Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jest szósty dzień czerwca upał
skwar można powiedzieć
tymczasem w tramwaju linii miejskiej numer dwadzieścia siedem
ogrzewa się w najlepsze wściekłych z tego powodu podróżnych
bo przecież ich się nie bada tak niecnie
w przedziale drugiego sortu
[indent]przepraszam[/indent]
wagonu
składu
wozu
no nie wiem
nie dość że kurwa
i tak gorąco że normalnie
żyć ciężko wszystkim to jeszcze z oddychaniem problem
bo coraz gorętsze powietrze spod siedzeń bucha
a smród zmusza by stać nie wiem po co
mimo pustych siedzeń bo żar ich
was nie porusza

mokre koszule i dupy
lepiące stać jak nie ma
by nie otrzeć się o czyjeś
nieprzyjemne krocze
buty nowe podeptane cholera

a może to jakaś próba odporności
zet te emu w piach łeb chowa
tumiwisizm wyższej siły zło
motor niczego

jego

akurat nie podejrzewam choć mogę
przecież się mylić dziś to norma
człowiek styka się na co dzień
z jakimś psycholem

w końcu i z zajezdni
ten tramwaj ktoś wypuszcza
a drugi ktoś kieruje
jakaż że biurwa a może menadżer
tak robi

sprawdźcież to wreszcie

pozdrawiam
wasz fan i pasażer

Opublikowano
jest piętnasty dzień lipca upał
skwar można powiedzieć
tymczasem
no nie wiem
nie dość że kurwa
i tak gorąco że normalnie
ciężko wszystkim to jeszcze z oddychaniem problem
bo coraz gorętsze powietrze spod siedzeń
a smród
bo żar

mokre koszule i dupy
lepiące
by nie otrzeć się o czyjeś
nieprzyjemne krocze
podeptane

a może to jakaś próba odporności
w piach łeb chowa
wyższej siły zło
niczego

akurat nie podejrzewam choć mogę
człowiek styka się
z jakimś psycholem

w końcu

sprawdźcież to wreszcie


wspomnienia z 1410 r.

Tak sobie pozwoliłam :))))))

Opublikowano

@Waldemar_Talar_Talar
Waldku, dokopał to bym chętnie temu, kto taki tramwaj wypuścił. Tutaj, to tylko delikatnie ujęta część doznań :) Przejechałem tylko trzy przystanki i do dzisiaj żałuję, że nie nagrałem co "słodszych" komentarzy i scenek. Ale może będzie część druga, Dzięki, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...