Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

zatrzymany na skraju jutra

wędruję w niewidzialnym

horyzoncie zdarzeń

 

istnieję jako mgliste wspomnienie

zakurzonych obrazów

które niczego nie odkrywają

 

nocami spoglądając w bezchmurne niebo

odlatuję do martwych gwiazd i czarnych planet

zwiedzam ruiny starożytnych cywilizacji

zdmuchniętych ogniem eksplodujących słońc

 

przeszłość i przyszłość toczą się po powierzchni kuli

z której wiją się świetliste nitki nowych ścieżek

alternatywnych równoległych wszechświatów multiwersum

sen odradza się w kolejnym śnie otwierając następne drzwi

 

nie pamiętam kim jestem i nie chcę tego wiedzieć

twardo lądując w ziemskiej ciężkiej grawitacj

marzę jedynie o śnie bez snu i jakichkolwiek wyjść

Edytowane przez Saint Germaine (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Minimalnie opowiedziałbym to inaczej z subiektywnością swojego języka. Ale wiersz pokazuje, że mamy wspólny obszar symboli i refleksji. Z tym, że daruję nam obu propozycje wygładzenia narracji, chociaż w moim odczuciu warto gdzieniegdzie zajrzeć z pędzlem czy gumką. Chociaż to ostatnie zdanie nie sugeruje, że narracja jest nieudolna. A tylko troszeczkę inna od mojego sposobu opowiadania i nie przesądzam, że to co inne musi być złe. Nie jesteśmy klonami. Fajnie, że pojawiają się tutaj i takie wiersze. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Połączyłem dwa teksty w jeden bo były tematycznie podobne.Wyszło nieco chaotycznie teraz widzę że trzeba przenieść trzeci wers od końca w inne miejsce i nieco zmienić a będzie płynniej i jeszcze połączyć ten z odradzaniem się snów w multiwersum.

Czytałem niedawno na innym portalu 20 tekstów jeden po drugim i po 4 pojąłem że jak to się mówi na jedno kopyto napisane to o psach to o kotach to o deszczu to o drzewach itp itd. Głowa mnie zaczęła boleć w końcu bo takie nudy że coś okropnego.

Mało osób podejmuje tematy naprawdę istotne a reszta zadowala się ot takimi przyziemnymi duperelami jak to nazywam.One są też ważne ale już tyle wierszy na takie tematy powstało że każdy następny jest nudniejszy niczego nie odkrywa i są coraz bardziej podobne w stylu pisania do siebie.

Może zedytuję później i te wersy zmienię:-)

Pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W codziennym kieracie rzadko jest czas na zadzieranie głowy do góry i roztrząsanie czy horyzont zdarzeń rzeczywiście istnieje, czy jest tylko niesprawdzoną doświadczalnie hipotezą, nagięciem dla podparcia jakiejś teorii, a zdaje się, że na to wyjdzie.  Sporo osób nie jest w stanie zrozumieć o czym mówisz w tym utworze, bo nie zaprzątają sobie głowy takimi problemami. A psy czy koty, kwiatki, motylko ich bardzo obchodzą. Ale oczywiście wszystko z umiarem. Pozdrawiam :)

Opublikowano

O kotach można pisać bo to interesujące stworzenia o pszczołach też bo są niezbędne w ekosystemie planety o motylach można bo są ładne ...ale o psach nie bo tylko leją i ... a właściciele po nich nie sprzątają.Powinno być jak we Francji wysoki mandat za pupilka:-)

Ludzie nie muszą spoglądać w górę wystarczy popatrzeć na budowle starożytnych stoją tysiące lat na przekór kataklizmom a dzisiejsze zawalają się od byle wiatru czyli kiedyś ludzie byli mądrzejsi.

Dwóch fizyków niedawno stworzyło teorię o energetycznym bycie po śmierci ciała teraz wystarczy że zbudują urządzenie do pomiarów tej energii i te religie pójdą do lamusa oczywiście nie będzie negacji istienia Boga ale to inna bajka.

Ludzie mają czas tylko wolą grać w czołgi:-)

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj. Rzeczywiście widać zlepek dwóch wierszy, choćby po formie. Te pierwsze 2 zwroty oszczędne, tamte bardziej rozbudowane, ale ja osobiście nic do tego nie mam. Podoba mi się metaforyka i pomysł tego zacytowanego fragmentu, bardzo. Reszta też. A sen bez snu kojarzy z buddyzmem lub innymi przebudzeniami.

 

Co do poruszonego przez Ciebie tematu z komentarza, to moja wizja jest taka, że wszystko jest nam potrzebne, byle z równowagą. Zależy co się kryje pod postacią wiersza, może zgoła prostego/trywialnego, ale mimo wszystko o uczuciach lub jakiejś obserwacji... I zależy kto ma jaką głowę, nie każdy ma na to siłę i moc, by w ogóle próbować mierzyć się z tematem kosmosu albo nie każdemu nie wybuchnie przy ciągłym dłubaniu w nim. Wtedy dobrze odpocząć, może np. wyrywając chwasty w ogródku, albo i coś mniej pożytecznego? Byleby całe życie nie lecieć bezrefleksyjnie 'w kulki' :) Ale też nie patrzeć na wszystkich z góry, bo to też jest jakaś forma energii, niekoniecznie pozytywnej. Czasem potrzebny jest taki mediator, jak być może i Ty, który bardziej pojmie kosmos i spróbuje się tym podzielić, w łatwiejszej formie:) Każdy ma jakąś swoją, indywidualną cząstkę, predyspozycje lub ich brak. Na szczęście nie wszyscy takie same. Ale nie bronię wszystkich, ktoś dobrze to ujął mówiąc 'O czym są dzisiaj teksty!? O czym są całe życia!?'. No i trochę tak jest, ale nie generalizowałabym. Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
    • @bazyl_prost No tak - i poeta. Ale masz jakiś konkretny obraz na myśli?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...