Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak pokonywać niemoc gdy palce

drętwieją przy bezruchu zdarzeń

kiedy tuż obok jest jakby w najdalszej

i niedostępnej jesteśmy w klatce

z której możemy tylko biernie

oglądać życie w zamykanej kopercie

 

a może jednak to bezsen panuje

nad chwilą kreśli ciąg zaburzeń

jak lalkarz włada jest słabości królem

i małe stają się za duże

rozmazywany przez bezsiły przedbieg

niemym teatrem bywa zaledwie

 

noc upomniała się o prawa

nadwątlonego nie zestarzał

rys się nadmiernie jest i na to fraza

co opisuje oczywiste zdradza

na niebogato odrobinę biedniej

listopadowo dzień zaczyna sierpień

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Alu, wiele razy rozmawialiśmy o rymach i to ja byłem zawsze pełen podziwu dla Twoich dokładnych, lecz nie banalnych współbrzmień. Jest ich znacznie mniej niż moich asonansów, i trudniej je dopasować do treści, a Ty to czynisz wspaniale. :)

Opublikowano

Pamiętam, Profesorze i dziękuję za wszystko czego mnie nauczyłeś. Bardzo, bardzo bym chciała jeszcze zgłębić stopy akcentowe. Wiem, że w tym temacie czujesz się jak rybka w wodzie. Do tej pory (od pewnego czasu, bo kiedyś nie miałam bladego pojęcia) ogarniam to zjawisko ze słuchu.

Teraz mam powiedzmy, zielone - a mnie się marzy wiedzieć wszystko i potrafić.

Jak się tego nauczę, to może mi pozwolisz nosić za sobą kałamarz, co?

 

Z ukłonikiem :)

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ech Ty. :) No to zdradzę pewną tajemnicę, że w 2005 roku, gdy Ty byłaś już na poetyckim Olimpie, to ja jeszcze nie istniałem w internecie i wysłałem Ci e-maila z nieporadnymi swoimi początkami, czy mogę je zamieścić na nieistniejącym już portalu Kraina Wierszy. Tak Pani Profesorko, to ja uczyłem się od Ciebie pisania wierszy. :)

Edytowane przez Leszek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przedwczoraj spadł pierwszy na nizinach śnieg, a na zieleniaku wiosna. Ptaki z ciepłych krajów powracają. Witaj Nato. I nie pisz nam, że nie umiesz pisać :)

Opublikowano

Trudno się Leszku czyta ze względu na brak interpunkcji i przerzutnie.

Twojego obrazu nie doścignę. Puenta mówi mi o smutnym letnim dniu, z którego to może nastrój przygnębienia, smutek i poczucie bezsilności.

Pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Wróciłam tu, ponieważ dojrzałam, że mam tę pozycję, jako nieprzeczytaną, a dopiero co, byłam tutaj.

Szarobury, ja tej wiosny tutaj nie widzę, uciekł mój ulubiony zielony kolor. Na ptaki przyjdzie nam jeszcze troszkę poczekać.

Co do pisania, owszem, coś  poskrobałam kiedyś, ale Leszkowi z jego asonansami nie podołam.

 

Leszku, wybacz, że tutaj, ale nie mogłam tak bez słowa wyjść.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kocie, świadomie zrezygnowałem z interpunkcji, aby nie sugerować odautorskiej interpretacji. Kiedyś mój wiersz "jałmużnik"  doczekał się kilku innych od mojej interpretacji i dopiero jak zajrzałem w strofy, to dostrzegłem, że takie ścieżki są możliwe do odczytania. Każdy czytelnik odbiera wiersze przez pryzmat własnych odczuć, doświadczeń i dzięki temu wiersze nie są szaradami do rozszyfrowania, a stają się punktem inspirującym do własnych przemyśleń. 

Co do pointy, to odautorsko jest  odwrotna do nastroju i do konkluzji odczytanym przez Ciebie, ale to nie przygana, a potwierdzenie wcześniejszych moich słów. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...