Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'pisarka' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 1 wynik

  1. Młoda pisarka i baśnie Wąską ścieżką przez ogródek idzie sobie krasnoludek. - Dokąd idziesz, mój malutki? - Idę do swej krasnoludki. Młoda pisarka siedziała przy oknie i patrzyła na ogromne kałuże. Spadające z nieba krople oraz wodne bąbelki kojarzyły się z fontanną. – Ale fajna, listopadowa pogoda - pomyślała. Kobieta mieszkała na warmińskiej wsi, gdzie zawsze było pięknie, a ona miała ten urok na wyciągnięcie ręki. Wiosną i latem zieleń, słońce odbijające się w tafli jeziora. Brykające sarenki, dostojne jelenie, dbające o zaoranie ziemi, dziki. Śpiew ptaków. Przemiana brzydkich kaczątek w białe łabędzie. Raj. Jesienią – zaduma oraz oczekiwanie na zimę, Mikołaja, prezenty. – Życie, oj, życie, twa uroda obezwładnia - powiedziała sama do siebie. Kochała każdą drobinkę daną ludziom przez Stwórcę. Z zamyślenia wyrwał ją kociak bawiący się czymś czerwonym. – Donni, co tam masz? – Zapytała szare zwierzątko. Ono usiadło i wyciągnęło do swej opiekunki prawą łapkę. Tak zasugerowało, aby pisarka się nim zainteresowała. – Chodź, zobacz. Mam czapeczkę. Nie chcę jej na razie zakładać na łebek, bo zniknę ci z oczu. To takie dobre czary. – Zdawało się mówić. Kobieta cichutko stawiała stopy na drewnianej podłodze. Obawiała się spłoszyć uroczą chwilę. Przykucnęła obok Kocurka. W tym momencie mała myszka przebiegła przez pokój, za nią pędził ludzik. Mienił się jak tęcza, łysinka rozjaśniła półmrok. – Eh te gryzonie, zaraz im przydzwonię. I konwalią rzucił w stworzonko. Ono pisnęło, upadło a z oczu popłynęły łzy. Tu krasnal nie wytrzymał. – Proszę, uspokój się, nie chciałem cię skrzywdzić. – Ale, ale… buu, buu,,,, Rudawe futerko całe się trzęsło. – Oj, co ja narobiłem? Spanikował człowieczek. Jeszcze okazało się, że myszunia tuliła w ramionkach swe dzieciątko. Właścicielka Kitka już chciała ingerować, ale kot powstrzymał ją łapką. - Cicho, poradzą sobie, to baśń, tylko możesz zaszkodzić. - Zadźwięczało w uszach pisarki. Jednak łysolek wyczuł obecność „obcych”. Zasłonił własnym ciałem, łkającą młodą matkę i krzyknął – Nie dam jej na pożarcie drapieżnikowi, a ty wielkoludko, skąd się tu wzięłaś? Istniejesz przecież tylko w legendach. Moja czapka, oddaj ją, bo ci… przydzwonię. – Co się dzieje? Czy ja oszalałam? Widzę rzeczy niezwykłe – rzekła do siebie młoda kobieta. – Nie krzycz gigantko i tak się nie boimy - usłyszała szept chórku. Teraz to już kot, mysz i krasnal stanowili jedność. Ona poczuła się jak intruz, a przecież była we własnym domu. – Muszę przewinąć Tuptusię - powiedziała już spokojnie myszka. – Masz pampersy? – Odważnie spytała pisarkę. – Ja? Pampersy i to takie małe? - Zdziwiła się właścicielka Kitka - Buu… buu… - Szara panikara znowu wyła. – Moje dziecko, moja dziecina biedna, znowu się przeziębi. – Zaraz coś poradzimy - burknął krasnal, tylko nie becz. – A kupisz syropek i aspirynę? – Łkała zaniepokojona matka. Do tego jeszcze zaczęło popiskiwać maleństwo. – Oj, po co te nerwy? Mam wśród swoich zabawek kawałek bandaża – nieprzemakalny, - pochwalił się Kitek i cała czwórka weszła do kociego koszyka. Kobieta oniemiała. Usiadła na krześle, aby ochłonąć, popatrzyła na szare niebo, widoczność ograniczały krople deszczu, które przycupnęły na szybie. Nie miała odwagi spojrzeć na wygodne kocurkowe posłanie. Po chwili, jednak zerknęła z ukosa w jego kierunku. Było puste. – Oj, tylko śniłam - westchnęła. Wstała, otworzyła szafkę, w której trzymała chrupki dla swego zwierzaka. – Kici, kici, chodź jeść. Cisza. – No obudź się futrzaku, bo schowam jedzonko. Cisza, nawet szum deszczu ustał. Rozejrzała się. Na dębowej podłodze zauważyła cieniutką, czerwoną niteczkę oraz łapkę, która ją właśnie zabierała. – Teraz wiem, skąd u ludzi wyobraźnia. Zajęła wygodny fotel stojący przy stoliku i zaczęła pisać: Wąską ście… Koniec. Justyna Adamczewska
×
×
  • Dodaj nową pozycję...