Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zrozpaczona Suzie sięgnęła po kolta, którego Hank zazwyczaj używał na „akcjach”. Przytknęła lufę do skroni i poczuła chłód, który sparaliżował na chwilę jej ciało. „Potrafisz to zrobić Suzie!” krzyczał głos w jej głowie. Jednak ona nie czuła się w pełni gotowa na „ten” krok. Przelotem spojrzała w lustro nad kominkiem nieczyszczonym odkąd spaliła w nim resztki swego poprzedniego zatęchłego życia. Jej twarz odbiła się w zimnej tafli. Niepodobna do siebie sprzed miesiąca, gdy zajadała się wraz z Donną świeżymi morelami kupionymi za jedyne 2,99 dolara/kilogram. Jej twarz postarzała się, cienie pod oczami świadczyły o całkowitym zmęczeniu albo o nieprzespanej nocy. Cóż, Suzie zaliczyła to i to. W końcu zamordowanie Hanka i ta cała reszta, w której dosłownie musiała się „babrać” wymagała nieco wysiłku. Do tego cała noc kombinowania: Co zrobić z ciałem? W końcu jednak poszła po rozum do głowy i odnalazła kanister benzyny, którą jej zapobiegliwy mąż trzymał w komórce. W końcu przyszedł czas Hank by twoja chorobliwa przezorność na coś się przydała – powiedziała oblewając posiekane kawałki wysokooktanowym paliwem. W siekaniu też była dobra. Pamiętam… - mówiła do siebie – „urzekłaś mnie kuchareczko!”. Warto było uczyć się, jak kroić cebulkę a jak pora. To są piórka a tamto kosteczki. Hank, mój drogi już nigdzie nie odfruniesz. Faktycznie, zostały już tylko kosteczki… Jednak nawet babranie się w świeżym jeszcze ciele Hanka nie było najgorsze. O wiele bardziej dokuczliwy był smród, który chciał po sobie pozostawić. Niemożliwością było zostać w tym samym pokoju, w którym dopalał się rozdrobniony na kosteczki mąż. Suzie jako wzorowa gospodyni i na to miała radę: wystarczyło kilka butelek olejków, które przywiozła z Indii jej zwariowana teściowa w prezencie. Jej? Właściwie to jemu! „Żeby koszule Hanka pachniały. Nie wiem jak mogłaś prać je tylko w proszku? To nie do pomyślenia!” – No to wypachnijmy Hanka!
Egzotyczne pachnidła rozlały się strumieniem po worku, w którym zamknęła swoje dawne życie. Niedopałek papierosa rzucony z największą pogardą jaką mogła w sobie mieć ta drobna kobieta dopełnił dzieła. Jasny płomień rozświetlił pokój w jednym z mieszkań na obrzeżach miasta. I tylko Bóg jeden wiedział co tam się wyrabia. Większość mieszkańców Paterien o tej porze zbierała się do pracy, lub przewracała na drugi bok. Była 4.00. Do godziny piątej po Hanku zostało już niewiele. Kosteczki, które mogła z łatwością wrzucić do torby i zakopać kilka mil za miastem. Może nawet tam gdzie Hank jej się oświadczył?
Ale w tym momencie nie poczuła tego co chciała. Nie było satysfakcji, którą powinna dać jej zemsta. Zamiast tego w jej umyśle pojawił się obraz matki przełożonej, która za czasów szkolnych straszyła ją i resztę dziewczynek z jej klasy piekłem, w którym płonie wieczny ogień. Czy to taki ogień, w którym spłonął Hank? Strach kazał jej odpokutować. Skazać siebie. Jej pokutą miała być śmierć, gdyż tak bardzo pragnęła żyć. Niestety, jej perfekcjonizm przesądził. „Nie mogę przecież odejść w tym pobrudzonym od sadzy i krwi kostiumie? A ta fryzura? Już dawno powinnam pójść do Annet, żeby zrobiła mnie na blond… I ten rozmazany tusz.. Wyglądam jak stara baba. Nie mogę tak umierać.
Nie to nie była wymówka. Suzie od małego musiała skrupulatnie o wszystko zadbać. Nie czuła się dobrze, gdy coś nie było dopięte na ostatni guzik. Tylko to łączyło ją jeszcze z Hankiem. Zamiłowanie do drobiazgów, które wiele z zwyczajnych ludzi nie zauważa. Wszystko inne rozwiało się jak pył przed laty.


Jak oceniacie? Proszę o szczere komentarze. To mój pierwszy "raz" więc chciałabym wiedzieć czy mam kontynuować "przygody" Suzie? Te hieroglify: " to cudzysłowy, wycięłam z worda ten fragment i nie chciało mi się zmieniać tego ale da się zrozumieć :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ma ta gagatku puk - ta gaga tam.  
    • Nadeszły dziwne lata, które tak naprawdę nigdy się nie skończyły, ale ja po raz pierwszy zrozumiałem, że wolność pojawia się jedynie w marzeniach, bo tu, na dole, nawet sny kąpią się w smole, a piękno stanowi ten zapach wiosny w styczniu, który rozpyla magię zza rogu, by trochę ulżyć nam, Nędznikom, którzy nie zasługują na oświetlony pałac.   Nie, Nami bawi się Stary Bydlak, napuszczający biedaka na biedaka, nieznający drzazg ani siniaków, z radością oglądający przejeżdżających się ludzi na arenie, którą ułożył jego umysł grabarza. On najchętniej kupiłby każdemu bilet na drogę krzyżową i gdyby nie Prometeusze dzień trwałby tyle, ile jest godzin codziennej niewoli. Stare Bydle kwili z uciechy, kiedy wysyła kolejne orły do grzebania w ich wątrobach.   Zna koniec, podczas gdy my, Nędznicy, najbardziej się go obawiamy, przekazując strach naszym następcom, a nadzieję kładąc w marzeniach, choć naprawdę to w marzeniu jest jedyna nadzieja.   I jak co roku dziękujesz skinieniem głowy, bo usta nie byłyby w stanie tego wypowiedzieć, bo my, Biedacy, jesteśmy prości, nie tak jak te bandy uniwersyteckie, które za sztuczne złoto zapomniały stare pieśni o polu walki w naszych sercach „Dostojewski? Nie! To Rosjanin Nie człowiek”. Zatem biorą lub depczą różańce, zależnie od tego, kto jest na ambonie, a dla Nas, którzy chcą po prostu najeść się jutro, liczy się ten zapach wiosny, który zbuntował pierwsze pierwiosnki, dające nadzieję, że kiedyś marzenia nie skończą się i nie zaczną na strachu, bo są jak niezapisane nuty, słyszalne przy jednym lub drugim murze, niedostępne jak nabity rewolwer, niepożądane jak dzisiejszy obiad, są niechcianym podarunkiem ognia, a niestety walczyć potrafimy jedynie na polecenie Starego Bydlaka i wchodzimy w jego miny, bo nie rozumiemy, że słowa, które wypowiadamy, dotyczą najczęściej tylko Nas samych.   Aż w końcu, któregoś srebrnego dnia, pojmiemy start i metę naszych codziennych polowań. Kiedy już skończy się strach, koło czasu podzieli nas na orły, tchórzy i Prometeuszy, i dlatego tak mało jest pomników ku czci tych ostatnich na świecie, bo cały czas okrążani jesteśmy przez własne zjawy, które szepczą: „Bój się, trwaj i bój…”.
    • Żart, straż.      
    • Popadało w okno - Lonko - woła da pop.  
    • @hollow man Oczywiście. Sam kiedyś kochałem palić..Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...