Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kontynenty się zeszły

groby otworzyły

aniołowie zstąpili

 

pękają lodowce

obrywają chmury

trzewia trzeszczą

 

jedyną granicą

głębia ludzkości

niepojętej

 

wietnam laos

iran syria

mozambik togo

 

i nie przegadać tego wszystkiego

 

 

Berlin 24 XI 2017

Opublikowano

Kolejny wiersz o ludobójstwach i wojnach - o Apokalipsie. (Przed chwilą czytałam obok wiersz Bolesława Pączyńskiego na podobny temat).

Cóż - nie ma słów, żeby to wszystko "przegadać", jak napisałeś, więc co tu komentować... Wszyscy wiemy, co się tam dzieje. Zgroza ogarnia każdego normalnego człowieka. Ale niewiele możemy zrobić. :(

 

Mam jedną drobną uwagę - w wersie o chmurach zabrakło zaimka "się", bo czasownik "obrywają" jest tam użyty w formie zwrotnej:

"obrywają się chmury".

 

Pozdrawiam, Czarku! I cieszę się, że tu jesteś! :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj -  ja osobiście wolę wiersze które dają się kochać przytulić  -  wiem że wiersz na czasie ale to ciężki temat

po co mam się smucić sam nie podołam temu kalectwu.

                                                                                                                                         Pozd.

Opublikowano

Sam nie wiem, jak odczytałbym ten kawałek, gdybym nie był autorem...

Absolutnie nie nawiązuje do żadnej apokalipsy - ona w swoim czasie - a jedynie opisuje scenę z wielkiego miasta, w którym tygiel narodowościowy widoczny jest w szczególny sposób, i miesza się na wszystkich możliwych frontach - pokojowych ?

Usiadłem, chłonąłem, próbowałem zapisać...

Tak, żeby nie przegadać ?

I się nie zgodzę z się ?

Byłoby drugie w tak krótkiej przestrzeni!!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wymieniłeś kraje, w których niedawno były lub są jeszcze wojny, stąd taki mój odczyt.

Nie widzę w wierszu nic o ulicy czy mieście...

A co do "się", to jest konieczne z tym czasownikiem, bo chmury się obrywają - a nie: chmury obrywają (bo od kogo i za co?). Bez "się" to błąd gramatyczny.

Jeśli nie chcesz użyć w jednym wierszu drugiego "się" (chociaż takie powtórzenie to akurat nie jest błąd), to użyj całkiem innego czasownika. Np.: "chmury spadły na ziemię" albo coś w tym stylu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...