Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Błądząc po trawiastych przestworzach, pośród waniliowych chmur, błąkając się bez wyraźnego celu, tak dla samej idei czegoś-robienia – dotarłem tu. Dziwne to miejsce dla kogoś takiego jak ja. Dla nieczłowieka. Nie jestem człowiekiem, nie jestem też zwierzęciem. Ja jestem istotą, półbytem, który przywdział na siebie kształt człowieczy. Piszę te dziwne i niezrozumiałe nawet dla mnie samego rzeczy, bo czuje na sobie jakąś potężną wolę, jakiś nieodparty i niemożliwy do ogarnięcia boski zamiar. A ja przeznaczony jestem do wyreżyserowania tego planu, jestem aktorami pląsającymi się na scenie, jestem światłem podążającym ich tropem i odkrywającym ich tajemnice przed martwą widownią strzelistego gmachu powstałego z czerwonej cegły. Czerwień. Ile jej było na tych ziemskich polach. Całe morza i krwiste oceany. Purpurowe potoki rozlewają się w naszych umysłach zbijając się w gigantów fale, przewalając się wysoko w pustkach przestworzy nad naszymi głowami, tworząc nieprzeniknione ściany. A ja tkwię tam i jestem tutaj. Obserwuję tą batalię toczoną w waszych umysłach i sam w niej uczestniczę. Z pogardliwym uśmieszkiem patrzę na wasza trwogę, na panikę z powolna sączącą się w wasze ciała. Współczuję wam i cierpię razem z wami te nieprzejednane katusze niematerialnych doznań. Opuszczam was pozostawiając za sobą pustkę drewnianej sceny, w którą w swym niedorzecznym uporze wwiercają się snopy świateł niebieskich. Leżą trupy w rozświetlonej próżni, bielące się szkielety aktorów, których porzuciły Muzy, których uwolniono od sznurów reżysera. Leżą tak śnieżnobiałe kosteczki powleczone delikatna pajęczyną tkaną przez czas. Tkwią nienaruszone pozostałości po mnie, po aktorach, moich przeszłych wcieleniach, których letni wietrzyk wiejący wieczorową porą pozbawił puchowej otoczki ciała. A martwa widownia nadal trwa. Pustymi swoimi oczodołami, bez oczu i bez czucia, pozbawiona wszelkich doznań ogląda ten wieczny spektakl. Świadoma swej nieśmiertelności, od przeklętego losu obarczona znamionami pustoty i wymarcia tkwi obok sceny. Nic jej nie zdoła poruszyć, nic nie zdoła zmusić do doznania.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję za zajrzenie i cieszę się z takiego odbioru mojego tekstu :)
    • Jazda spod mostu podwoziem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Mosty są przecinkami ciągłości wielu dróg kolejowych, albo myślnikami.    Widzę resztki trupa pędzące pośpiesznym. 
    • Radosny dzień zimą , ty jesteś przy mnie Słońce ogrzewa duszę, a spojrzenia rozpromieniają się Czas mija, niczym woda w strumieniu Ogród cudowności w naszym domu Łączy nas pasja i uczucie Nie ma gotowych schematów miłości, sami je kreujemy Jesteśmy jak kawałki układanki, które tworzą nasze życie Skarby miłości, nasza rodzina Mamy podobne serca, przepełnione ciepłem, uczuciem i szacunkiem Życie w kolorach jest różnorodne, cenimy wszystkie barwy Świat jest zróżnicowany, lecz miłość pozostaje niezmienna                                                                                                                                                                       Lovej. 2025-12-16                                   Inspiracje. Miłość w rodzinie
    • żółte chryzantemy, które do niedawna pstrzyły się w ogrodzie dziś skulone dogorywają w wazonie zerwała ich całe naręcze aby przyozdobić grób syna na małej mogiłce tli się jeszcze gliniany znicz a światło niczym matczyne dłonie delikatnie muska przestrzeń na coś ty mi mały zachorzał przyszedł niespodzianie w bólach przeokrutnieńkich ino te oczka zamglone roztworzył i zamilkł a mnie się tak cni do ciebie w coraz mocniejszej trwożności ach gdyby można cofnąć czas zebrać krew która cienką strużką toczyła się między redlinami wepchnąć wątłe ciałko w sam środek ciepłego łona pod zapaską Anna ukryła grzechotkę drewnianą z wilczym zębem na nic się zdało smarowanie mózgiem królika odprawianie guseł pomarło się dziecku na Amen
    • Daleko jesteś, gdzie błękitu sklepienie. Ty moje słowa jak zawsze zrozumiesz. Dobranoc, Mama i nów Cię ukołysze.   Znów staram się oszukać to tęsknienie,  czy ciepło tam dotrze- skosztujesz? Daleko jesteś, gdzie błękitu sklepienie.   Garść dobrych dni - wspomnienie I słońc igraszkom nowiem folgujesz. Dobranoc, Mama i nów Cię ukołysze.   Spłoszonym ptakiem  myśli cierpienie, Doświadczeniem Hioba usta rysujesz. Daleko jesteś, gdzie błękitu sklepienie.   Mijają dni bez Ciebie kolejne jesienie. Czy tęsknotę wciąż jeszcze czujesz? Dobranoc, Mama i nów Cię ukołysze.   Miłości wiecznej tu łez ronienie. I nie wiem, czy mnie wypatrujesz Daleko jesteś, gdzie błękitu sklepienie Ty moje słowa jak zawsze zrozumiesz.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...