Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

przypowieść o spełnieniu


Rekomendowane odpowiedzi

Dzielny kapitan reduty książek
żegna wzrokiem gazową latarnię,
i płochliwą sarnę w liberii skąpej
- ulicznej latarni czujną kapłankę.

Jeszcze pięścią-pieczęcią, przybije swój los
i wypłynie na nieznane morza zapomnienia,
Szatan w szmatach poety się rozpuści, jak wosk,
by wynurzyć się w rzece rodzaju ludzkiego.

Niegdyś śmiałą iskrą myśli miziając absolut
podobny był dziecku, co sięga po wrzątek,
a wyrosło na karła, co sięga po żelazko.

Ten, co odmieniał chciwie kalejdoskop kobiet,
i przecierał oko, zdumiony, jak Aladyn lampę.
Och ten, co nieśpiesznie łąbędzie pióro ostrzył
by nocą tępić je na tyłkach tajemnic świata -

choć piękniejszy w tym był
niż Nike z Samotraki -
dziś błądzi boso przez Babilon.

Smagli kapłani z litości obmyją mu dłonie
i zewrą troskliwie gardła zigguratów samby.
Na ulicy tuli sefirę jak pierś rodzonej siostry.
Do prochu tęskni i w proch się obraca.

Budzi się z trupem Boga w piwnicy,
sumieniem nazisty w Bueonos Aires,
ręką na ramieniu i duszą w nocniku.
To ja, Beatriz, to ja Twój Borges.

Bowiem kropla ostatecznej utraty
przepełnia w ciszy czarę spełnienia.
Wznoszą z niej toast widma proroków,
markując gest grymasem błazeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...