Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Cóż, przyznam otwarcie, lubię sobie czasem

zerknąć w ładną buźkę, spojrzeć w śliczne oczy,

śledzić zgrabne nogi,  podziwiając klasę

młodej damy w mini, co ulicą kroczy.

 

Niech mi ktoś zaprzeczy, ileż przyjemności

(nie, to nie są żadne seksistowskie gadki)

da  widok ponętnie drgających krągłości,

czy to pod dekoltem, czy tam gdzie pośladki.

 

Ten podziw dla piękna nie jest tak powszechny,

są tego dowodem choćby wszystkie  żony,

nasz zachwyt najczęściej uznają za grzeszny,

gromiąc go bezwzględnie wzrokiem rozognionym.

 

I jak tu wyjaśnić upartej kobiecie,

że to naturalne do piękna słabostki,

przecież wiem, że muszę być na ścisłej diecie,

ale chyba mogę przeglądać jadłospis.

Opublikowano

Możesz...możesz... tylko na jak długo wystarczyłoby przeglądanie jadłospisu ?

Chyba, że to, poza potrzebą wrażeń estetycznych głównie dla tego rozognionego wzroku żony, coś na kształt recepty na udany związek :)

Sypiesz rymami jakbyś był protegowanym  wszystkich muz a one zamiast poczęstować wszystkich, chociażby po rożku obfitości,  tobie zostawiły cały antał :)

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

Podoba mi się, i to bardzo (nie wiem czy to dlatego, że jestem tzw.

singielką, czy też to efekt mojego wykształcenia ;))

Jakoś nie mam problemów ze zrozumieniem mężczyzn w tej kwestii.

A ogólnie, co do całej twórczości szczerze zazdroszczę swobody pisania,

ja tak lekkiego pióra nie mam nawet w prozie, a co tu mówić o poezji ;)

I umiejętność konstruowania dowcipu też budzi mój podziw :)

Pozdrawiam serdecznie ;)

Opublikowano (edytowane)

Psia kostka, zazdroszczę Ci udanego wiersza!

Taką zdrową, twórczą zazdrością, nie mająca nic wspólnego z zawiścią. Myślę, że się należycie wytłumaczyłam.

 

Lekko, sprawnie, zupełnie jakby Cię nic nie kosztowało pisanie.

Samo się czyta, samo płynie, a puenta, miodzio :)

 

 

Edytowane przez Alicja_Wysocka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Boże, mój Boże ! Czym ja kiedy marzył,

że los , co z nami  bawi się okrutnie

tak wielką ilością  pochwał mnie obdarzy,

że głowa ma w górę podniesie się butnie,

a EGO  rośnie , rośnie nad poziomy

że już prawie sięga bram  nieba samego!

Jam przeszedł Mickiewicze ,jam jest natchniony!

Natchnione także moje wielkie EGO !!!

 

 

Stop ! Resztka rozumu ,co w głowie została

sił prawie ostatkiem wstrzymać butę pragnie.

To kobiet   pochwały, kobieta niestała,

dziś cię pochwali, jutro zgani snadnie.

spadaj więc z obłoków, ty nadęta pało!

(tak resztka rozumu mówi teraz do mnie)

Żeś ty jest poeta – tylko ci się zdało,

Bądźże więc  mądrzejszy, zachowuj się skromnie!

 

Zszedłem więc z obłoków, bliski prawie płaczu...

Dziękuję Wam ALU, DOENIX i CZYTACZU :)))

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...