Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wyrwę ci z ręki wielki Mickiewiczu

pióro i kunszt, co masz już na zbyciu.

Z grobu Słowackiego wrażliwość odkopię

i duch romantyzmu - natchnienie gotowe!

 

Przed Miłoszem stanę niczym belfer wielki,

zacznę gładko nowy temat, ujmę wskaźnik ciężki.

Kasprowicza, Reja, Staffa też odpytam,

wyrwę do tablicy Norwida, Asnyka.

 

I postawię dwóje i uwagi wstawię,

będą cicho siedzieć wszyscy w szkolnej ławie.

Weną ich zaleję i mądrością wielką,

skupią na mnie swoje oczy i notować będą!

 

Gdy klasówkę zrobię, treścią ich zaskoczę.

O oceny z nimi krwawą walkę stoczę.

Będą kajać się pokornie na boisku szkolnym

i cytować moje wersy, także w czasie wolnym;

posyłać ukłony nawet na ulicy,

 

ale najpierw...

muszę wyrosnąć z piaskownicy.

 

 

Edytowane przez Dominika7 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Hmm, jestem raczej amatorką i o wierszach wiem praktycznie tyle co nic. Dopiero próbuję swoich sił. Moje poprzednie podejścia nie spotkały się ze zbytnim entuzjazmem więc postanowiłam ten wiersz umieścić w sekcji Testowej (nie Śmietnikowej ;) ), aby sprawdzić reakcję czytelników. Myślę, że na chwilę obecną będzie mi tu wygodnie :) Dziękuję pięknie!

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dominika...Dominika :)

Myślę, że nie skłamię jeśli powiem, że każdemu z nas na jakimś etapie  pisania (duże słowo :) ) wydawało się, bądź wydaje się nadal, że to co piszemy jest tak dobre, że to niemożliwe żeby nikt nie zwrócił na to uwagi.

Rozbawiłaś mnie tym: " jestem raczej amatorką i o wierszach wiem praktycznie tyle co nic".

No przecież, jeśli tak sama myślisz, to jak  twoje poprzednie podejścia mogły się spotkać z entuzjazmem ;)?

Nie dziw się - bardzo ciężko jest przebrnąć przez mało wprawne wiersze  i niezależnie od tego, kto je pisze a co dopiero skomentować je. Wprawni poeci też czasem bełkocą :)

Nie wierzę, że ktokolwiek chciałby ci zrobić przykrość, ale myślę, że każdy się trochę obawia. Nikt nie chciałby oberwać łopateczką czy wiadereczkiem :)

Dopracuj swoją satyrę i umieść tam gdzie być powinna :)

 

Pozdrawiam ciepło :)

 

Bożena TP

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Niezupełnie to miałam na myśli. Nie staram się siebie dołować, jedynie rozumiem, że muszę ostrożniej podejmować decyzje - nie tylko odnośnie stosowanych środków wyrazu ale i publikacji. Ja również nie wierzę, żeby ktoś komuś chciał zrobić przykrość. Jeśli jednak odzew ze strony osób bardziej doświadczonych jest tak konkretny, to rzeczywiście coś musi być na rzeczy. Czasem lepiej właśnie przetestować niektóre utwory (sekcja Testu), zanim wrzuci się taki, który stanowi jedynie powielenie wskazanych wcześniej błędów.

Dopracować? Hmm...o tym utworze myślałam, że jest już skończony. Masz może jakieś uwagi? Trudno mi samej ocenić...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

" postanowiłam ten wiersz umieścić w sekcji Testowej (nie Śmietnikowej ;) ), aby sprawdzić reakcję czytelników."

Czyżbyś testowała czytelników ? :)

Dominiko7 - zastanów się czego tak naprawdę oczekujesz - pochwał czy korekty ? Bo jeśli pochwał to ci, którym się twój wiersz będzie się podobał  napiszą ci o tym. Korekta zajmuje trochę czasu i raczej nie oczekuj, że każdy wrzucony tutaj wiersz ktoś ci poprawi i upiększy. Na pewno znajdzie się ktoś kto będzie chciał ci pomóc, nakierować, podpowiedzieć ale nie poprawiać.

Mnie nie podoba się brak rytmu, poza tym odnoszę wrażenie, że wiersz napisany był odrobinę na siłę z tego powodu ostatnia strofka wcale mi się nie podoba. "

O oceny z nimi krwawą walkę stoczę.

Będą kajać się pokornie na boisku szkolnym

i cytować moje wersy, także w czasie wolnym;"

 

Popracuj nad satyrą, bo pomysł i puenta nie są złe :)

 

Powodzenia :)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oj nie, nie oczekuję, że ktoś poprawi moje wiersze, ani że zostaną pochwalone. Liczę raczej na konstruktywną krytykę. Czy testuję czytelników? Może troszkę - nie chcę wzbudzać zgorszenia czymś, co nawet koło wiersza nie stoi. Staram się wykształcić wrażliwość na jakość utworu, bo chyba za bardzo rzuciłam się "na hurra!".

