Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ceną smakowania, życie.


Jacek_Dyć

Rekomendowane odpowiedzi



Niczym w sarkofagach, makabryczne zwłoki leżą w prosektoriach jatek,
a na hakach zawisły upiornych girland wędliny zmumifikowanych ciał,
Boże ich drogi, zabroń praktyk kulinarnych w mordowaniu twych dziatek,
by każdy zęby wścibiał w wegetariański pokarm i na baczności się miał,

marne szczątki ciał poukładali w kunsztowne szklane trumny,
nikt łzy nie uroni, też kwiatów nie położy i nie zapali świeczki,
ty im cmentarz z swego ciała robisz narodzie - grabarzu dumny,
a to jak twoje są ciała - zwierzęta to Boga, a nie diabła owieczki,

ty je przed ostatnią ich drogą namaszczasz przyprawami,
tak zabalsamowane do grobowca jamy ustnej wpieprzasz,
fetoru jad rozkładających się w was zwłok, krąży z wami,
i żeby nieludzko nie capieć, ciągle ciała higienę ulepszasz.

Głupcze religijny, czy nie postrzegasz, że zwierze jak ty żyje,
czy wszystko w paszczę bramy towarowej wepchać musisz,
w miastach ciała w jego murach, gnojnymi bramami są styje,
ty smakujesz krótko, wydalasz i swego losu niefart kusisz,

do piekła drogę masz wybrukowaną uczynkami swymi,
z pewnością po śmierci nie usłyszysz anielskiej muzyki,
bo twe ciało strawią, by wydalić je bramami gnojnymi,
zostań łagodnym roślinożercą, zarzuć demoniczne nawyki,

bo z ciała ludzkiego odejdziesz i otrzymasz ciało zwierza tucznego,
wtedy inny dureń na koszerną święconkę z twego ciała się pokusi,
bo takie przeznaczenie jest, gdy nie rozumiesz przykazania piątego
tak prawo natury w drodze akcji, do odebrania reakcji ciebie zmusi,

pomimo egzystencji, jesteście duchowo żywe trupy,
nie rozumiejąc, iż dla smaku popełniacie zbrodnie,
za nie i was upasą, by zrobić szynkę z waszej dupy,
a szynki macie, chociaż w łóżku sypiacie wygodnie,

lecz nie jeden powie; nikt mięsnego żarcia nie zdoła mi obrzydzić,
a dotknięty do żywego, za miłosierdzie poety okrutnie się obrazi,
nie widząc nic złego w jedzeniu trupa, nawet nie będzie się wstydzić,
i konsekwencji za pragnienia i smaki języka swego się nie przerazi,

hodując, kupując, gotując, czy jedząc, współwinni jesteście zbrodni,
obrażanie twe serdecznie mam w dupie, gdy nie masz litości odruchów,
gdyście religijni, jak krowa żryjcie zieleninę, a nie będziecie głodni,
ona nie będzie kisnąć i śmierdzieć w gnilnej retorcie waszych brzuchów,

głupcy są dalecy od zmian, gdy w zachłanności są głusi,
i każdy dobrych duchowych przesłań wskazówki wyszydzi,
taki ignorant z pewnością na jadło i z mego ciała się pokusi,
jemu każdy pokarm jest odpowiednim, gdy uboju nie widzi,

