Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Młoda pisarka i baśnie

 

Wąską ścieżką przez ogródek

idzie sobie krasnoludek.

 

- Dokąd idziesz, mój malutki?

- Idę do swej krasnoludki.

 

Młoda pisarka siedziała przy oknie i patrzyła na ogromne kałuże. Spadające z nieba krople oraz wodne bąbelki kojarzyły się z fontanną.

– Ale  fajna, listopadowa pogoda - pomyślała.

Kobieta mieszkała na warmińskiej wsi, gdzie zawsze było pięknie, a ona miała ten urok na wyciągnięcie ręki.

Wiosną i  latem zieleń, słońce odbijające się w tafli jeziora. Brykające sarenki, dostojne jelenie, dbające o zaoranie ziemi, dziki. Śpiew ptaków. Przemiana brzydkich kaczątek w białe łabędzie. Raj.

Jesienią – zaduma oraz oczekiwanie na zimę, Mikołaja, prezenty.

– Życie, oj, życie, twa uroda obezwładnia - powiedziała sama do siebie.

 Kochała każdą drobinkę daną ludziom przez Stwórcę.

Z zamyślenia wyrwał ją kociak bawiący się czymś czerwonym.

– Donni, co tam masz? – Zapytała szare zwierzątko.

Ono usiadło i wyciągnęło do swej opiekunki prawą łapkę. Tak zasugerowało, aby pisarka się nim zainteresowała.

 – Chodź, zobacz. Mam czapeczkę. Nie chcę jej na razie zakładać na łebek, bo zniknę ci z oczu. To takie dobre czary. – Zdawało się mówić.

Kobieta cichutko stawiała stopy na drewnianej podłodze. Obawiała się spłoszyć uroczą chwilę. Przykucnęła obok Kocurka. W tym momencie mała myszka przebiegła przez pokój, za nią pędził ludzik. Mienił się jak tęcza, łysinka rozjaśniła półmrok.

– Eh te gryzonie, zaraz im przydzwonię. konwalią rzucił w stworzonko.

Ono  pisnęło, upadło a z oczu popłynęły łzy.

 Tu krasnal nie wytrzymał.

 – Proszę, uspokój się, nie chciałem cię skrzywdzić.

 – Ale, ale… buu, buu,,,, Rudawe futerko całe się trzęsło.

– Oj, co ja narobiłem?  Spanikował człowieczek.

Jeszcze okazało się, że myszunia tuliła w ramionkach swe dzieciątko.

Właścicielka Kitka już chciała ingerować, ale kot powstrzymał ją łapką.

- Cicho, poradzą sobie, to baśń, tylko możesz zaszkodzić.  - Zadźwięczało w uszach pisarki. Jednak łysolek wyczuł obecność „obcych”. Zasłonił własnym ciałem, łkającą młodą matkę i krzyknął

– Nie dam jej na pożarcie drapieżnikowi, a ty wielkoludko, skąd się tu wzięłaś? Istniejesz przecież tylko w legendach. Moja czapka, oddaj ją, bo ci… przydzwonię.

– Co się dzieje? Czy ja oszalałam? Widzę rzeczy niezwykłe – rzekła do siebie młoda kobieta.

– Nie krzycz gigantko i tak się nie boimy - usłyszała szept chórku.

 Teraz to już kot, mysz i krasnal stanowili jedność. Ona poczuła się jak intruz,  a przecież była we własnym domu.

 – Muszę przewinąć Tuptusię - powiedziała już spokojnie myszka.

– Masz pampersy? – Odważnie spytała pisarkę.

 – Ja? Pampersy i to takie małe? - Zdziwiła się właścicielka Kitka

-  Buu… buu… - Szara panikara znowu wyła.

– Moje dziecko, moja dziecina biedna, znowu się przeziębi.

– Zaraz coś poradzimy - burknął krasnal, tylko nie becz.

– A kupisz syropek i aspirynę? – Łkała zaniepokojona matka.

 Do tego jeszcze zaczęło popiskiwać maleństwo.

– Oj, po co te nerwy? Mam wśród swoich zabawek kawałek bandaża – nieprzemakalny, - pochwalił się Kitek i cała czwórka weszła do kociego koszyka.

Kobieta oniemiała. Usiadła na krześle, aby ochłonąć, popatrzyła na szare niebo, widoczność ograniczały krople deszczu, które przycupnęły na szybie.

 Nie miała odwagi spojrzeć na wygodne kocurkowe posłanie.

 Po chwili, jednak zerknęła z ukosa w jego kierunku. Było puste.

 – Oj, tylko śniłam - westchnęła.

 Wstała, otworzyła szafkę, w której trzymała chrupki dla swego zwierzaka.

 – Kici, kici, chodź jeść.

Cisza.

 – No obudź się futrzaku, bo schowam jedzonko.

 Cisza, nawet szum deszczu ustał.

Rozejrzała się.  Na dębowej podłodze zauważyła  cieniutką, czerwoną niteczkę oraz łapkę, która ją właśnie zabierała.

 – Teraz wiem, skąd u ludzi wyobraźnia.

Zajęła wygodny fotel stojący przy stoliku i zaczęła pisać: Wąską ście…

 

Koniec.

 

Justyna Adamczewska

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ithiel, dziękuję. Nie ubolewaj, wszak napisane w tekście:

 

Młoda pisarka i baśnie i ten tytuł. 

Po całym tym wydarzeniu,  Baśniowe Stworki pozwoliły na napisanie powyższej historii, choć pisarka miała wrażenie, nieco wcześniej, że:

 

Jeszcze raz, dziękuję i nie turbuj się, Acan. Pisz. Bom ciekawa, Twoich wieloletnich przemyśleń. ;))) Pozdrawiam J. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Czy ta "kobieta" nie ma aby imienia? I dlaczego akurat "kobieta" zupełnie jak w w kronice policyjnej czy innych tabloidach? Nie można napisać "pani pisarka", "pani autorka"?

