Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jędrek w tysięcznym obrazie,

więc dzisiaj - na lekkim już "gazie"

przyjmować zechce swych gości.

 

A tak - po prawdzie - najprościej

byłoby uczcić go wierszem.

 

Bo to niedrogo - po pierwsze

- po wtóre - wymaga tego obyczaj,

że on, choć sam wciąż pożycza,

to zawsze w "nabożnym" celu

- na flaszkę wódki, lub ... chmielu

Opublikowano (edytowane)

Jędrek zrozumiał coś wreszcie

- gdy nie ma zimy, to w mieście, 

widać osoby z kijkami.

Te maszerują grupami,

lub każdy osobno pomyka.

 

Pyta mnie, co za praktyka, 

tak się zamęczać chodzeniem?

 

Powiadam - ten ktoś nie jest leniem,

dla własnej potrzeby kondycji

korzysta z tej propozycji, by zadbać o swoje zdrowie.

 

Jeszcze ci jedno dopowiem

- do nordic walking te kijki, i nie ma tu żadnej zmyłki,

że ów swoje zapodział narty ...

 

Jędrek zaś myślał - że żarty ...

.

obrazek z sieci

.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

Edytowane przez bronmus45
wstawienie grafiki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Jędrek "załapał bluesa" - z kijkami pod pachą

poszedł w stronę jeziora. By już "bez obciachu"

potrenować chodzenie nordic walking stylem.

 

Zauważył mnie jednak, przystanął na chwilę

by namawiać, bym również chciał pospacerować.

 

Owszem, ale nie dzisiaj - nie muszę trenować ...

kijki takie posiadam, lecz teraz nie mogę

- wyszedłem coś załatwić. Lecz od jutra w drogę

ruszymy obydwaj dookoła jeziora.

 

Jędrek się ciut wystraszył, bo odległość spora,

lecz wstyd mu się wycofać. Przyjdzie - tak obiecał.

 

Jutro więc zobaczymy - ale będzie heca ...

Opublikowano

Jędrek przyszedł z kijkami - chce słowa dotrzymać,

no i wokół jeziora na piechotę "dymać"

- a to nie przelewki - czternaście "z okładem"

kilometrów - rzecz jasna. Pewno damy radę;

ja sam już wielokrotnie "zaliczyłem trasę".

 

Jędrek swoje dresy mocniej ścisnął pasem

- i poszliśmy ... Pierwsze kilometry cztery

- początek Trzesieki. A idź ... do cholery

- ja wracam do domu - tak Jędrek powiada ...

 

Tam jeździ autobus, więc też w niego wsiada,

bo już sił nie miał, aby na piechotę

przejść z powrotem ścieżką. Woli spacer z kotem.

 

P.S - Trzesieka - obecnie osiedle Szczecinka / dawniej wioska nad jez.Trzesiecko.

Opublikowano

Od samego rana Jędrek mnie unika

- wstyd mu za kondycję, niby podróżnika.

 

Mam jednak nadzieję, że treningi wznowi

i spacer nordic walking sobie przysposobi.

 

Raźniej byłoby we dwóch okrążać jezioro

- trasa dosyć długawa - kilometrów sporo,

w plecaku wraz z jedzeniem można mieć i piwo ...

 

Wtedy Jędrek by może nie spoglądał krzywo,

na wysiłek włożony, aby dostać jego.

 

No i pozostałby nadal "zacnym" mym kolegą ...

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zobaczyłem Jędrka z nartami na stoku,

- narty miał na ramieniu, dotrzymywał kroku

pieskowi, co coś wąchał po rozległym zboczu.

 

Wreszcie obaj stanęli. Pies coś nagle poczuł,

więc podszedłem i pytam - co tutaj szukają?

 

Jędrek mi odpowiada, że był gdzieś tu zając,

lecz przepadł bez wieści kilka godzin temu.

Teściowa zaś kazała szukać właśnie jemu

owego zająca, co na pasztet chciała ...

 

... bo inaczej mu łomot sprawić obiecała!!!

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Spotkałem dziś Jędrka na lodowisku

- śmigał na łyżwach, pochylony nisko ...

 

Zatrzymał się przy mnie, i tak powiada

- poratuj w biedzie swojego sąsiada,

obiecałem bowiem bilet wykupić

gdy będę zjeżdżał. Mnie już w nogach "łupi",

a nie mam forsy, by zakończyć ślizgi ...