więc nie dziw się, iż partner bez wstępnych pieszczot zabiera się do dupy,
bo gdy zwieracze dobrze trzymają ona przyjemniej pachnie niż z twych ust,
by nikt nie odczuwał odoru, nie w żołądku, lecz w ziemi zagrzebujcie trupy,
do przerobu na jadło twe ciało dobre jest, a na serdelki twój wydatny biust.
8 czerwca 2001
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku ! Odnośnie wiersza - ma mocno postrzępiony rysunek... Użyte frazy mieszają się dobre ze slabymi... Troszeczkę przegadany... Prawie patetyczny...
Odnośnie treści - jestem za chociaż minąl ten okres kiedy bylem niemal ortodoksyjnym weganem ( cztery lata ) - Biblia wyprostowala mój obecny światopogląd. Z cierpliwością wyczekuję czasów, kiedy z lubością wszyscy ludzie zanurzą zęby w kalarepie ;-) Pozdrawiam serdecznie, C :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@cezary_dacyszyn
Drogi Cezrze, tu nie chodzi kto ile lat jest kimś, ale o to co nosi nie w trzwiach, lecz pod sklepieniem czaszki. Byłem ateitą, mi Biblia również wyprostowała ścieżki. Co do vegetarianizmu - tym ortodoksem jestem sześć razy dłużej od ciebie, na veganizm w pewnym okresie mój organizm przeszedł sam, ja słucham czego on wymaga i jakie są jego potrzeby i za to on sprawuje mi się należycie. Mając dogłębną wiedzę nie mam zamiaru powracać do krwawej diety przodków. Po to piszę by ludzie mogli zrozumieć o co biega, wyrywanie komuś pęta kiełbasy z rąk jest fanatyzmem, jak i palenie na stosie za inność w wiedzy. A tak na marginesie; nie jestem Buddystą, Iskonowcem, Świadkiem Jehowy, Żydem, czy też Chrześcijaninem, ale Ich kodeks moralności przjąłem bez zastrzeżeń do swej świadomości i codziennej egzystencji. Cesarzu może i rysunek wiersza jest postrzępiony, ale przekaz w nim jest bez postrzępień. Ten wiersz jak napisałem ponad dwanaście lat temu, tak go przeczytałem dopiero teraz i to właśnie pod wpłóywem komentujących i muszę powiedzieć nieskromnie - bardzo, ale to bardzo mi się podoba jego styl i treść. Gdy nieraz czytam po latach swoje twory, to tak jakbym czytał kogoś innego twórczość, ale niestety, tylko ja tak potrafię.
Pzdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@henryk_bukowski
Henry ja nie uważam bym należał do waszego kółka wzajemnej adoracji i nie mam zamiaru powalać tutejszych waszych kobiet, ani na wyro, ani na kolana. Kobieta jest tą osobą która przygotowuje pokarm i to ona jest winna opasłości waszych ciał, gustów smakowych, chorób dziecka, męża i swoich, a wszczególności żezi czujących ból, lęk radości i smutki zwierząt posiadających; układ trawienny, oddechowy, krwionośny, zwrok, słuch, węch, smak i gust, a także swoje problemy i pragnienie egzystencji, nawet mają one mowę, której my nie rozumiemy, jednak one nas jakoś rozumią pomimo, iż stawiamy się ponad wszystko, a nawet ponad rasę innych kolorów skóry. Jaką dietę ustali; matka dzieciom, żona mężowi, taką będziecie konsumować, ale jak ona może was karmić inaczej skoro ten jadłospis już wyniosła ze swego domu i od tych z którymi wchodzi w komitywy przyjacielskie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marek_miros
Widzisz przyjacielu, ja wiem o czym piszę i mam o czym pisać i nie są to jakieś tam pierdoły pisane dla pisania, lecz konkretna wiedza. Może byś tak chciał zabłysnąć intelektem i napisać coś co przykuje mój umysł na dłużej niż przeczytanie nieskładnych i niezrozumiałych wypocin, a ja z pewnością to ocenię chociażby w swym umyśle, bez wypisywania komentaża po to by zabłysnąć przed kółkiem wzajemnego adorowania wątpliwym intelektem. Na zakończenie mojej epistoły, do czego starasz się przyrównać chorobę Creutzfeldta-Jakoba, myślę, że albo jesteś jej cichym posiadaczem, albo nie masz o niej zielonego pojęcia pomimo, że ją masz.
Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Dyć
