Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

By poznać Boga, porzuciłem ciała wszelkie uzależnienia,

i tylko po uciechach życia pozostała mi się pytająca nisza,

dlaczego dziecku nie chcesz sprawić Panie zadowolenia?

on wieczny, wobec tego nie zabije go, lecz pokona cisza,

nie satysfakcjonują go odpowiedzi ludzi, bo są wymijające,

on nie chce Boże, niczym pies wracać do wymiocin swoich,

czy nie wiele potrzebując, wybiera się z motyką na słońce?

on na drodze duchowej potrzebuje bliskości ramion Twoich.

Widzę, że nie każdemu kołaczącemu drzwi otwierają,

gdy on ładnie puka, też nikt go nie zaprasza – proszę,

zło spowszedniało, może Piotra u wrót nie stawiają?

może brak miejsc, a ja - do Domu wracajcie tu głoszę,

O! tak łatwo nie poddam się i nadal będę łomotał,

i jeszcze inne duszyczki pod Twą bramę przyciągnę,

byś Ty w każdego sercu rezydujący się zakłopotał,

jak nie z tego, to z innego ciała, ale cel i tak osiągnę,

zatem Tam już szykujcie się, bo przywiodę bataliony,

to coś Panie z gliny ulepił, ja o Tobie wiedzą zburzę,

bo za mną przyjdą; rodzice, dzieci, rodzeństwo i żony,

a może Ojcze nasz, ja swoim pisaniem Tobie nie służę?

Opublikowano (edytowane)

Oj nie sluzyz.

probonuje jeszcze wlosiennice

sypana sola z diamentowymi kolcami

osobiscie naostrze diamety

a do soli dodam stezonego H2SO4

 

 

Prosze zacznij szukac

tam gdzie cos znajdziesz

nie ze ktos Ci mowi 

ze tam znajdziesz:)

 

Jesli szukasz gowna

to je znajdujesz

Jesli szukasz milosci

to ja znajdujesz,

 

Czego szukasz?

 

Ja terz ciogle szukam

pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez a.z.i_xxx (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Pisać o czymś, to nie znaczy szukać. Niczego nie szukam, dawno znalazłem, ale lubię prowokacje. Piszący powieści kryminalne nie musi mieć skłonności i być mordercą. Czy pisząc o bogactwie, także będziesz myślała, iż jestem bogaczem? Pozdro.

Edytowane przez Jacek Dyć (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Osobiście nie ma nic przeciwko prowokacjom, ale wydawało mi się, że jeśli ktokolwiek zamieszcza tutaj swój tekst, to chciałby by ów tekst został przeczytany.

Wybacz - ciężko jest przebrnąć przez lawinę słów wyrzucaną jak lawa z wulkanu. Gdybyś chociaż chciał poprawić błędy, na przykład ten:

Jak zrozumieć to się?

Przeczytałam  całość ale z wielkim trudem.

 

