Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niebo chłodne dziś, marny ten czerwiec
mgła nad miastem zatapia drzewa
a wątpliwości toczą się sennie
nie ma wiatru - więc ich nie rozwiewa.

Tyle dróg, tyle spalonych mostów
gęsty dym się z nich w niebo wylewa
to nie pech, takie życie, po prostu
nie ma wiatru - więc go nie rozwiewa.

Nie ma wiatru i Wisła opadła
odwołali dawno stan alarmowy
lecz smutna do mnie dociera prawda:
most, którym idę
też już jest spalony.

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

@Zuzanna_Be

Mgłę i spalone mosty odbieram metaforycznie, dlatego stan alarmowy kojarzę również metaforycznie, jako stan krytyczny zbolałej duszy. Co prawda palimy za sobą mosty, ale nie tak łatwo zmieniamy nawyki. Podoba mi się to ujęcie i czekam na efekt końcowy utworu.

Opublikowano

Stan alarmowy dotyczyć miał w tym wypadku nie tylko, jak to Pani ładnie ujęła, stanu krytycznego zbolałej duszy, ale także zamętu panującego wokół niej, kiedy wędruje przez most (a więc pokonuje jakąś przeszkodę, podejmuje wyzwanie; przy czym most kojarzyć ma się też z relacjami międzyludzkimi i w tym kontekście użyłam tego symbolu w owym utworze). Wezbrana rzeka, żywioł nie do opanowania, może człowieka porwać i utopić (mowa o stanie, w którym człowiek czuje, że pewne wewnętrze i zewnętrzne okoliczności doprowadzają go do granic wytrzymałości), ale kiedy jej wody opadają, nie zawsze przychodzi oczekiwana ulga. Choć z zewnątrz sytuacja wygląda na opanowaną, kryzys nie minął - bo w tym złudnym spokoju (pewnego rodzaju odrętwieniu) podmiot zaczyna sobie uświadamiać swoje błędy, nachodzą go wątpliwości, stagnacja powoduje, że nadal nie może uporać się ze sobą.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...