Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Na niwie marzeń myśli sadzę,                                                              

podlewam swoją wyobraźnią

niech urodzajny owoc dadzą

spływając wersem tak przyjaźnie

 

Wzeszły, obficie obrodziły

całe nostalgią nasycone

i mój apetyt zaostrzyły

wabiąc me zmysły wyczulone.

 

Kilka dorodnych skosztowałem,

zaspokoiły me pragnienie,

skrzętnie je wszystkie zapisałem

w strofy przelały się natchnieniem.

 

Dziś delektuję się tym plonem

owocem myśli moich wersów,

zbieranym o północy gronem

jak starym winem, tekstem wiersza.

 

Myśl niczym wino nieraz działa

upojnie płynąc nam do głowy,

taka swobodna i tak śmiała

nim się obejrzysz, wiersz gotowy.                                                                            28.11.2017r.

Edytowane przez Bolesław_Pączyński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Całkiem sprawnie przelane.

Też się delektowałem.

                                                                                                                                                               pozdrawiam.

Opublikowano

Kilka dorodnych skosztowałem,

zaspokoiły me pragnienie,

skrzętnie je wszystkie zapisałem

 

 strofy przelały się w natchnienie.

 

 

Tak mi jakoś bardziej pasuje ostatni wers

wiersz ładny też bym z tego upiła łyczek

bom jesienna dziewczyna pozdrawiam

Opublikowano

Fajny wiersz o natchnieniu. :)

Ja też się nieraz jakby upijam (upajam) wierszem, który sam powstaje w mojej głowie. Zdarza mi się to na ogół w środku nocy albo nad ranem i nie zawsze jestem na tyle wybudzona, żeby móc wstać i zapisać to, co mi się po głowie snuje. A potem usypiam i rano już nic nie pamiętam... :(((

Ale czasem udaje mi się wybudzić do końca i zapisać wiersz. A potem niewyspana idę do pracy i mordęga przez cały dzień gotowa. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Lubię Twoje pisanie. I wiersze i prozę. We wszystkim co piszesz jest pasja. I dobry warsztat. Al. Miliony uśmiechów dla Ciebie :)
    • Sny i wspomnienia  Zostawiają nas    Z niedosytem w sercu   Tak jak marzenia  O lepszym świecie    W którym nie dane Nam było żyć    I zostanie z nas  Tylko proch    A wieczność już czeka...
    • @Berenika97 Bereniko. Wiersz porusza swoją obrazowością i ciszą, która rozbrzmiewa pomiędzy wersami.Jest tu i ból, i pytanie o sens, podane bez patosu. To jego wielka siła. Świetna poezja !
    • Słońce liże mnie językiem złotego żaru, co zna imiona liści i splata je w zaklęcia wiatru. Ciężar minionych dni, wtopiony w skórę, rozpuszcza się w tym oddechu. A ona - o kasztanowych włosach, które wiatr splata z cieniem drzew, warkoczami światła - ta, co kiedyś dotknęła mojej dłoni pod tym samym słońcem, budząc we mnie echo jej ciepła. Niebieskie spojrzenie odbite w strumieniu, co niesie w sobie niebo. Może jest tu, w smaku powietrza, w ciepłej skórze dnia - ta, której brak rani jak cień bez źródła, lecz wypełnia pustkę pieśnią wspomnień. Każdy podmuch pachnie jej jasną twarzą, każdy cień zdaje się jej dłonią. A ja - tylko nutą w tej pieśni, którą ona niesie, nawet jeśli jej nie widzę. Leżę na wznak wśród traw, szepczących o mnie - zbłąkanym owadzie, co zapomniał pieśni życia, lecz teraz uczy się nowej, już nie przeciwko sobie. Chmury, nieba karawana, przeżuwają czas nad moją głową, a ja rozpływam się w zielonej skali lata - ciało staje się nutą, ptaki melodią, wiatr dyrygentem z batutą z brzozowego tchnienia. Strumień, szept mokrych kamieni, obmywa moje kostki, jakby chciał mnie wyryć w pamięci skał - milczących strażników legend, których tylko czapla opowiada, jednym spojrzeniem w głąb świata. Lato nie jest porą roku - to bóg o oddechu zwierzęcia, co wślizguje się pod skórę, zamienia kości w korzenie, myśli w pędy dzikiej mięty, pragnienia w pióra jaskółki. Świt rodzi mnie na nowo, zmierzch tuli fioletową łapą księżyca, zawieszonego między brzozami jak oko snu, czuwające nad rytmem kory i gwiazd. Na wsi czas chodzi boso, stopy ma mokre od rosy koniczyny, patrzy jak wilk - głęboko, bez słów. Pod tym spojrzeniem staję się przezroczysty, jak cień liścia na płótnie nieba, jak sen rośliny o człowieku, który raz w życiu był szczęśliwy i nie szukał powodu, bo szczęście było oddechem lata, a ten oddech niósł obietnicę wiecznych powrotów i głębokiej ciszy.    
    • Piękny i smutny.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...