Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie żebym się czepiał, bo każdy ma prawo nie znać, ale możesz mnie doinformować?

Nie znasz cytatu   "Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!", znasz go w innej wersji czy też nie wiedziałaś ze to (Mt 5,38-42) ? Bo mnie się naiwnie wydawało, że to bardo znany cytat jak "Kto z was bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem" J.8,7

 

Pozdrowienia

 

Bogusław

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

W kwestii osłonięcia, odsłonięcia, zasłonięcia etc.

Jeśli   jeszcze nie zauważyłyście tytuł miniaturki POWROTY sugeruje,  że nie po raz pierwszy Pl-ka spotyka się z agresją. Z reguły  jeśli ktoś kiedyś potykał się w turniejach miał osłonięte nie tylko policzki  miał osłoniętą  całą głowę, nosił pancerz który chronił go przed atakami.

Pl- ka nie nosiła zbroi, która by ją  osłoniła, wręcz przeciwnie, już wcześniej dwukrotnie stanęła  z odsłoniętą twarzą. Po raz trzeci wraca z podniesionym czołem bo choć policzki jeszcze płoną to już wie, że pancerz nie jest jej potrzebny. Za pancerz wystarcza jej poczucie własnej wartości.

A - odsłoniłam oba  -  użyłam w nawiązaniu do  wersu:  Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (Mt 5,38-42)

I choć burzy to lapidarność - póki co nie potrafię tego oddać lepiej.

Nadstawiłam i odsłoniłam mają dla mnie w tym kontekście tę sama wymowę .

 

Dziękuję wam za obecność i komentarze  pod moim wierszem.

Edytowane przez Bożena Tatara - Paszko (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

"Senator ukakał się w oknie"; "Cały swój posag ulokowała w majtkach", "Z kraju Kra(d)", "Dekolt Mekongu", "Pedał przy pedale" (Red. Bohdan Tuszyński relacjonował Wyścig (Nie)pokoju: a to ostatnie słowo już autorstwa śp. Bohdana Tomaszewskiego...).Kiedyś temu tematowi przejęzyczeń i literówek była nawet poświęcona osobna książka.

Jak się tyle pisze, zaś innym wmawia domniemaną nudę, wówczas nie tyle mnie to śmieszy, co denerwuje. Umyślnie nie piszę "wkurza", gdyż odwołując się do jego etymologii, jest to skrzeczący wulgaryzm.

Wracając do literówki: gdybym przeczytała np. "pwoje", rzeczywiście uznałabym za lapsus. Ale "powoje", znaczy pnącza? No, no... papa Freud nisko się kłania :-D

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zastosuję się do wniosku Bożenki lecz jeszcze ostatni raz odpowiem.

1. Nie chce mi się wierzyć że widzisz Powoje rąk w zdaniu o ich liczbie i nie domyślasz się że to błąd. Ale jeśli rzeczywiście tak, to myślę że kłania się ten Freud.

2. Istotnie napis ten powstał w wyniku mojej nieuwagi, czytam całe wyrazy i nie "literuję" ich w głowie więc nie zauważyłem że automatyczny "poprawiacz"  zamiast pwoje zaproponował Powoje zamiast Dwoje. Do głowy mi nie przyszyło, że wcale nie zaproponuje "Dwoje" więc kliknąłem to co "moja głowa" omyłkowo przeczytała jako Dwoje . Za wskazanie błędu dziękuję, za nieuwagę przepraszam.

 

A nabijanie się ze mnie za ten błąd przyjmuję z pokorą i spokojem.

 

Z poważaniem

 

Bogusław

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...