Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chcę namalować obraz. Wyrzeźbić piórem wieczny posąg. Odbicie w lustrze mnie dzisiejszej. Z biegiem czasu zmienię się bezpowrotnie, w osobę, której dziś nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić. Może zapomnę, pod ciężarem wciąż narastającej daty, kim byłam i kim pragnęłam być pierwszego grudnia 2004 roku? Ta, jeszcze przed chwilą czysta kartka uwieczni mój dzisiejszy obraz…tak choćby tylko dla mnie…jak blizna wspomni, i nie da, nie da zapomnieć, jaka jestem dziś. Jaka dziś pragnę być… Jak dalece uda mi się z tym marzeniem podążyć? I komu z całego świata udało się uzyskać obraz siebie przed laty wymarzony?...
Dziś jestem smutna. Jutro pewnie się uśmiechnę. Dziś moja sutra czci poezje i boskie natchnienie i wznosi w myślach piękne i bujne marzenie, że będę szczęśliwa, spełniona, pełna dumy dla samej siebie, że właśnie siebie nigdy nie zawiodłam. Dzisiaj mam oczy przepełnione wiarą, że jutro będzie lepiej.
Bywają dni przepiękne. Lecz w jednej chwili wszystko pryska, i bezlitośnie przyciska do muru. Odbiera nadzieje…,lecz tylko na chwilę. Po burzy zawsze przychodzi spokój, po nocy nastaje dzień. Jesteś moim snem…lecz nie boje się że się z tego snu obudzę-wiem, że będziesz wtedy przy mnie…
Urodziłam się 2 stycznia 1986 roku w 105-tym szpitalu wojskowym w Żarach. Mam dziś dokładnie 67907dni. Ile jeszcze przede mną? Ludzie nie doceniają czasu, jakby zapomnieli, że płynie. Dla nikogo nie zrobi wyjątku, nigdy nie przystanie, by dać odpocząć, nie zawróci…
Jest godzina 1:28…Tak przypadkiem tracimy czas…tak bez myślenia, na nic. Może, dlatego jest dla nas tak okrutny? Nie szanujemy go, nie doceniamy, a przecież ma ogromną władzę. Zasłużył na szacunek i respekt! Płynie, więc płyńmy z nim…
Gardzimy nim stojąc w miejscu. Banalne to i oczywiste…a jednak. A jednak, co dzień zapominamy o tym. Zadziwiające jak wiele czasu poświęcamy na obłudę. Staliśmy się perfekcjonistami w tworzeniu kłamstwa, że niejednokrotnie zatracamy granicę z prawdą. Kłamstwo stało się istotą naszego życia. Nie zawsze nawet świadomie. Tak bardzo nas pochłonęło. Nie jeden z nas co dzień rano budzi się zmęczony szarością i powtarza w myślach, że będzie lepiej….lecz cóż czynić by owo lepiej kiedykolwiek nastało?
A tak się wszyscy wystrzegamy miana oszusta…choć to jedyna prawda o nas…innej nie ma!
Nie będzie lepiej ani gorzej, po prostu będzie „później”. To jedyny fakt. Wszytko inne choćby po czasie okazało się prawdą jest zwykłym zbiegiem okoliczności, przeczuciem, wygraną w totka i niczym więcej.
Znam przeszłość… czy na pewno? Miewam, jak każdy zresztą, wątpliwości co do przeszłości. Śniło mi się czy zdarzyło? Lub choćby najbardziej nam znane „pomyłki” w stylu :” myślałam w tedy, że było inaczej…” To też pewnego rodzaju kłamstwo.
Uśmiechamy się do bogatszych, ładniejszych, popularniejszych, bo tak wypada. Lekceważymy szare, spokojne myszki, bo po cóż się przejmować kimś tak nieistotnym?
Marzymy, planujemy, opowiadając o tym innym, jakbyśmy wierzyli w spełnienie i sukces, jakbyśmy poza chwilą zadumy poświęcali temu choć troszkę pracy. Modlimy się co wieczór, a co niedzielę chodzimy do spowiedzi. Przecież nas tak wychowano…od początku do końca w kłamstwie…i to ona jest dzisiaj prawdą. Bolesną…i o tyle bardziej okrutną, że niezauważalną…
Lecz ja tak nie chcę żyć. Chcę cieszyć się tylko wtedy, gdy jestem szczęśliwa, płakać, gdy mi źle, modlić się, by rozmawiać z Bogiem, witać serdecznie tych, na których widok robi mi się ciepło na sercu. Nie trzymać w sobie gniewu, nie kłamać mamie, że wciąż wygląda jak dwudziestoletnia kobieta, nie wpierać babci, że smakuje mi ogórkowa. Nie lubię ogórkowej!
Nie powiem Ci, że podoba mi się prezent urodzinowy, lecz z całej siły okażę jak bardzo cieszy mnie, że pamiętałeś…że jesteś przy mnie. Nie udam zaskoczenia…cały dzień czekałam…i nie lubię Cię w tym brązowym swetrze. Tak…to nieistotne…masz racje, tym bardziej po co mam kłamać. Bardziej będziesz mnie kochał, gdy powiem: „Śliczny sweter kochanie!”?...Bo ja kocham cię w nim, i bez niego równie mocno i szczerze.
I lubię deszcz…jesienny…gdy tak miarowo uderza o szyby, gdy dzwoni o rynny…i choć mam swoje lata, dalej uwielbiam jeździć na sankach! I kiedy krzyczę, chcę byś mnie przytulił, a kiedy płaczę, chcę byś mnie rozweselił. I kiedy mówię „kocham” , chcę to usłyszeć od Ciebie…