Wiem, to frazeologizm, dawniej kolokwializm. "Mój człowieku / moja kobieto" zwracały się panie radczynie do takich panów i pań sprzedających produkty ze swego gospodarstwa rolno-ogrodniczego na tzw. rynku / targowisku / obecnie: placu /bazarze.

Przez ową "kobietę" zaprezentowana "krótka forma" nie tylko, że wiele traci, ale przede wszystkim  stylistycznie kuleje.

 

;)

  • 11 miesięcy temu...
Opublikowano (edytowane)

Przeczytałam z przyjemnością. Ładnie piszesz, fabuła też ciekawa, przeplatania się dwóch rzeczywistości - jawnej i tej niejawnej. Być może, przy poszerzonej percepcji, nie takie dziwy byśmy zobaczyli, kto wie?

To motto na wstępnie nieodłącznie kojarzy mi się w innej wersji :)

dokąd idziesz, mój malutki?

wódki, idę szukać wódki.

Co w wyniku przedstawionej sytuacji, byłoby chyba nie od rzeczy :))

Pozdrawiam

Edytowane przez Annie_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Annie, bardzo mi miło, iż takie zdeanie zdanie masz o moim pisaniu. Jest pewnie wiele do zrobienia jeszcze w kwestiach technicznych. Ćwiczę sobie czasami prozę. To b. pomaga w odnalezieniu różych pounktów rzeczywistości lubo pozarzeczywistości, o które można się oprzeć- że takiego określenia użyję. 

 

 

Też tak myślę. Nie wiemy, ile światów z nami współistnieje. To zgadaka. 

 

Życzę baśniowej niedzieli. J. :)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Krystyna Giżowska & Bogusław Mec - W drodze do Fontainebleau   ;)
    • Moje marzenie to gwiazdy Świat bez lustra, w którym kocham ciebie i ciebie W moim śnie nie mam nic na własność Dzielimy się szczęściem, biegnąc ku Niebu   I nie świecimy już samotne Szukamy innych, by dawać blask I już nie toczą się żadne wojny Odżywa ziemia i wiara w nas   Moje marzenie – złączyć się z Bogiem, bez telefonów, konsol, tiwi Moje marzenie – śmiać się z ex-wrogiem To jecer hatow Nie ten, co ma kły   I nie świecimy już samotne Razem wracamy w ogrodu blask Już jecer hara nie stawia stopni Wreszcie widzimy prawdziwy świat  
    • Jesteśmy chwilą W chwili Przez chwilę ... Mamy w sobie byka Miewamy - motyla   Potrafimy śmiać się, kląć, żałować Przez lata pamiętać czyjeś puste słowa A prawda jest taka, że nie warto:  cokolwiek rozdadzą - taką też graj kartą   Każda nowa chwila to świat całkiem nowy Stworzony naprędce Świeży, kruchy, prosto z twojej (?) głowy   Dziś chmury są lżejsze. Nie ma samolotów Kawiarnie - mądrzejsze - nie ma tylu trzpiotów szukających przygód,  wieszczów i potworów Wszyscy siedzą w domach: sercowych komorach   Moja - tętni mocno Ukrywanym życiem. Miłość-bycie-rozkosz-nie ... Raz. Na całe życie.  
    • Możesz przekomarzać się z czasem, możesz go zwalczać, możesz pilnować, by nic mu z siebie nie dać.  Żadnych kompromisów.  Bywa, że stracony zakrada się bezsenną nocą by sprawdzić, czy jesteś dostatecznie oblany zimnym potem. Masz dreszcze - myśląc o cherubinach przybywających punktualnie o 'godzinie śmierci naszej amen'?  Nic cię nie uspokaja. Ja też czasem nie myślę prozą.   Utknęłam w pętli czasu gdzieś, na ławce oblanej ciepłym wrześniowym słońcem.  Myśląc o niczym. O tym, że zawsze tak samo ... rozmyślam o niczym. Z nadzieją, że to się nie zmieni. Nawet, gdy zmienię ławkę. I cały park.   Mijają mnie ludzie niosący ze sobą różnorodność - jak nosi się torby i apaszki.  Czym się różnią? Dwukropek.  Przeżyli już wszystkie możliwe śmierci.  Rozważają wysokość kary piekieł za niepopłacone rachunki, soboty bez wyjazdów czy ewentualność rozwodu.  Są świeże połogi I sytość po "ostatniej" wizycie u kochanki.  Są także aberracje, apostazje i inne przejawy elokwencji rodem że słownika wyrazów niemalże obcych.  Czytasz coś teraz, czy tylko gejmingujesz?    Ulice służą do zwiedzania.  Nawet jeśli chodzi się tą samą do pracy przez 40 lat.  Kupuję sobie tort. Zapalam jedną świeczkę. Marzę wdychając Nowy Świat.  Przecieram szyby oczu.  Nikt nie podziela mojego zdumienia: Jesteśmy. Nieważne kim, nieważne, po co.  Przytulamy się - niezdarnie czując COŚ. Do końca życia pozostało jeszcze ...   To nie ten peron. Wracam do siebie. Starannie przygotowuję samotność do snu: gorący prysznic, szklanka whisky i łyżka dziegciu.  Rozczarowaniem ścielę łóżko: miał być szampan, upadek, po nim wzlot  i ''ten ktoś,'' ... a jest tylko fantom ze wstrzymanym oddechem.   
    • Umówić się na randkę z losem pod sękatym baobabem przeznaczenia i zerwać zakazany owoc... Natchnienie? 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...