 

Od lat już znałem te Jędrka umizgi,

więc wykupiłem obiecany bilet.

 

A ten znów do mnie (za niedługą chwilę)

bym stawiał piwo w nowym przecież roku.

 

Nic nie odrzekłem. Przyspieszyłem kroku

i odszedłem sobie, oby jak najdalej.

 

Ową ucieczką tutaj się nie chwalę ...

*

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Spotkałem raz Jędrka przed salą balową

- był tutaj "bramkarzem", więc z miną surową

wymagał od gości biletów wejściowych.

 

Nie od wszystkich jednak - w sposób wyjątkowy

przepuścił swych kumpli, co pod płotem stali.

 

Powstał więc zaraz tumult na podległej sali,

bowiem ci bez biletów zajęli dwa stoły ...

 

Jędrek dziś znów bez pracy, a w kieszeni doły ...

Opublikowano

~~~
Usłyszałem Jędrka, gdy ten chcąc "zabłysnąć"
głośno innych obmawiał. Lecz wrażenie prysło,
gdy inni ze słuchaczy zarzucili jemu,
że jest podłym człowiekiem. Tak szkodzić bliźniemu
wypada jedynie członkom znanej sekty.

Bo dla nich przeciwnikiem są wszelkie obiekty,
które ich przerastają w każdym przecież względzie.

Jędrek stoczył się na dno, myśląc że przybędzie
klakierów, co pochwalą taką jego rolę ... 

Wyznaczył mu ją prezes. Ja ich zaś ... pie....lę!!!
~~~

Opublikowano (edytowane)

~

Spotkałem Jędrka na narciarskim szlaku

- obok z wycinki leśnej drzewa składowano.

Usiadłem odpocząć, Jędrek obok stanął,

i zdjął torbę z pleców - piwo miał w plecaku.

 

Na dodatek w termosie, ciepłe, no i z miodem ...

 

Popatrzyłem przyjaźnie, bo taką wygodę

spotkać na stoku zbocza, z daleka od ludzi

to się nie spodziewałem. Lecz co tu się łudzić

- z wielką ochotą przyjąłem Jędrka poczęstunek.

 

W moich oczach rozjaśniał Jego wizerunek ...

~~~

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

~~

Zobaczyłem Jędrka, gdy lepił bałwana

- odkąd znam ja Jego, rzecz niespotykana,

by coś dla kogoś czynił, bo chyba dla siebie

tak by się nie poświęcał. Musiał być w potrzebie

wyższej konieczności, więc też o to pytam ...

 

Moją przyjaciółką - jak wiesz - mocna okowita,

tak mi powiada Jędrek i jeszcze dodaje:

 

Dotąd żyłem jak marny, niepotrzebny frajer,

co sam "do lustra" wnosił codziennie toasty.

 

Od dziś za oknem "kumpel" - bałwan humorzasty ...

~~~

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

~

Spotkałem dziś Jędrka na schodach Ratusza

- pytam, po co tam idzie? 

 

Do tego go zmusza życie w wielkim wstydzie,

że WC tutaj - w mieście - jest mniej, niż kościołów.

I nie pomogą tu żadne zastępy aniołów,

jeśli "przyciśnie" nagle potrzeba natury ...

 

Popatrzyłem z godnością, bo to nie są bzdury,

a fakt nieco wstydliwy, gdy zajdzie potrzeba

- tak samo wciąż bolesny, jak brak głodnym chleba.

~~~

Opublikowano

~

Na skutym lodem jeziorze, tuż obok Szczecinka,

Jędrek chciał łowić ryby. Wypił nieco winka

- wziął oskard i zaczął wykuwać przerębel.

 

Wiatr szczypał po twarzy, więc wlał sobie w gębę

kolejną porcję płynu rozgrzewającego.

 

I wtedy zauważył, że przecież nic z tego,

bo jak ma łowić ryby, gdy zapomniał wędki?

 

Wypił do dna z butelki, a był przy tym prędki ...

 

Zatem wrócił do miasta po zapasy nowe

- lecz o rybach zapomniał. Taką już ma głowę ...