Pozdrawiam :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski Miło mi że Ci się wiersz spodobał. Pozdrawiam
    • @Adam Zębala - dziękuje - 
    • @Deonix_ cholera -- jedną bestię znalazłem........ Dziękuję za ciekawy i miły komentarz. Serdeczności.
    • Widzisz pomniki i budynki,  bardziej rozwiniętych i mądrzejszych  od nas współczesnych,  wyszkolonych wiedzą z gwiazd przodków. I myślisz wtedy tylko o tym jak zachować byt swój na Ziemi. Jak wytworzyć w genach stworzenia,  nie podlegająca atomom przemijania,  czystą, niepokalaną krótkowzrocznością umysłów, nieśmiertelność. Fundamenty świata  są jedynie kruchą podwaliną.  Trwałych celów i pragnień  w jego ogrodach szczęścia nie buduj. Świat jest przeżarty zgnilizną  wartko umykającego czasu. Jego wskazówki jak brzytwy,  tną nasze żywota i ciała w grzechu ostałe, zanim zdołamy zrozumieć  cel i przyczynę wędrówki. Tak mnie więc śmieszą  Wasze ludzkie problemy. Obowiązki, sprawunki, prace i uczucia. Mówicie, że marnuje czas  na depresyjne, łaknące łez  zapisy strof nigdy nieukończonych poematów. Lecz ja to rozumiem i wiem. Czas bywa mi wrogiem.  Lecz i przyjacielskie wizję  mi w marzeniach sennych tworzy. On mnie scali dnia pewnego z ciszą absolutu. Często śnię.  Stoję w ogromnym, eklektycznie urządzonym  hallu ukochanego pomieszczenia. Miejskiej biblioteki. Lecz nie współczesnej.  A tej gdzie unosi się aleksandryjski duch. Gdzie pergaminy,  kruchym pękaniem obwieszczają,  że chcą być odczytywane  przez me starcze oczy. Gdzie kurz zalega w zatęchłym powietrzu, jego drobinki uniesione falą mego oddechu, wirują jak gwiazdy  w ciemnej materii tajemnicy. Oliwne ogniki lamp,  prowadzą ku działom zapomnianym. Skórzane oprawy ksiąg,  których treść wpędziłaby  każdy ludzki umysł w odmęty szaleństwa. Ja znam jednak ich bluźniercze treści, obojętnie w jakim języku,  ziemskim czy nie je ongiś spisano. Lecz czy znajomość prawdy,  daje mi prawo decydowania  o losie tych którym zagłada pisana? Nie. Bo jaką wartość  ma coś spisane od początku na zatracenie? Wszystko przeminie z czasem. Kto wie, może i śmierć kiedyś skona. Zagoniona w ślepy zaułek wszechświata. Zagryziona i rozorana pazurami  swych przybocznych demonów. Dlatego ten sen daję mi wiedzę o świecie. Postrzegam rzeczywistość jako  nieustannie pracujące,  zapatrzone w małostkowości konsumpcyjne, mrowisko dusz czyśćcowych. Jako ul szemrzący groźnymi na pozór modlitwami kamiennych serc. Dla mnie to tylko fikcja. Mistyfikacja i oddalanie  nieuchronnosci faktów. Tej nocy znów byłem  w dziale ksiąg zapomnianych. Nie przywitały mnie jak zwykle  stosownie ułożone i zwinięte pergaminy. Mrok był chaosem. A maska chaosu czaiła się w mroku. Zimny, wilgny przeciąg,  szargał mną z kąta w kąt. Ledwo dotarłem do regałów. Nieocheblowane równo deski  były martwe od dawna. Nie pamiętałem by kiedykolwiek  były tak trupio zimne. Palcami jak ślepiec,  gładziłem znajome grzbiety. Były z innej skóry. Tożsamej. Lichej. Ludzkiej. Tylko jedna księga biła ciepłem. Jej serce nadal pracowało. Kiedyś nadano jej duszę i imię… Nieistotne jest jej miano  bo i tak treść w niej zawarta  niesie ze sobą zagładę  wszystkich znanych światów. Otworzyłem ją po omacku na stronie  na której starożytne byty złożyły swe znaki. Wtem podmuch wiatru przeszedł w prawdziwy niszczycielski huragan i uniósł mnie ponad szczyty regałów, wypchnął do hallu i rzucił przez niewielki świetlik w dachu ku opiekuńczej, wiecznej nocy płaskowyżu. Maska chaosu ostatni raz napłynęła  z niebytu ku mnie  i zaśmiała się ze słowami. Ul jest martwy. Po przebudzeniu  rzuciłem się naprędce ku oknu. Zerwałem zasłonę i firany  i stanąłem oko w oko ze śmiercią. Ul był martwy.  Pełen ciał robotnic. Zezwłoków, brudnych trutni. I pozbawionej korony królowej. Odtąd ul był moją samotnią. I cieszyło mnie to. Na tyle by pewnej nocy,  trawiony obłędem koszmarów  I niekończącym się śmiechem masek chaosu. Udałem się w martwe szczyty gór. Ukryty wśród kłębiących się chmur, rozogniony bijącymi  u mych stóp blyskawicami. Osaczony jarzmem szaleństwa. Rzuciłem się wprzód  ku bezdni nowego koszmaru.
    • @Berenika97 - szkoła musi mieć wynik- to porażające stwierdzenie Bereniko ale bardzo prawdziwe. Nauczyciel goni z materiałem- aby szybciej i aby zdążyć- tak! A dzieci? Ty weszłaś w ich świat- zainteresowałaś. Wygrałaś.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...