Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 Północ nadchodzi powolnym krokiem

 księżyc oślepia jaskrawym blaskiem

 pusta butelka żałośnie szepcze

 sen mnie omija nie mogę zasnąć

 odkąd pamiętam zawsze tak samo

 przychodzą smutne i nieprzespane

 nie tak w tym życiu przecież być miało

 znowu zmęczony będę nad ranem

 

 lat mi przybywa za każdym rokiem

 w moim ogrodzie nic się nie zmienia

 kiedyś wierzyłem, że wszystko mogę

 marazm zwycięża zdycha nadzieja

 wskazówka czasu zegara marzeń

 za wolno chodzi w konsumpcji lesie

 on szybko rośnie i nudą karze

 ja się z tym godzę, może to jesień

Opublikowano (edytowane)

Jesienią to nawet znaki z wersów spadły, 

i kropka się nie ostała,

tak peel z sił opada...

 

To wklejam starszą rymowankę, w której się dzielę - jak z jesieni wychodziłam. 

I pozdrawiam ciepło, polubię jutro, bo nic już nie mogę zaklikać.


Może maila do Mateusza wystosuję, żeby reglamentacja serduszek ogranicza wolność ;D

bb

 

W pojedynczych igłach sosny szukam życia
chwil co co dzień tworzą sobą zieleń lasu
i choć jedna kroplą wody na pustyni
to w pamięci mam zasianych moc zapachów.

Dzisiaj chętniej kupujemy odświeżacze
zamiast zbierać wonne chwile do koszyka
przygniatamy czas na szybko produktami
no a życie nam przez palce gdzieś umyka.

A wystarczy na minutę się zatrzymać 
spojrzeć w lustro i zapytać: co ja robię?
potem w sosnę się zapatrzeć w zamyśleniu
aż chwil cennych las wyrośnie w wolnej głowie.

 

Edytowane przez beta_bez_alfy (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witaj Andrzeju -  jesień tu jesień tam - a o sobie zapominamy  nas też ona dotyczy.

                                                                                                                                                            pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jesień przychodzi wtedy, kiedy właśnie zaczynamy się godzić na zmęczenie, nudę, nicniechcenie.

 

Dobry wiersz, Andrzeju, lekko ironiczny i z dystansem wobec siebie. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Bardzo ładny wiersz z nutą jakby goryczy?

Ta pusta butelka bardzo wymownie w wierszu zagrała

Niezbyt tylko podoba mi się ta dopełniaczówka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam serdecznie i życzę jednak kolorowych snów :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie lubię jesieni takiej jak dzisiaj. Pada, zimno, chmurnie na obwodnicy od rana korki nie chce mi się zwracać uwagi na znaki (różne).

 

Patrzę często niestety w świerki. Mają płytki system korzeniowy i nie są stabilne. Wiatr wyrywa je z korzeniami , sosnę najwyżej złamie w połowie.

Ale z drugiej strony dom otaczają tuje, czyli mam alternatywę.

                      

 

                                                                                                                                   Dziękuję i pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Dziękuję Alicjo.

Nie jest tak źle. Trochę przejaskrawiam. Ale to taka profilaktyka, żeby nie ulec prostym potrzebom.

Poza tym pogada nie w moim guście ,w  teatrze "Upadłe Anioły" listopad. Jakoś trzeba przetrwać.

 

                                                                                                                                                              pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kiedyś marzyłem żeby nic nie robić, nic nie chcieć być jak stara kapusta -leżeć i gnić.

Chyba te marzenia słyszał Stwórca. Jest na odwrót i trudno mi to ogarnąć. A najgorsze jest to, że z wiekiem to wcale się nie zmienia.

 

                                                                                                                                  dziękuję i pozdrawiam

Opublikowano

  Dzięki Waldku, ale jaka jesień jak w sercu ciągle maj. No może za 25 lat ta piosenka będzie o nas

 

 

 

                                                                                                                                                   Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Mi też się nie podoba, ale mój ubogi warsztat nic innego jeszcze nie może zaproponować. Może kiedyś.

 

 

 

                                                                                                                                                    dziękuję i pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 Jeżeli tak  to jestem dopiero na półmetku.

Chyba to lepsze niż bycie zgniłą kapustą.

 

                                                                                                                     dziękuję i pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

  Dziękuję.  Trzymam się tej reguły, ale czasami słucham muzyki z lat młodości i nachodzi mnie jakiś ddefetyzm.

A słuchałem

 

 

 

                                                                                                                        pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
    • Ukradli konia ino: kil, Darku. Dar koi, no - koniokrady        
    • Wiersz krótki ale naprawdę znakomity... Pozdrawiam Najserdeczniej!
    • @Migrena Gdy czytałem ten wiersz autentycznie przeszedł mnie po plecach dreszcz... Naprawdę poczułem takie dziwne mrowienie... Jest on bezdyskusyjnie genialny i bardzo, ale to bardzo nastrojowy... Pozdrawiam Najserdeczniej!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...