Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 Tango II 2013 , myszą rysowane

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Noc, pani szalona, 

Zaprasza nas na bal.

Amor rozpostarł skrzydła, 

Wyostrzył groty strzał.

 

Bo wino szumi w głowie,

Gorąca krąży krew.

Niech wieczór się nie kończy , 

Czujemy tanga  zew…

 

Pragnienie tej bliskości 

Niechaj połączy nas,

I w walcu zawiruje 

wraz z tobą cały świat.

 

W mych oczach jest marzenie, 

W twych pożądania żar.

A dłonie znajdą siebie… 

Odnajdą szczęścia czar…

 

 2010r,

Opublikowano

Ładne,

widać, że szybko się uczysz :)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tylko tutaj bym zmieniła na Niech w tan połączy nas,

ale to moje komentatorskie widzimisię :))

 

Obrazek śliczny :)

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Dzięki za oceny wiersza i obrazka,  już nie rysuję myszą za drobne detale (to już tylko wspomnień czar).Jeśli idzie o wiersz to może zmienię na *w tańcu połączy nas* pomyślę jeszcze o tym. Miłego dnia. 

Opublikowano

Fajny wiersz-piosenka w rytmie tanga. Czuje się tutaj zdecydowanie tango, a to właśnie za sprawą krótkich, męskich rymów w co drugim wersie: bal-strzał, krew-zew, nas-świat, żar-czar. Dla mnie to bardzo dobre, rytmiczne oddanie tanga!

Obrazek też świetny. Masz talent, naprawdę!

Dlaczego już nie malujesz myszą?

Opublikowano

Dziękuję Okxywio chyba wtedy byłam w tanecznym nastroju , Maluję  już tylko na dużych powierzchniach mój lap. ma 14 cali więc musiałam bardzo wytężać oczy , Zbyt męczące to się stało. wiesz oczy mam jedne a obrazów chciałam namalować wiele;-)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem. Ja tez mam coraz gorszy wzrok i nieraz mnie to bardzo męczy przy ulubionych czynnościach: czytaniu, pisaniu, malowaniu (bo też czasem maluję), szyciu itd. Ale jednak bardzo pomagają mi dobre okulary. Nie chcę porzucać swoich pasji z powodu kłopotów wzrokowych.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja też nie chcę ograniczyć pasji . co do okularów no cóż ...noszę szkła robione na indywidualne zamówienie ,  od dobrych kilku lat robi mi je Rodenstock dlatego mogę jeszcze żyć bez większych wyżeczeń

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...