~~~

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

~
Zobaczyłem Jędrka z łopatą przed bramą
- a śniegu napadało dość sporo tej nocy - 
Pomyślałem - być może, moje oczy kłamią,
bo gdzieżby to Jędrek w poranek uroczy
zamierzał śnieg odgarniać dla wspólnej wygody ...?

Podszedłem i pytam - jakiej to nagrody
oczekuje od kogoś za taką postawę?

Teściowie chcą przyjechać do niego na kawę,
więc musi udostępnić im wjazd na podwórze
- tak odpowiedział Jędrek, a jeśli go wkurzę,
to może mi znienacka łopatą przywalić.

Wolałem więc czym prędzej stamtąd się oddalić ...
~~~

Opublikowano (edytowane)

Spotkałem dziś Jędrka przed wejściem do domu

- był jakiś "nie taki", czyli całkiem trzeźwy -

lecz włosy w nieładzie, jak z słomianej mierzwy,

przemknąć chciał też bokiem, nieco po kryjomu ...

 

Pytam go zatem - co się dziś z nim stało?

 

Ucieka przed teściem, któremu wciąż mało,

że go zdzielił batem, chce jeszcze kłonicą 

- znalazł go dziś w stodole z pewną ladacznicą ...

~

Edytowane przez bronmus45 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

~

Zobaczyłem Jędrka - tym razem o zmroku,

chciałem z nim pogadać, przyspieszyłem kroku,

lecz on nagle zwrócił się wprost w moją stronę

i tak mi powiada - słyszałem, że żonę

podrywasz moją, jak mnie nie ma w domu ...

 

Nie to, że jestem zazdrosny - lecz takiego sromu

sąsiad sąsiadowi czynić nie powinien.

 

Zobaczył coś pewnie i po mojej minie,

bo grzeczniej zagaja, bym stawiał mu wódkę.

 

Jak nie - to mnie pobije - i to z dobrym skutkiem ...

 

Cóż było robić ... nie chcę głośno przeczyć,

gdy w jego to słowach wiele jest ... do rzeczy

~~~

Opublikowano

Jędrek "miał interes" do kogoś w Ratuszu

- wypił chyba co nieco (tak, dla animuszu) -

bo gdy go spotkałem, odgrażał się bardzo,

że pokaże tym "dupkom", co to każdym gardzą,

jeśli ktoś się dopomni o swoje tam prawa.

 

Rozmowa nad wyraz byłaby ciekawa,

jednak zmogła go bardzo chęć wypicia piwa.

 

Nie poszedł do Ratusza. Pewno odpoczywa ... 

Opublikowano

Zobaczyłem Jędrka dziś w ulicznym tłumie

- mnie jednak nie dojrzał, w głębokiej zadumie

spoglądał w głąb miasta, gdzieś w koniec ulicy.

 

Czego wypatrujesz - czyżbyś wzrok swój ćwiczył?

- pytam jego grzecznie, bo byłem ciekawy ...

 

Miałem tutaj załatwić pewne, ważne sprawy

- tak Jędrek odpowiada i zaraz dodaje:

był tutaj umówiony z pewnym, no ... lokajem

pracującym w bogatym domu tego właśnie miasta.

 

A jego pan - zapewne - w miliony obrasta;

"oskubać" go więc nieco wspólnie uradzili.

Na tym nie zakończył. Po niedługiej chwili

powiada zwyczajnie - sąsiad, postaw piwo

 

- to już było normalne, stwierdzam - jako żywo ...

Opublikowano

Spotkałem się dziś z Jędrkiem na targowym placu

- czyli rynku miejscowym. On zwykle "na kacu"

teraz trzeźwym się zdawał, co mnie zadziwiło.

 

Nie mogłem zrazu pojąć, co się za tym kryło,

więc pytam wprost (uprzejmie), czy nie chory czasem?

 

On mi wnet odpowiedział - przyszedł po kiełbasę,

bo wyroby domowe, to dobra przekąska,

a libacja u kumpla będzie też niewąska,

i wysłali go tutaj, by coś zachachmęcił.

 

Odszedłem czym prędzej, by mnie w coś nie wkręcił ...

Opublikowano (edytowane)

~

Dziś niedziela, więc Jędrek gdzieś obok kościoła

dojrzał mnie w grupie osób. Toteż i zawołał ..

 

Sąsiedzie, a podejdź no ty do swego kamrata

- może mu w czymś pomożesz (... tu - budżet załatasz).