..bardzo mądrze piszesz w swoich komentarzach,choć nie przekłada się to nijak na jezyk poetycki,z zachowaniem jakiegokolwiek dystansu,dajacego mozliwość dla czytelnika,odkrywania własnej drogi,własnego miejsca i roli we współczesności.Dawno mi minął okres fascynacji,jakimiś utopijnymi nurtami,trawiącymi znudzone społeczeństwo,poszukujące wzorców do nasladowania niezawsze stanowiacych o własnej oryginalności,gdzie indywidualizm zastepowany jest fanatycznym pragnieniem,nawracania Wisły kijem..od bejsbola:)Jeżeli Twój program duchowo-ideowy,jest tak wyjątkowy,to już dawno zyskałby nawet tutaj rzeszę kolejnych wyznawców.Skoro tak nie jest,znakiem tego,każdy z nas jako integralna jednostka ma swój światopoglad,który należy uszanować na równi z przekonaniami Jacka Dycia.Nie ma tu mesjaszy..zbawicieli..proroków..jest jedynie podział..na poezja współczesna..i biegle władające pióra,który świadczy o tym ,że jest gatunek i są podgatunki,które konsumują i są konsumowane,oczywiście poetycko:)..co nie znaczy,że rzeczona "kalarepa"..również nie płacze..nie wiemy..a może cierpi czuje:)..A z drugiej strony..co możemy powiedzieć..trzebionym w zastraszajacym tempie eskimosom,żeby zamiast fok przeszli na truskawki?:)Nam białym..daleko nawet do kultury indian,którzy od zarania dziejów..nie karmili się trawą..a bizony nimi:)W jaskiniach nie malowano plantacji ziemniaków..tylko facetów którzy walczyli o przetrwanie swojego gatunku.Więc jeśli zwierzęta mają mowę..dlaczego lew pierdoli płacz sarenki?:)Tak więc i ja za chwilę,usiądę do golonki i popiję zielonym łomżyńskim,w dowód uznania,dla ciężkiej roboty przodków,bym dzisiaj mógł siedzieć przy stole..gdzie człowiek jest szczęśliwy, żyje w harmonii z samym sobą i swoim
otoczeniem":) ..- pozdrawiam Henryk:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@henryk_bukowski
Ta droga którą idę jest b. trudna, naśladowcy jej wchodzą na nią dla mody, zdrowia i chuj wie jeszcze czego tam. Po pewnym czasie nudzi ich to i w racają do swoich starych żygowin, twierdząc później, że to tylko utopia, gówno zrealizowali, gówno wiedzą i gówno jedzą, ażeby coś osiągnąć należy pokonać pragnienia swojego umysłu, przyzwyczajenia, smaki golonek i wiele wiele innych aspektów wchodzących w skład pieprzonej egzystencji, a wtedy już, gdy dochodzi do samorealizacji, nie ma już pierdolenia, i pierdolenia głupot nie pokrytych wiedzą doświadczalną, i nie jest to tak, że joginowi coś się popierdoliło. On poznał prawdę, która go oswobodziła. Dlatego nie staraj się brylować, bo jedynie się podkładasz z obnażoną dupą pod moje pióro, a ja nie lubię głaskać i głupiemu potrafię powiedzieć w oczka pałające żądzą, że jest głupi. Kochany żebyś się usrał to i tak nie postrzeżesz iż kalarepka płacze, to jest niższy stopień świadomości egzystencji duchowej, jak jej nie opierdolisz, to i tak mając roczek zgnije, a zwierzątko może żyć i żyć póki nie zechce ci się jego dupy na golonkę, a sam powiedziałeś, że antylopka płacze, gdy ją lew pożera, świnia płacze, krowa płacze jedynie ty się cieszysz, gdy bez miłosierdzia, którego uczą religie świata napychasz sobie kałdun, by następnie jak pan Krzywak wydalić z siebie coś brązowego i cuchnącego trupem. Kolego i tak nie ma co z tobą dyskutować bo masz inteligencję swych kubków smakowych zapchaną smakowaniem nie pożywienia łagodnych, ale agresywnych, a dyskusja z tobą to będzie biciem piany, i tak nie zrozumiesz, rozumienie to jest łaska, ty jej oprócz żarcia nie dostaniesz.
Przepraszam wszystkich czytających takie dzieła jak komentarze za język, ale to tylko język, który może obrazić, jednak nie zabija by zjeść.
Heniu weź sobie to do serca, ale nie gniewaj się, okaż inteligencję i nie odgryzaj się byś nie musiał smakować goryczy własnego języka . Często zarzuca mi się w komenarzach, iż duże są moje twory, ale one o czymś mówią konkretnym, gdy gnioty innych są banalne, ot tak pierdolenie o Szopenie, aby pierdolić, ani tam rymów, ani narracji, jest to jedynie jakaś wzmianka umysłu chorego wytrzepaniem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Dyć
...hahaha:)..ale mnie rozbawiasz:)..gdyby Twój rozwój..dorastał do pięty sredniej klasy "joginowi"..Twoja filozofia..byłaby wyrażona w jednym zdaniu:)..a tak to mamy "stek" bzdur,językowo poparty wulgaryzmami:)

