winstona Churchilla na uniwersytecie w Zurychu 19 września 1946 r. -  uznawane za pierwszy krok w budowie jedności europejskiej:

 

"Chciałbym dziś mówić o tragedii Europy. Zacny ten kontynent, obejmujący najładniejsze i najbardziej wypielęgnowane obszary na ziemi, a nadto obdarzony klimatem umiarkowanym i równomiernym, jest ojczyzną wszystkich szczepów świata zachodniego. Jest źródłem wiary chrześcijańskiej i chrześcijańskiej etyki. Stąd wywodzi się większość kultury, sztuki, filozofii i nauki, zarówno antyku, jak i czasów nowożytnych. Gdyby Europa zjednoczyła się kiedyś we wspólnym swoim dziedzictwie, to szczęście, pomyślność i chwała, do której dostęp miałoby 300 czy 400 mln ludzi, nie znałaby granic.
Jednakże to z Europy właśnie wyrósł ciąg tych przerażających nacjonalistycznych starć, których źródłem były narody teutońskie spragnione potęgi. Widzieliśmy w tym naszym stuleciu i w okresie własnego naszego życia te starcia, które rujnowały pokój i unicestwiały perspektywy całej ludzkości. (...) 
Istnieje jednakowoż środek leczniczy, który, gdyby przyjęła go powszechnie i dobrowolnie znaczna większość ludzi w wielu krajach, mógłby cudem niejako przemienić całe to widowisko i sprawić w ciągu niewielu lat, że Europa czy też wielka jej część stałaby się równie swobodna i szczęśliwa, jak jest dzisiaj . I cóż to za niezawodne lekarstwo? Polega ono na tym, by stworzyć na nowo Rodzinę Europejską albo tyle z niej, ile można, oraz nadać jej taką strukturę, by mogła żyć w pokoju, bezpieczeństwie i wolności. Musimy zbudować jakiś rodzaj Stanów Zjednoczonych Europy. Tylko tak setki milionów ciężko trudzących się ludzi będą mogły odzyskać zwyczajne radości i nadzieje, które sprawiają, że warto jest żyć. (...) My, Brytyjczycy, mamy naszą Wspólnotę Narodów. Nie osłabia ona, lecz przeciwnie, umacnia organizację światową, a nawet jest jej głównym wsparciem. Dlaczegóż tedy nie miałoby być zgrupowania europejskiego, które mogłoby dać poczucie rozleglejszego patriotyzmu oraz wspólnego obywatelstwa oszołomionym ludom tego niesfornego, a potężnego kontynentu? (...)
Niemcom trzeba odebrać siłę, która uzdolniłaby je do ponownych zbrojeń i nowej agresji wojennej. Gdy się to jednak uczyni - a czyni się to właśnie i do końca uczynione zostanie - trzeba położyć kres odwetowi. Musi nastąpić to, co wiele lat temu [premier] Gladstone nazwał »błogosławieństwem zapomnienia «. (...) Nie możemy pozwolić sobie na to, by przez lata, które nadejdą, dźwigać na sobie nienawiść i pomstę, które wyrosły z krzywd czasów minionych. (...) A teraz powiem coś, co was w zdumienie wprawi. Pierwszym krokiem ku odtworzeniu Rodziny Europejskiej musi być partnerska współpraca Francji i Niemiec. Tylko na tej drodze 
 może stać się znowu moralnym i kulturalnym przewodnikiem Europy. (...)
Pierwszym krokiem praktycznym powinno być utworzenie Rady Europy. Jeśli nie wszystkie kraje europejskie miałyby na początku wolę dołączenia do Unii lub mogły to uczynić, to jednak mamy zbierać i łączyć te, co chcą i mogą. Ochrona zwyczajnych ludzi wszystkich narodów i krajów przed wojną i niewolnictwem musi opierać się na mocnych fundamentach, a strzec będzie tej sprawy gotowość wszystkich ludzi, by raczej zginąć, aniżeli poddać się tyranii. (...) Powiadam wam tedy: Niechaj powstanie Europa!".

 

Może pomyślmy przed napisaniem czegoś.

Może pomyślmy przed skomentowaniem czegoś.

Z tych komentarzy wynika, że takie wiersze piszemy w przerwach w koszeniu ogrodu, partyjki brydża.

To zajęcia ludzi sytych i bezpiecznych.

Coś się nam w głowach poprzewracało.

 

Bardzo pasują mi tu słowa Jacka Gmocha:

"Luksus to skurwysyństwo ..."

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ósma zwrotka jest dla mnie super,

ostatnia do przeróbki, żeby zachować taką samą ilość sylab wersach,

 

Właśnie pracuje na ogrodzie, zajrzałam piąte przez dziesiąte, jeszcze tu wrócę, bo jest ciekawie.

:))

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki. Końcówkę potraktowałem po macoszemu.

To przez ogród za dużo czasu zajmuje, ale jak się chciało mieszkać na wsi to potem tak to wychodzi.

 

                                                                                                                    pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje się jakimś mentorem, kimś co ma prawo kogoś strofować.

Za mało mam szarych komórek.

Ja wychowałem się właśnie na wsi.

I pozostał we mnie kawałek kawałek chłopskiej duszy.

Jak biorę w ręce garść pszenicy, to wiem ile trudu człowieka kosztowało by ją zebrać.

I wiem, że to samo nie wyrosło.

I chylę czoła przed tym kto ją zebrał.

Taki byłem i będę już zawsze.

Stąd te moje może zbyt  ostre słowa.

Czytałem kilka Pana wierszy.

Są naprawdę piękne i myślą i stylem.

Ale w tym ostatnim, ta garść pszenicy przeważyła :-)

Serdecznie Pana pozdrawiam.

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi. Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...