Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

poeci umierają


Rekomendowane odpowiedzi

poeci umierają
umierają w sobie
śmierć emocjonalna
nie dbają 
nie pamiętają
oni rozumieją
a jak jest inaczej
znajdują definicję

 

poeci chcieliby umierać
prościej
pytają
dlaczego ta śmierć
musi być taka trudna
oni umierają z dnia na dzień
umierają wśród nocy
w ciszy
gdy nikt nie patrzy
a kartki gniją w 
starych szufladach
szafkach zawalających się
pod ciężarem książek
w notesach umierają
umierają bo nikt 
nie znalazł się w ich świecie
nie otworzył strony
z plamą od kawy
 

poeci nauczyli się 
umierać
oni tę śmierć
pielęgnowali w sobie 
pieczołowicie
ich zmartwychwstania
to słowa to utwory
myśli pełznące
jak dzikie gady
nigdy nie wiadomo
dokąd taka pójdzie

Edytowane przez Anastazja Sokołowska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Także radością i pocieszeniem. Jest też powodem do dumy, bo przecież wrażliwości nie można kupić, nauczyć się, albo wytrenować na siłowni. Kim jest poeta, że taki dar w sobie nosi? Dar dystansu do życia, wzruszania i pocieszenia. Nie ma nic piękniejszego od bycia wrażliwym człowiekiem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję, beta_b :) Już poprawione. Jak najbardziej zgadzam się, że wrażliwość jest siłą człowieka i ten utwór wcale tego nie neguje, tylko podkreśla intensywne przeżywanie emocji i właśnie ową wrażliwość poety.

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Zbigniew Sajnóg czy Karol Baudelaire zostają wykluczeni z grona bo mają inną wrażliwość? Albo poeci uprawiający cyberpoezję (bo im kartki nie zgniją) albo ci od poezji dźwiękowej czy haptycznej (bo też nie używają kartek)?

 

Borze wycięty! Jaki ciasny jest tutaj główny nurt myślenia o poezji.

Jakby trochę zajęcia arteterapeutyczne, a nie Polski Portal Literacki.

 

No nic, przyczaję się, poczytam jeszcze.

 

;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Chyba to o mamach?  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ja akurat nie piszę fantastyki, nawet bym nie potrafił. Nie mam zresztą takiej potrzeby. Tylko o tym co sam przeżyłem materialnie lub duchowo lub bliskie mi osoby doświadczyły.
    • gdybym potrafił jak nie potrafię skraść letnim brzaskom ptasie szczebioty z kredką do oczu zielonych barwień i flakonikiem woni lipcowych   a nocom w pełni tym lunatyczkom co nad dachami wśród snów się snują by blaskiem sierpnia móc się zachłysnąć uszczknąć co nieco na jesień burą   to rozmazanym dniom listopada gdy już nadejdą spłakane szare mógłbym makijaż słońcem nakładać z tych wykradzionych tak płochych marzeń   i porwać ciebie w mój świat w błękicie byś była kwiatem a ja motylem i razem z tobą nim się zachwycić lecz wyobraźni czy masz na tyle
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Kocha nie kocha lubi szanuje wróżba witkami los dwojga splata spadają listki snując fabułę płacząca wierzba zna przyszłe lata   Co komu jeszcze w gwiazdach pisane nim czas wysypie treść z piaskownicy na świat szeroki i pełen wrażeń między słowami naszej ulicy   Mała ławeczka pod jarzębinką korale drobną rączką zakryte odgadnij liczbę jeden do czterech odbierz całuski i baw się życiem       Na naszym podwórku wróżono z witek wierzby płaczącej, odrywając kolejne listki wraz z naprzemiennie wyliczanymi słowami z pierwszego wersu. Ostatni był wyrocznią. Na ławeczce pod jarzębinką zwyczajowo gromadziły się nieco starsze dzieci. Stare drzewo, pamiętające wiele pokoleń, rosło pod sporym kątem, tak że opadające gałęzie tworzyły coś w rodzaju domku chroniącego przed mniejszym deszczem lub letnim upałem. Zabawa nazywała się kotki(wierzbowe), lecz u nas ich rolę pełniły czerwone koraliki wiszące nad rozmarzonymi głowami. Dziewczynka ukrywała w dłoni sekretną ich liczbę, od jednego do czterech, a zadaniem chłopca było jej odgadnięcie. Gdy mu się to udało miał prawo odebrać całuska.  
    • @aff no widzisz nie jest tak źle ze starym kredensem  Pozdrawiam Kredens nie taki znowu stary
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...