Był tu kiedyś taki Richtik Stępelek..nawracał żydów na judaizm..nie wiem jak skończył:))ale zapewne rozbił się na falochronie własnego zboru.Więc i Tobie, pozostaje mi życzyć..byś zamknął się w swoim alkierzu i zrobił porządną kupę.Pan Krzywak..czasem ma rację..i ja te wyjątki czasami..akceptuję,ale na pewno na szerzej rozumianą głupotę..nie przymykam oczu..więc Ci napisałem co w twoich tekstach razi..i co boli.Jeśli nie jesteś wstanie tego ogarnąć,nie moja broszka..są specjaliści od tuneli..hydrauliki..i to oni zajmują się udrażnianiem rur:)..Ja jako skromny poeta,mogę Ci napisać..wędruj swoją ścieżką..ale tylko tak :"Pukaj, a drzwi się otworzą. Proś, a otrzymasz":)..bez obrzucania gównem..domowników:)..to tyle..dziekuję za dyskusję - Henryk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@henryk_bukowski
Jak do tej pory używałem za twoim przykładem wulgarnego języka.
Jeżeli nie znam tematu nie dyskutuję, by nie wyjść na oszołoma.
Kto w tej kwestii elokwentny jest, z pewnością ocenią czytelnicy, ty już się zaperzyłeś, jak spostrzegłem lubisz komentować, albo lizać buty.
Ja sobie piszę, ty sobie czytasz i myślisz o nawracaniu, od tego trzeba zacząć, że nie lubisz czytać trudnych, nudnych i długich rozpraw filozoficznych, szukasz łatwych, głupich i króciutkich tekstów, nie nakłaniających do wysiłku myślowego, przepraszam cię, u mnie ich nie znajdziesz.
Nie szata zdobi, toteż gdy ubrać durnia w eleganckie ciuchy za inteligenta będzie uchodził, dopóki nie otworzy ust. Ja nie jestem i nie uważam się za poetę, a ty insynuujesz, że choć skromnym to jesteś. Z twojej arogancji, i zaperzenia mam wniosek??!!
Kiedyś w czasach polski szlacheckiej, gdy jakiś oszołom myślący o sobie zbyt wiele wyzywał kogoś na szable, wyzwany znając swoje możliwości mówił; zaniechaj mnie acan, ja też proszę cię uniżenie - zaniechaj mnie, brak ci argumentów do dyskusji, a jedyne co ci wychodzi to natrętne mało kulturalne niecenzuralne obrażanie, zatem zaniechaj mnie poeto tak jak szlachcic nie pojedynkował się z ciurą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@henryk_bukowski
Dziękuję i dziękuję za zrozumienie.
Pozdro. Przyjemnego komentowania, które jest trudnym nawykiem (nałogiem) do kontrolowania i powstrzymania.