 

Podszedłem - chociaż wiedziałem czym się skończyć musi.

I tu się przeliczyłem. Jędrek bowiem kusi,

bym poszedł z nim na piwo, a może kielicha 

- on na dodatek stawia. Myślę, co u licha?

 

Dostał spadek po dziadku, żona o tym nie wie

(pieniądze - nawet sporo - przechowuje w chlewie),

musi więc mieć kolegę, by też pomyślała,

że on mu właśnie stawia. Ot, i cały "bałach" ...

~~

Edytowane przez bronmus45
W drugim wersie zamieniłem "Więc też" na "Toteż" (wyświetl historię edycji)



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Czytałam go trochę niegdyś :) I były tam też utwory, które zrobiły na mnie wrażenie,  ale z czasem doznałam wrażenia, że facet przynudza i nieraz brakowało mi głębi w tym jego pisaniu. 
    • @Arsis Gdyby nie smutek, nie wiedzieliśmy jak wygląda radość... Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Annna2 Tak, uważam że są ważne. I wcale nigdzie nie jest powiedziane, że to muszą być takie od razu i zawsze chwile najzdrowsze. Oczywiście lepiej jak są zdrowe, ale fajne chwile i odrobinę niezdrowe też są w cenie, zawsze były i być może nawet bardziej :)
    • Między zaułkami duszy znalazłaś dla siebie miejsce i nic siłą Cię nie ruszy  Znając każdy mój zakątek,  wszystkie piętra, zmartwień, myśli  Krzyczysz z całych piersi i czekasz aż echo wybrzmi    Po omacku, zagubiony, trafiłem na twoją rękę  Z lękiem, że Cię stracę trzymam mocno  Jak tylko potrafię  Choćby zgasło słońce i zabrali nam powietrze  Ciemną nocą rozniecimy żar na lepsze  Dni, wieczory i poranki    Wiedząc, że nikomu winny nic nie jestem Zmieniam los swój prostym gestem  Wyławiam echo znajomego hałasu  Tak słodkiego dla mnie i gorzkiego  Jak owoc impasu    Ciepły głos, choć tak bliski jeszcze niedawno  Dziś tak jest daleko  I słyszę ledwo, jak jego dźwięk odbija się  po kamienicach duszy  Smutne , samotne echo  Kto ma je usłyszeć  Kto nastawi uszy  Odkrzyczy z nadzieją, że krzyk ten wykruszy  Mury , łańcuchy i nasze kajdany    Smutne, samotne credo Opuszczone wyznanie wiary  Czy jest ktoś, kto powie, jak bardzo niechciany  Może czuć się stary but bez pary    Czy jego stracie bez miary  Ktoś poradzi ?     Więc wszystkiego tu pełno, tylko Ciebie tu brak  Bez Ciebie nie mam już celu, jak statek bez morza  Opuszczony wrak    I dość mi już tego błądzenia  Od dawna jestem w twoim polu rażenia  Dalej mam oparzenia po Twoim dotyku Bez chwili wytchnienia w doznań Bałtyku  Promyku nadziei    Słodkie są dla mnie moje rany  Lecz nie dam się zranić  Nie zatracę miary  Sama odszyfruj mi swoje zamiary  Bo gubię się w Tobie, jak żeglarz bez mapy  Nudzą mnie puste atrapy A ty wśród nich, jak bunt bez utraty Harmonii Jak ogień, który nie parzy, lecz koi i grzeje  Więc w ciszy sie śmieje, skręcając w kolejną aleję  Swojej świadomości, czekając twojej wiadomości    A ty ,niemy aniele , nieś echo w swoim ciele  Mając nadzieję że dotrze w zaułki duszy   
    • @violetta A mój drugi Tomik Poezji polubisz-:)Właśnie widzę w Zapowiedziach…mój zielony kolor okładki…i cieszę się bardzo-:) @Alicja_Wysocka „ Na krańcach klawiatury” być może jesteśmy ( tego nie wie nikt)a jednak czujemy ..pisząc gupimy i znajdujemy aby znowu zgubić na chwilę ( wierzymy) pióra…i ten Twój wiersz ..moja zapowiedż drugiego Tomiku ach

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ..wzruszyłam się.Może to tylko deszcz…
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...