Opublikowano

Ja tam nie lubię romansów, ani pamiętników :), to się nie wypowiadam.. ale zastanowiło mnie okrutnie:

"Urodziłam się 2 stycznia 1986"
"i choć mam swoje lata" - aż 18! no, no... :D

Pozdrawiam
Wuren

Opublikowano

Wuren, rozumiem , ze cos sie komus nie podoba, i szanuje cudze zdanie,ale strasznie irytuje mnie gdy ktos wyrywa zdania z kontekstu i krytykuje je zmieniajac przez to ich sens..." i choc mam swoje lata dalej uwielbiam jezdzic na sankach" tak brzmi cale zdanie-sadze ze 18letnie dziewczyny nie jezdza juz na sankach i stad takie zdanie. A ty zironizowales jedynie czesc zdania, co zmienio jego sens i rzeczywiscie w taki sposob z kazdego latwo zrobic idiote. Tobie sie to udalo-gratuluje, tylko jesli jestes juz taki spostzregawczy czytaj do konca- na tym polega zrozumienie. Masz najwyrazniej z tym problemy...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Doczytałem - niestety.
Dlatego napisałem komentarz - dla Pani utwór mnie to pamiętnik.
Wolno mi przytoczyć całe zdania?


I lubię deszcz…jesienny…gdy tak miarowo uderza o szyby, gdy dzwoni o rynny…i choć mam swoje lata, dalej uwielbiam jeździć na sankach! I kiedy krzyczę, chcę byś mnie przytulił, a kiedy płaczę, chcę byś mnie rozweselił. I kiedy mówię „kocham” , chcę to usłyszeć od Ciebie…


to przecież - moim zdaniem - wyjęte żywcem z blogu gimnazjalistki...

A osiemnaście lat - no cóż, rzeczywiście, zbyt poważny wiek na jeżdżenie na sankach. Ja mam 40, łażę po drzewach, strzelam z łuku, więc chyba jestem infantylnym kretynem - idąc dalej tym tokiem myślenia.

Pozdrawiam, czekam na coś lepszego.
Wuren

ps. Z nikogo nie robię idioty - a jesli krytykuję tekst, czy jego fragment, to proszę tak odczytywać - jako krytykę tekstu, a nie autora. Gdzie napisałem coś o autorce?
Opublikowano

