Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Już mi się po prostu odechciało
szybować po wersach i szukać rozwiązań pod stołem
wgłębiać się w filozofię której nigdy nic konkretnego nie wychodziło
a za którą jeszcze do dzisiaj drą portki profesorowie
wczorajsi marksiści zresztą

już mi się odechciało wszelkiej dyskusji i wszelkiego bywania
od dyskusji mam czkawkę a od bywania kaca
w praktyce każda religia oprócz satanizmu sprowadzała się do rzezi
mam dosyć tych drących mordę fanatyków
białych szarych brązowych każdych

już mi się odechciało zakochiwać i odkochiwać
błąkać się pod blokami i wykrzykiwać imiona
zbyt często zdarzało się że myliłem okna a miejscowi chłopcy
mają zbyt delikatne uszy
zresztą nie biegam już tak szybko jak kiedyś

już mi się nawet odechciało
kłótni o jeden tekst z dziesięciu milionów takich samych tekstów
tych samych formułek przy każdym zwycięstwie
tej cichej radości przy każdym potknięciu
i ciężkim westchnieniu gdy znów się podnoszę


Opublikowano

Reasumując: Odechciało się Panu szybować po wersach ale jednak Pan szybuję, odechciało się dyskusji ale Pan ją wzbudza, bywania ale przecież Pan bywa (jest tu), ma Pan dość drących mordę fanatyków ale Pan ich nie ignoruje, trudno się wypowiadać o za i odkochiwaniu ale miłość własna jest wyczuwalna ( to niekoniecznie wada ). Ostatnie wersy o zmęczeniu, znużeniu. Jak przebrnie się przez płytkie wrażenie pogardliwości i zadzierania nosa to można dostrzec tęsknotę za absolutem ale trzeba mieć naprawdę pozytywne nastawienie do ludzi.
Po raz kolejny: Pogody ducha MM.
PS W pierwszym wersie chyba niepotrzebne "nie".

Opublikowano

Ależ "odechciało mi się" jest wybitnie indywidualne! To właśnie miliony filozofują, usiłują, drą mordę, kochają, nienawidzą i piszą niewybitną poezję. Pan nie wypowiada się za miliony. Jeśli już to raczej (zgodnie z pierwowzorem) poeta cierpi za miliony bo same miliony nie cierpią w ogóle uciekają od cierpienia i mają je głęboko w ... Ogólnie można zakończyć: "marność nad marnościami i wszystko marność" ale to już ktoś powiedział MM.

Opublikowano

@M._Krzywak
A komu się nie ochciewa , sama bym padła czytając tyle wieszy,-PODZIIWIAM!
A co do wiersza -świetne postawienie kawy na ławę-choć ciężar czytania wziąłeś na ,,,siebie!
Pozdrawiam!

Opublikowano

Mam nadzieję, że to tylko teoria wierszowa. Jesteś młody, inteligentny i wykształcony, dasz sobie radę w dzisiejszym świecie -
polski świecie. Może weź parę dni urlopu, by się odprężyć od codziennych obowiązków. Pozdrówko od Mietka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ,,Ja Jestem Drogą,  Prawdą I Życiem,, J 14,6    gdziekolwiek idziemy  wybieramy drogę    GPS pomaga   nie zgubimy się w zdrowiu i szybko  dotrzemy do celu  potrafi jednak i ... wywieźć w pole  trzeba ufać z rozwagą    słowo Boże  nie wyprowadzi na manowce  możemy ufać bez granic    z Nim wstaje dla nas słońce    8.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański    Pielgrzymka Myśliborska  Ok.200 osób. Najwięcej młodzieży,  potem starszych. Średnie pokolenie mało, pilnują chleba powszedniego . Ktoś musi. Chyba takie proporcje były zawsze.  
    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...