Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ach pragnąć pragnąć tak bardzo pragnąć
do szpiku kości do bólu
i egzekwować od życia twardo
łut szczęścia w zwiewnej koszuli

utkanej z czynów pięknych obietnic
oraz słodkości wszelakich
a pieprz paprykę obrócić w niebyt
zamknąć chwilowo za kraty

na co dzień mnóstwo jurnych konkretów
kapuchy schabu i grule
sałaty trochę już milknie etyk
a burak sam się gotuje

roszady ciche w naszym ogródku
o soli - lepiej twarz stulić
więc pragnę dostać pewno bez skutku
łut szczęścia w zwiewnej koszuli

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



marzenia, owszem, miewam jak wszyscy
ale są ciągle malutkie
myślą za ciasno i bez perspektyw,
bo się nie cieszą ogródkiem

żyją biedactwa w kilku doniczkach,
jakże więc mają dojrzewać
na parapecie? bez pieszczot wiatru?
chociaż wzdychaniem podlewam

czasem z wdzięczności nawet zakwitną
zachwyt unosi żaluzje
tylko przestawiam, zmieniam kolejność
w czas między wcześniej, a później

:)

Opublikowano

udało mi się dziś coś sklecić:)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


na parapecie ? bez pieszczot wiatru?
zroszone wzdychań fontanną
są jak aktorki życzeń teatru
nie kwitną przecież na marnie

widoki mają z okien rozległe
na bezkres Gdańskiej Zatoki
widzą jak gwiazdy spadają z nieba
smakując wszystkich chwil dotyk

a może kwitną z wielką radością
której nie umiesz postrzegać
więc otwórz oczy obdarz miłością
wszystkich od ziemi do nieba
:)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



moje widocznie są jakieś dziwne
łaszą się tylko jak pada
nie wierzą w słońce, nie wierzą w niebo
jak mam się z nimi dogadać?

przychodzą czasem bezsenną nocą
jakby się chciały wydarzyć
zbudzona żalem tęsknię i płaczę
że się nie dają zobaczyć

:)

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

gdybyż to pierwsza była odsłona
w tak zwiewnej ujęta miarce
lecz dramat skład trutni (z butą w słomach)
ten sam gra jak w powielarce

żeby choć pierwszy mógł pisać Tuwim
nie patrząc z dna czarnej dupy
może by nawet Brzechwa wywróżył
odmienną pointę do zupy

i gdyby nie przyjaźń za wsze bratnia
lecz w rękach porządna kopyść
poszłaby w Kokach* euro-amarchwia
na kompost się rozpanoszyć.


*Komitet Obrony Koryta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


może nie karmisz ich dostatecznie
nie dajesz słońca radości
i melancholii stwierdzam bez sprzecznie
braknie w granulkach miłości

codziennie rano rozmawiaj z nimi
obdaruj uczuć wachlarzem
w splecionych dłoniach łezkę im przynieś
a wkrótce będzie gros marzeń
:) :) :)
Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

nie literówka - taki mój wymysł, coś między kijem, marchewką, euro-poprawnością, zakłamaniem, przeciwieństwem normalności, moralności, zdrowego rozsądku :)
(trochę podkolorowałem, ale nie szkodzi, w kontekście kompostowym na swoim miejscu ;p )

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zwiewnej odsłony uchyliłeś rąbek
ten rym Tuwima nie głupi
i może kiedyś pociągnę wątek
"karłów reakcji zaplutych"

teraz rozwalić zniszczyć zadeptać
ów pomiot euro komuchów
bo już za chwilę po unii kreska
garść ideowych trupów

a kraj budować trzeba odnowa
przemysł odtworzyć usługi
by przyciągały nie tylko słowa
wolne myślenie obudzić

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...