Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Śmierć czai się za DJ'ką [początkowy fragment]


Rekomendowane odpowiedzi

Kojarzysz może, umiłowany mój Czytaczu stan upojenia alkoholowego? Zakładam, że jeśli masz lat ponad osiemnaście, to kojarzysz. A jeśli tak, to możesz też kojarzyć ten sam niby stan, ale już pośród tłumu ludzi również pod wpływem. Przy głośnej muzyce. Na parkiecie. Oj, dobrze wiesz, jak to jest, drogi Czytaczu. Ach, jak idiotycznie wtedy wyglądasz! Nie wiedziałeś? Na pewno przynajmniej się domyślałeś. Podobnie było z Ambrożym. Pewnie gdzieś tam w głębi siebie wiedział, tylko aktualnie nie zdawał sobie z tego sprawy, albo pozbył się tego po prostu ze swojej głowy. Ruchy frykcyjne, jakich dopuszczał się w tańcu, wyglądały z boku iście komicznie. Te wyzywające spojrzenia spod zlanej potem, rzadkiej grzywki; te drobne kroczki, obroty, kołysanie biodrami - Ambroży całym swym jestestwem był właśnie jednym wielkim phallusem o imieniu Ambroży - wyglądały dla postronnego obserwatora, niczym program telewizyjny z głosem Krystyny Czubówny puszczony na przyspieszeniu. To znaczy, o ile obserwator trafił się akurat trzeźwy i w miarę nieruchomy, bo tylko taki mógłby zwrócić na Ambrożego uwagę w stadzie ludzi, którzy zachowywali się dosyć podobnie. Nawet jeśli bowiem nie zajmowali się symulowaniem tarła na parkiecie, to dokonywali przemiany w wielkie, ociekające hormonami narządy płciowe bardziej pokątnie i dyskretnie – czy to w zakamarkach jednej z sal tanecznych, czy w jako takim zaciszu własnych stolików. Partnerka Ambrożego wcale nie sprawiała wrażenia, jakby głupi wygląd i zachowanie mężczyzny stanowiły dla niej jakikolwiek problem. Raz, że sama nie była w o wiele lepszym stanie. Dość mocno wstawiona, spocona i ruchawa. Wykonująca w tańcu ponętne w jej (i Ambrożego) mniemaniu ruchy, miotająca kokieteryjne spojrzenia w jego (i nie tylko) stronę spod swoich długich rzęs. Ach, wspaniały to wynalazek - alkohol. Dzięki swoim walorom socjalnym jedyny powszechnie akceptowany narkotyk. No, a dwa, że skoro już nowo poznany Ambroży wydał tej nocy tyle pieniędzy na jej drinki, to niech coś już z tego ma, niech sobie chociaż popatrzy, niech poruszają się w jednym rytmie, choć przez kilka utworów. Patrzył na nią spod byka. Jego biodra kołysały się miarowo, a ręce machały się gdzieś na ich wysokości. Zbliżał się do niej, po drodze wdeptując robaczka, a to jedną, a to drugą stopą, mają w głowie tańczącego Vincenta Vegę z "Pulp Fiction". Rzucał swoim tańcem wyzwanie, choć przecież żadnego wyzwania dla niej nie stanowił, a i ona dla niego jakby coraz mniejsze. Był już tak blisko, że ich spocone czoła prawie się stykały. I byłyby się zetknęły, a skład chemiczny obu potów uległ byłby zmieszaniu, ale Klara nagle odepchnęła od siebie naszego małego Travoltę z prawie tajemniczym uśmieszkiem i umknęła od niego jednym susem. Odwróciła się i ponętnie kręciła pupą, wiedząc, że jego chutliwy wzrok na stałe niemal przykleił się do ruszających się pośladków; wiedząc również, że dziś to ona jest tu gwiazdą i że wszyscy mężczyźni patrzą już niemal wyłącznie na nią, nie mogąc skupić wzroku na swoich partnerkach. I że te z kolei również się na nią gapią, z tym, że z olbrzymią zazdrością i zawiścią. Była pewna, że przepełnione tymi uczuciami flądry w ogóle zdawały sobie sprawę, gdzie jest ich miejsce oraz że w myślach nazywają ją: żmiją, ladacznicą, sekutnicą, jawnogrzesznicą, kurtyzaną i wszetecznicą. Świadomość ta sprawiała jej olbrzymią radość i dawała niemałe poczucie satysfakcji. Jeśliś, Czytaczu, w miarę inteligentny (w co wierzę), domyślasz się na pewno, że rację miała tu Klara jedynie w stosunku do postawy jej współtancerza. Cała reszta tak naprawdę miała ją głęboko w dupie; zbyt zajęci byli sobą i swoim własnym tarłem. Ba, jest nawet wysoce prawdopodobne, że parkiet, jak i cały klub, w którym miała miejsce omawiana sytuacja roił się od podobnych Klarze, domniemanych gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek. Przemknęła jej nawet przez głowę jakiś czas temu myśl, że może wypiła tego wieczoru już za dużo i że może czas już uciec Ambrożemu, zostawić go tu, w klubie na pastwę jego własnego upojenia, zamówić sobie taksówkę i skończyć bezpiecznie we własnym domu i własnym łóżku. Myśl owa wkrótce przerodziła się w myśl mniej radykalną, aby zrobić sobie krótką przerwę w przyjmowaniu napojów alkoholowych. Ta myśl z kolei przepadła gdzieś w odmętach klarowego zapomnienia dokładanie w chwili, gdy Ambroży zaproponował jej krótki odpoczynek w okolicach baru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...