Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdy obeschły łzy jest już lepiej
choć pozostanie na zawsze pamięć i ból
nadzieje przeradzają się w nicość
plany i pragnienia ustępują miejsca pustce
mam dość
nienawidzę
już nie chcę walić głową w mur
chociaż nadal kocham i już nie potrafię inaczej
jesteś Tym jedynym
do końca i zawsze
cierpienie przeszywa serca ściska za oczy
byłeś wszystkim co miałam czego potrzebowałam
byłeś powodem by żyć
nic innego się nie liczyło
dzięki Tobie potrafiłam patrzeć i widzieć
byłeś jednym na 6 miliardów.....

zawsze po deszczu wyjdzie słońce
ogrzeje strudzone dłonie osuszy łzy na policzkach
już za Tobą nie pobiegnę jak kiedyś
nie zatopię się w bezpieczeństwie ramion

dzięki uporze dumie i sile
wszystko odrzucam i zamieniam w proch
teraz to tylko wspomnienia
których tak naprawdę nie było i nie miało być.....

(sprzed 2 lat)

Opublikowano

Pani Agnes:)
to że wiersz jest sprzed dwóch lat niczego ani nikogo nieusprawiedliwia. Bo to wierszem niestety nie jest, są tu emocje, uczucia, wyznania przelane na papier. Nie ma jednak metafor, ciekawego słownictwa, a nawet odpowiedniego podziału na trofy... Proponuję więc nie zasłaniać się czasem i pokazac nam coś współczesnego, popracować też nad tym co było, może dałby się jakoś to zmienić, z perspektywy czasu jest to znacznie łatwiej uczynić. Takich tekstów możnaby przeczytać tu dziennie przynajmniej 10. A po co być powtarzalnym , chyba nie o to chodzi, prawda?

czekam na coś nowego:)
Agnes

Opublikowano

z całym szacunkiem do mojej Poprzedniczki..

1. nie "Pani"
2. nie Agnes, a Agness
3. nie nazywam tego poezją doskonałą, nie nazywam tego poezją, ja nie nazywam tego wogóle, ja to przedstawiam i ukazuję
4. dopisek "sprzed 2 lat" nie jest czymś w rodzaju zasłony, nie jest usprawiedliwianiem się, jest natomiast informacją. niekoniecznie zwracaj na nią uwagę, jeśli nie chcesz, nie jest skierowana do wszystkich - dlatego jest w "( )"
5. nie będę niczego zmieniać, pragnę, i Ona pragnie, by wszystko pozostało w stanie pierwotnym tak, jak dostało się to do moich rąk
6. jedna prośba na koniec: staraj się nie porównywać, nie uogólniać, nie generalizować. wnętrze każdego z Nas - chocby według Innych pozbawionego cienia talentu - jest zupełnie inne i różniące uczucia w Nim codzień przebywają długą wędrówkę egzystencji

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...