Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Które cenniejsze ziemskie czy niebiańskie


Waldemar_Talar_Talar

Rekomendowane odpowiedzi

gdzieś wysoko na sklepieniu niebiańskim
spacerują dwie różne zagubione dusze
nic nie widać na ich obojętnych twarzach
wyglądają jakby szły i szły bez celu

bo co może cieszyć w drugim życiu
skoro wszystko już było na dole
powiecie hola hola co ty o tym wiesz
skoro żyłeś wcale nie w lepszym

powiem pierwsze było bardzo piękne
przezroczyste nic a nic obojętne
spięte mocno klamrą przeznaczenia
że śmierci nigdy a nigdy nie kpiło

a wy błąkacie się po dalekim świecie
dlatego prawdę szczerą powiem wam
sami nie wiecie tak naprawdę
czego od drugiego życia chcecie



Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waldemar_Talar_Talar

Ciekawy temat wywołałeś.
Wydaje mi się , że wszystko zależy jakie człowiek
prowadził życie na tym świecie.
Jeśli prowadził nudne i jałowe życie,
na tamtym świecie też nie będzie wiedział czego pragnie.
Dobrzy ludzie mogą być aniołami i mieć wiele do zrobienia :)
Ludzie sztuki np. poeci zostaną wolni i swobodni ,
będą podpowiadać ziemskim poetom ponieważ
będą mieli dostęp do uroków świata pozaziemskiego,
do cudów przyrody we wspaniałych barwach.
Dostrzegą przyczyny niektórych zjawisk.
Nie odczują zmęczenia i fizycznego bólu.
Pijaczyna za życia, na tamtym świecie będzie poszukiwać zapachu alkoholu.
Jedynie silna wola może go od tego odwieść.
Aby już nie przeciągać tematu, podsumuję;
Na prawdziwe niebo trzeba zapracować na ziemi.

:)
PozdrawiaM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marlett

Witam z ranka - słoneczny jak widzę przez okno .
Cieszy mnie bardzo że interesujący temat poruszyłem
Fakt - gdzie leży prawda to wiedzą chyba owe dusze o których wspomniałem .
Wielkie ukłony i podziękowanie za tak obszerny kom.jak i pozdrowienia .
Tego drugiego nigdy za dużo - wiadomo zdrowie najważniejsze .

Życzę takiej pogody jaka jest za moimi oknami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...