Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

świat ujrzał w pięknej epoce u schyłku

dziewiętnastego wieku nie pamiętał

młodość burze zawieruchy

dyplom inżyniera oblewał w mieście nad Newą

lat trzydziestych

stanowiska awanse aureole

fruwały lecz nie rozświetliły

 

zawsze bronił swoich racji

świadomy że - religia jest opium ludu

z charakterem

zapach kawy i znaczki pocztowe z łatwością

sadzały go przy stole

 

kiedyś - tuż przed północą

gdy jeszcze siedział przy biurku

ze ściany spadł portret matki

o świcie telegram

- mama zmarła tuż przed północą

 

to zdarzenie sprzed lat uwierało

jego niczym nieograniczone myśli

pęczniały inaczej niż pąk kwiatu

 

 

                               *

 

sędziwy wiek

samotność

to młodsi filateliści byli razem z nim

w ostatnich dniach

niespokojny

jakby czegoś szukał

Janek zapytał go

- panie Grzegorzu może panu czegoś trzeba

- Jasiu ty wiesz czego mi potrzeba

                             

to była długa i ważna rozmowa

może najważniejsza w życiu

zakończona wiatykiem

 

w tym samym dniu

- zawsze chłodno myślący

ciągle patrzył na drzwi

wpatrywał się w te drzwi

jakby doznał olśnienia

że one nie tylko zamykają

ale przede wszystkim

 

otwierają

 

 

Opublikowano

Witam, podoba mi się kilka momentów tego wiersza, choć co prawda nie wiem o kim mowa, to jest tu coś, co biorę jak swoje. I to zakończenie mnie ujęło, choć już gdzieś słyszałam taką metaforę, to nie ujmuję tym dobrego wrażenia i głębi. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam:)

Opublikowano

Ja również, Wiktorze, nie wiem nad czyim losem się pochyliłeś. I zgodzę się z poprzednim komentarzem, że środek xiężkości tego utworu jest właśnie w puencie. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Szanowni Państwo;

w Waszym niejako pierwszym odruchu, skupiliście się na poszukiwaniu bohatera;

nie masz tu takiego.

Tu „bohaterem” szary człowieczyna, którego wyłuskałem spośród wielu mu podobnych,

przyozdabiając zdawkowym życiorysem.

Żył wg swoich zasad, tylko na łożu śmierci, coś lub ktoś, mu te zasady powyginał.

Bardzo Dziękuję za komentarze

i pozdrawiam.

 

PS. Zastanowię się, czy zamiast imion nie wstawić X i Y.

Wtedy będzie:

X zapytał go:

- Panie Y, może Panu czegoś trzeba? :))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dlatego napisałam, że mimo, że nie wiem o kogo chodzi, to biorę jak swoje (po 1 bo poczułam podobieństwo, po 2 są tu uniwersalne sprawy), a wiersz można odczuć nie znając szczegółów z życiorysu osoby z wiersza. We mnie tytuł wzbudził pierwsze wrażenie, że o jakimś zdobywcy gór, bo temat hot był ostatnio, potem te imiona, które myślę, mogą wprowadzić w błąd, po trzecie jest tu tak szczegółowy opis - lata '30, podane miasto itd, że ma się wręcz pewność, że chodzi o kogoś konkretnie (i tak podejrzewam, że troszkę tak jest, że ktoś jednak był natchnieniem - jeśli jednak nic a nic, to gratuluję budowy i pomysłu). X i Y nie wyglądałoby ładnie, jeśli już, to lepiej pominąć formę bezpośrednią, spokojnie można to zrobić. Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

ano był, przyznaję się bez przymusu :)

Dziękuję bardzo za odkomentarz i chyba skorzystam z podpowiedzi,

aby pominąć formę bezpośrednią.

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...