Z powodu Bana nie mam możliwości kontaktu z tobą i odpowiedzenia na komentarz z forum, dlatego znajdując tutaj bramkę zwracam się do ciebie. Poczytałem twoje dzieła one mogą i określają osobowość piszącego, niewiele się od siebie różnilibyśmy, gdyby nie to, że ja już się wyciszyłem, gdy ty nadal jak wulkan huczysz. Piszesz wg mnie dobrze, tylko nie potrzebnie używasz wulgarnych przerywników, to tak, jak by ci słów brakło, albo byś chciał podkreśli, jakim to nie jesteś kozunem, lecz to jedynie określa piszącego chamstwo, ale chyba tego chcesz. Jednak nie o tym chciałem do ciebie napisać, nie mam pojęcia czemu naskoczyłeś na mnie w obronie mari_bard i to jest powodem mojej z Toba próby komunikacji. I tak poza nawiasem, jeżeli jesteś gościem, który swoje przeszedł i wie,. nie3 musisz i nie powinieneś traktować gościa o podobnej przeszłości.
pozdrawiam cię, nawet bez urazy. Widzisz Henry, kurwiasz sobie i nie jesteś nikomu tym przeszkodą, gdy ja coś tam piszę bez wulgaryzmów, jednak jest to co innych wkurwia i ja mam ciągle bany, a ty jako zachowawczy gryzipiórek możesz pisać i pisać sobie o pierdołach bez przeszkód, aż do usranej śmierci. Czy właśnie o to ci chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trzyma się kupy. Z jednej strony odwołania niby to do Boga, piekła i aniołów, a przecież w Piśmie Świętym jest zawarte jednoznaczne zezwolenie na jedzenie mięsa. Z drugiej strony nawiązanie do reinkarnacji, która jest niemożliwa do pogodzenia z chrześcijańską wizją rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@a._mrozinski
Trzyma się, trzyma kupy, ludzie coś tam kiedyś krytycznego o kimś lub o czymś usłyszeli i jest to dla nich temat zamknięty, aby poszerzyć horyzonty myślowe należy szukać dociekać, Anie być jednolitym w zdaniu z pospólstwem. Bądź uważnym czytelnikiem, a z pewnością odnajdziesz w Piśmie chrześcijan niezcenzurowaną wzmiankę o reinkarnacji, bo tutaj musisz wiedzieć co oznacza reinkarnacja, poznać jej mechanizm i dowiedzieć się kto reinkarnuje. Poczytaj książki Von Danikena, z nich dowiesz się jak wiele razy sfałszowano Nowy Testament, zdziwisz się, to właśnie teologowie o tym mówią. Co do jedzenia mięsa przeczytaj list ap. Pawła do Rzymian, idź do biblioteki uczelnianej i zapoznaj się z historią kolejnych przekształcań po synodach Nowego Testamentu i cenzurowań dla wygody panujących, którzy obwołali się papieżami, chociażby Justynian. Nie chce mi się polemizować z tobą na portalu poetyckim, poczytaj moje wiersze prawie w każdym zakonspirowałem wskazówki na materiały źródłowe odnośnie palącej tematyki, chociażby to, że nadmieniłem kiedyś o Ewangelii życia doskonałego Jezusa. Co do piekła, czy nieba pofatyguj się do Ved piąte canto Srimad Baghavatam. To nie jest zajęcie na jedno popołudnie, ale na lata. Będąc ateistą, zechciałem jednak poznać prawdę, zatem zacząłem studiować odpowiednią ku temu literaturę, toteż między innymi wyrywkowo proponuję ci przeczytanie Apokryfów Nowego Testamentu, odkryć w Kuumram z roku 1947
Zatem życzę owocnego pogłębiania wiedzy i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Dyć

Spiskowej teorii dziejów się nie spodziewałem. Istnieje obecnie grupa ludzi twierdzących, że Ziemia jest płaska, więc twierdzenie, że chrześcijaństwo da się pogodzić z reinkarnacją, a Biblię sfałszowano, by umożliwić ludziom jedzenie mięsa nie bije rekordu absurdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...