Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wszystko zostało już powiedziane.
Mogę tylko błąkać się wokół rozwidlonych
kresek zapamiętanych obrazów,
kolorów mydlanych baniek,
po kieszeniach pełnych starych złotówek.

Już było

Dzisiaj została ledwie sierpniowa kapusta z koperkiem i melisą,
w piecyku malinowe ciasto polane agrestową galaretką.

Reszta ustaje.

Odjeżdżam stąd okrężną drogą,
półślepa, bez upalnych, niby zapamiętanych
zapachów sosen.

Gdzie mogą być następne moje dni?
Tuż obok, a może nagle
zmieni się wizja przyszłych światów
Everetta. I dożyję nieskończoności.


Opublikowano

@Jacek_Suchowicz


Chyba nie o samotność kobiecą mi chodziło. Dlaczego akurat kobiecą?

Raczej kolejność losu i filozofia odchodzenia z tego świata. Może też troszkę kwestia religii jako ucieczki od lęku przed końcem.
Dzięki za czytanie. e.

Opublikowano

"w piecyku malinowe ciasto polane agrestową galaretką"
facet nigdy nie zauważy ciasta w piecyku on zauważy owszem ale karkówkę na grillu. schabowy na patelni i czystą w lodówce

filozofia odchodzenia - jak dla mnie za mało (ale to moje zdanie)

pozdrawiam

Ps. jak osoba całkowicie niewierząca nie raz się przekonałem, że wbrew pozorom tu nic się nie kończy. Zmienia się tylko forma istnienia a konsekwencje idą za nami

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

Obyś Ty się nie zdziwił:-)! Są tacy faceci, którzy będą łazili wokół piecyka z ciastem. Sama mam takich dwóch tuż obok:-). Nie ja jedna:-)

Schabowy też, ale bez zbędnych zachodów. Ok. To żarciki.

Co do filozofii odchodzenia - nie potrafię jej obronić w tym tekście.
Ufałam sama sobie, że te słowa jakoś oddają sens, ale widocznie nie udało się.
Ja też - jako osoba całkowicie niewierząca w sensie religijnym, mam pełne przekonanie, że to nie na naszym globie świat się zaczął. A skończy się według praw fizyki. Potem zostaną z nas niekończące się cząstki.
Religię wymyśliła ludzkość lękając się nieznanego. I tak zostało.

Opublikowano

Ci dwaj z domu pewno łasuchy, ale to są wyjątki. Jak wiesz wyjątek zawsze potwierdza regułę.;)

Trochę się jestem zdziwiony takiej postawie.
Już parę lat temu naukowo udowodniono, że sam proces myślenia i świadomość zachodzą poza ciałem.
Ja jestem niewierzący inaczej. Na podstawie przeżytych lat, tego co widziałem, ludzi ludzi których spotykam i programów nadawanych na kanale np Discovery śmiem twierdzić, że gdy powiem: "Panie ja w Ciebie wierzę" będzie to obelga. Ja twierdzę; "Panie TY jesteś".
Każdy ma prawo do swojego postrzegania świata.
Wychodzi taki świetny miesięcznik Egzorcysta za 10 zł. Poczytaj trochę. Opisują fakty z którymi się zetknąłem.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Eee, tam, łasuchy:-). To prawie norma, że faceci lubią słodkości:-).

Kto parę lat temu udowodnił, że proces myślenie i świadomość zachodzą poza ciałem??????????? Oglądanie Discovery, które niekiedy oglądam, to nie jest miarodajne źródło wiedzy. To szukanie publiczności.

Na razie Egzorcysty czytać nie będę. Jestem doświadczonym psychologiem, oprócz tego od wielu lat tkwię w mechanice kwantowej i naukowych teoriach i badaniach na temat początków i ewolucji Wszechświata. Zgadzam się z S. Hawkingiem, że Bóg nie był potrzebny, by zaistniał tenże Wszechświat.
Każdy ma prawo do postrzeganie świata, ale czasami warto trzymać się jednak faktów.
Dziękuję za dyskusję. Warto! Pozdrawiam.e.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




E, tam. Wcale mi nieśpieszno do umarcia:-)

To takie igraszki z czasem, pomysłami na koniec Wszechświata. On nie będzie fajny. Wychłodzi się do imentu wciąż uciekając. Tak on ma. Ale na to poczekamy wiele miliardów lat.
Na razie jesteśmy wszyscy przy stole z ciastem malinowym. Oby jak najdłużej.
Uściski. e.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...