Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Fakt, że treść jest ciekawa. Daje do myślenia. Zastanawia. Autor wybrał kontrowersję. Głośny krzyk, który zwróci na niego uwagę. Ciekawe tylko czy słowa nadążają za pragnieniem?
Peel jest kobietą. A więc zadziwiło mnie zakończenie. Kobieta plująca do zupy. Widok niecodzienny. Wręcz bardzo żadki. Ale Treść wyraźnie podkreśla, że fakt jest regularny: "co dzień na złość pluję mu do zupy.". Może nawet niedosztrzegany przez wszechobecnych.

Ale cofnijmy się do początku...
Trochę zamieszany, mętny obraz prawdziwej interpretacji. Dwa czasy, teraźniejszy i przeszły, cofnięty w treści - odnoszący się do ważnego dla Peel-a wydarzenia.

"ustrzegłam cię."
Wyczuwam pewnego rodzaju wyrzut - szkoda, że nie było tam wykrzyknika ;) Wyraźnie drażni brak jakiegoś wystarczającego rozwinięcia. Pozostaje typowa dla niedopowiedzeń zagadkowość. Niedosyt ze strony czytelnika - jest tym razem na miejscu. Niestety odbija się to na ostatecznej ocenie całości. Uniwersalizm - czym/kim jest przytaczana przez Peel-a osoba?

"córko lub synu"
Kim możnaby nazwać takową istotę? Czy płeć nie jest na tyle ważna, aby ją bliżej przytoczyć? Peel pozostawia to jak echo, które ma wywrzeć wrażenie na odbiorcach. Jego ignorowanie tej kwestii może wskazywać na pewien schemat wartości. Nieważna płeć - ważny człowiek. Uniwersalizm - wiersz dla każdego, każdy może znaleźć się w podobnej sytuacji.

"Chrystusie
mojej przymusowej ofiary."

córka-syn-Chrystus - (pytanie do autorki) czy ten schemat ma jakieś znaczenie. Można to w przeróżny sposób interpretować.
Przynależność do jednej rodziny. "Głową" tej rodziny jest Bóg - a my zaś dzieci Boże - synowie i córki - jesteśmy jej ważną częścią. Chrystus zaś jest na równi z nami, a jednak wyróżniony. Służy jako przenośnia jakieś ważnej w istocie ofiary. Chrystus - dziecko Boże. Każdy cierpi w inny sposób.

I ostatnia zwrotka.
"to jego wina" - czyżby kryzys światopoglądowy. Peel boi się Sądu Bożego. W najbardziej dosadny, prosty i dosłowny sposób "zwala winę" na bliźniego. Choć podkreśla na końcu, daje dowód swoejej winy. Nonsensem jest go słuchać. Zmienia też odbiorcę do którego kieruje słowa. Na początku - do dziecka, na końcu do Boga. Choć wyraźnie w innym tonie.

Wiersz ciekawy, bo zagadkowy. Dla tych, którzy lubią pełną swobodę interpretacji - to prawdziwy zmakołyk. Dla tych, którzy wymagają "czegoś więcej", faktów potwierdzonych i bardziej klarownej myśli - niestety ten wiersz nie przejdzie.
Wg mnie jest w nim sporo błędów. W szczególności - za dużo Autor zagarnął treści dla siebie.

Pozdrawiam serdecznie







komentarz narusza zasady wynikające z pkt 5f regulaminu serwisu

MODERATOR

Opublikowano

treści jest tu mnóstwo (i to nie tylko dla autora) - znaczny przerost treści nad formą - należy tylko chwycić trop - chciałem zasugerować ścieżkę interpretacji za pomocą tytułu; zmieniłem jednak zdanie... i wierzę w dociekliwych...

Piotrze - jaka kobieta może stwierdzić, iż ustrzegła swego potomka (syna lub córkę) przed złem świata?

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

W dyskusje o technikaliach się nie będę wdawał; ja atechniczny jestem, gdy mowa o poezji białej. Jako szary jednak czytelnik rzecz mogę - zaprawdę ;) - że całość mi się podoba, także dlatego, że ją rozumiem :) Wiersz bowiem wcale nie jest taki trudny do interpretacji: znacznie ułatwia ją "córka lub syn", a gdy już złapie się właściwą nitkę, nietrudno trafić do kłębka.

Najbardziej podoba mi się strofa ostatnbia, najmniej środkowa. Nie umiem specjalnie umtywować - może o to chodzi, że Chrystus wydaje się zbyt tu majestatyczny. Ale to wcale nie oznacza, że strofa jest zła - dobra jest, tylko względnie podoba mi się najmniej.

Ogólnie duży plus.

Pozdrawiam, Antek

Opublikowano

ehm znowu o aborcji, i znowu o gniewie bożym za ten szkaradny czyn, chociażbyś o grzeszności używania prezerwatyw napisał, byłoby oryginalniej...
nie no sorki, ale tego rodzaju pisanie jest po prostu szkodliwe...

(z technicznego punktu widzenia napisane fajnie - tylko bym tą gwiazdkę na + zamienił - byłoby efektowniej :))
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ło matko!
A wiesz Klaudiuszu, że ja się głowiłem, o co tak naprawdę chodzi w tym wierszu? :)
Ale ze mnie ciemniak ;)
Heh, tak to już bywa, że rzeczy najprostrze są najtrudniej zauważalne :))

Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


w kontekście komentarza który wkleiłeś powyżej, nie powinieneś sie chyba przyznawać, że nie wiedziałeś o czym mówisz ;))

Nic w tym złego. Jak zauważyłeś mój pierwszy komentarz pod wierszem był swoistą interpretacją.
Teraz jednak doszedłem do wniosku - że zmierzała chyba w złym kierunku.

Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Fakt, ale napisane "inaczej", dobrze (do małych poprawek) i wywołuje jakieś emocje (m.z.)
Ja nie potępiam.
czy ja wiem czy tak inaczej - mamy chrystusa, mamy "zlo swiata" w koncu mamy wine... innymi slowy mamy tylko jedna sluszna interpretacje...
ale zgadzam sie w kategoriach czysto technicznych wiersz dobry, a kategorii aborcyjnej, jeden z lepszych...
pozdr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...