drogi wurenie, nie twierdze ze krytykujesz mnie i nie chce zebysmy teraz prowadzili miedzy soba jakies "zlowsiwe" dialogi, bo nie to mialam na celu. W kazdym razie krytyka krytyka i starm sie powaznie do niej podchodzic, tylko ze mnie troszke zezloscilo ze pol zdania potraktowales jako jakas sensowna calosc. A nie jest to z nikad sciagniete, poniewaz nie mialam okazji nawet czytac tu zbyt wielu tekstow, calkiem przypadkiem trafilam na te strone i pomyslalam ze to bardzo fajny pomysl, ze ktos stworzyl cos takiego, gdzie mozna pokazac swoje prace i zostac ocenionym. To jest pomocne. I nadal obstaje przy tym ze nie ma nic zlego w zdaniu ktore skrytykowales. Tylko tyle. Wiem ze tekst cisie nie podoba i ciesze sie ze dales mi to do zrozumienia. Kazda ocena jest wazna, zwlaszcza ze nie obnosze sie z tym czy mam talent lub tez nie,nie wiem jak jest dlatego potrzebuje oceny, chce sie dowiedziec co ko sadzi na temet moich prac. Niestety sadze ze nie bede potrafila trafic w twoje gusta, bo pisze dosc podobnie, czesto do NIEGO lub o Bogu. Czasem po poprostu pisze wszytko co siedzi mi w glowie, gdy mam potrzebe sie wygadac...i tyle....tak jak to dosc trafnie okresliles, pewnego rodzaju pamietniki...listy. I pozdrawiam. Nie chcialam cie w zaden sposb rozgniewac, a jesli tak sie stalo to cie przepraszam. Niestety czasem sie odgryzam gdy cos mnie rozzlosci.

Opublikowano

i jeszcze jednoi to ze np lazisz po drzewach, swiadczy o tym, ze masz w sobie cos z dziecka.....to jest dobre, ale nie dorosle, moj ojciec po drzewach nie chodzi....szkoda. Jednak swiat doroslych ustawtkowanych ludzi cechuje sie wlasnie wyzbywaniem z zycia dzieciecego uroku.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie napisałęm, że ściągnięte - po prostu, jesli zajrzeć na blog.o***.pl to tam setki podobnych tekstów można poczytać...



Hahaha też często poruszam się po takich tematach - szczególnie w poezji ocieram się o pytania ostateczne itd.


Nie rozzłościłaś :)
Przyzwyczajam się do myśli, że powiniennem pisać tylko pozytywne komentarze, lub nie pisać wcale ;) To, co dla kogoś może byc wiekopomnym dziełem, o treściach poruszających najbardziej skryte problemy egzystencjalne, dla mnie może być jedynie blogiem - więc pewnie nie bedę więcej :)

A teraz poważniej - po prostu odbieram ten tekst, jako kolejną kartkę z pamiętnika - i NIC więcej - niczym mnie nie zaskoczył, nie zmusił do zastanowienia, tylko opowiedziałaś o problemach, bez "własnego wkładu" -nie napisałaś nic o swoim wnętrzu (poza tym, czego można się domyślać) -nie napisałaś nic o jakichś problemach, dylematach, które by zastanowiły mnie - dlatego jestem na nie. I czekam na coś, co mnie zastanowi, co zmusi mnie do myślenia. No i mam nadzieję, że nie uraziłęm Cię tym komentarzem - wszyscy (chyba?) jesteśmy to po to, żeby doskonalić warsztat, doskonalić nasze pisanie - czy to prozę, czy poezję, prawda?

Pozdrawiam
Wuren
Opublikowano

ok:P myslalam ze chodzi ci o konkretne slowa...zreszta juz nieistotne. Troche mnie to nudzi. Mam wrazenie ze te dyskusje donikad nie prowadza. Rozumiem-nie podoba ci sie. Sprawa jasna jak sadze. :) Mimo wszystko zachecam do oceny kolejnych tekscikow. Pozdrawiam. Mam szczera nadzieje ze napiszesz co sadzisz o nastepnych:) Przynajmniej wiem ze jestes szczery,choc mi nie slodzisz. to dla mnie niewatpliwie wazne. Choc mi sie ten list podoba.

Opublikowano

Cieszę się, że to przeczytałem. Przemijanie, Bóg, własne ego. Uwielbiam taką literaturę. Uważaj żeby nie przecholować z "ja", ja to ja tamto ja szczęśliwa.Tak naprawdę ja to nikt, bo wielkie "ja" to egozim. Piszesz chcę rozmawiać z Bogiem, modlić się a za chwilę sprawić matce przykrość "nie chcę trzymać w sobie gniewu".Nie rozumiem takiej postawy. Bóg to miłość. Kochajcie przyjaciół i nieprzyjaciół swoich. Szczęścię to widzieć uśmiech naszych bliskich z naszego powodu. Bardzo mi się twój tekst spodobał. Jeśli narrator to ty to za kilka lat kupię twoją książkę. Masz niezły styl i piszesz o ważnych rzeczach. Tymczasem pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...