Samej czytając, rytm wydawał mi się całkiem w porządku. Dziękuję za zwrócenie uwagi.

Faktycznie, z ostatnią zwrotką miałam mały problem. Szukałam inspiracji w życiu uczniowskim. Chwilowo jednak brak mi pomysłów na lepsze zakończenie, ale spróbuję się nad tym jeszcze pochylić.

Jeszcze raz dziękuję!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Napisałam też kiedyś, że dla mnie wiersz jest wtedy wierszem, kiedy zawiera rym i rytm. I nie przypominam sobie bym pisała kiedykolwiek, że nie  lubię , "kiedy jest równo". To co napisałam  odnosiło się to końcówki wiersza, jeśli wiersz zawiera puentę, to lubię ją podkreślić :)

Arytmia jest wtedy zamierzona :)

 

Pozdrawiam ciepło :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Absolutnie się nie przejmuj! Cieszę się, że szczerze powiedziałaś, co myślisz. Bardzo to doceniam i staram się coś z tego wyciągnąć dla mnie samej. Ale tak, jak powiedziałam, nie mam jeszcze wyczucia na temat tego, co jest dobre, a co nie. Stąd właśnie machnęłam trochę ręką na ten utwór.

Odnośnie poprawek - przeanalizuję je i zobaczę, co one zmieniły. Mam też swoją wersję zmian ;) Chcę spróbować obu wersji i zobaczyć, co będzie korzystniejsze dla wiersza :)

Dziękuję!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Niby nic ale różnica jest duża :)  Dominiko - to puenta twojego wiersza i jest konieczna. Wyjść można : na obiad,  do kina, z pokoju, nawet z siebie od czasu do czasu . Wyjść z piaskownicy też można, tylko Ty napisałaś: "muszę wyrosnąć", dojrzeć - i dlatego jest celniejsza niż " wyjść".  Nawet gdy nie trzyma rytmu.

 

Pozdrawiam cieplutko :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To nie do końca tak jest. Rzeczywiście chcę być dobrze rozumiana ale to nie jest zbrodnia. Wiersz hermetyczny nie niesie żadnego przesłania i bywa że nikt go nie rozumie poza autorem. 

 

 

metafora - środek stylistyczny polegający na zestawieniu obcych sobie znaczeniowo wyrazów w celu uzyskania nowego, przenośnego znaczenia

 

"muszę wyjść z tej piaskownicy. " - wybacz, nie widzę metafory, z piaskownicy można wyjść, nie można wyjść z siebie.

"muszę wyrosnąć z piaskownicy." - wyrasta się ze sweterka, sukienki, bucików, ale nie z piaskownicy.

 

Puenta, pointa (fr. point = kropka) – zaskakujące sformułowanie podkreślające sens wypowiedzi lub utworu literackiego umieszczone na końcu.

Wyjście z piaskownicy nikomu, niczego nie zostawia, jest bardziej dosłowne niż myślisz, bardziej zaskakujące jest wyrastanie :)

 

Pozdrawiam cieplutko :)

 

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję @Wochen
    • Lawina skalna  schodzi w mgielną,  skąpaną w jesiennych barwach, głęboką dolinę.  Kamyki, skały, całe góry, wolno, powoli brną ku mnie z każdym rokiem szybciej.  Nie przyjdą jednak dusze tych,  których zabrały, zdradliwe pod śniegiem i lodem ukryte rozpadliny.  Dusze spadających przez horyzont śmierci. Tafli, nieprzejrzystych, czarnych przepaści.    Teraz za oknem, jedynie spadają,  zaschnięte już liście. Szlaki rozmył w kałuże mętne,  płacz deszczu rzęsisty.  Cicho jak na cmentarzu.  I tylko skomlą cicho, żałosną pieśń. Zamknięte w kojcach, pasterskie psy.  Dziś rocznica.  Gdy zgasłaś, złożona niemocą choroby  w mych kochających ramionach.   Teraz chcę jedynie  patrzeć przez okno na Twój grób. Zasypany barwnym listowiem. Ze świecą wetkniętą w róg nagrobnej tablicy. Będę patrzył aż skruszeje do cna. Jak ten dom nasz rodzinny  o którym tylko śmierć pamięta  a Bóg widać zapomniał. Zapadnie się we mnie dusza przeklęta  do wymiaru osobliwości. A pająki uplotą mi z kurzu i pajęczyn  długie, siwe włosy. Nie szukam już życia w biegu  jednej z głośnych, pełnej radości  i zabaw metropolii. Kiedy mnie woła,  krzyży drewnianych jęk.  Ustawionych na ziemnych mogiłach.   Opadnę jako dym ze świec,  na wilgne od przymrozku przedświtu,  ściany marmurowych grobowców. Zasnę na wieki jak inni.  Ukołysany ciszą,  pozostawionej na uboczu,  zabytkowej nekropolii.  
    • @Leszczym "Minimalne wymagania mam jak stary merol Disel śmiga na oleju ale motor trzyma tempo" podobno też z życia wźęte :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...