Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

strzelanie w skroń jest niebezpieczne
lepiej w usta

celna metoda na sprawdzenie
że proch i wieczność
mają ten sam smak

nie bój się
to krążenie wokół bożego palca

linii papilarnych odciśniętych
na wewnętrznej stronie policzka

Opublikowano
linii papilarnych odciśniętych
na wewnętrznej stronie policzka


Na "linie papilarne" mam alerię, Do tego odciśnięte na wewnętrznej stronie policzka.
Zbyt to karkołomne.

proch i wieczność
mają ten sam smak
...a to mi się podoba.
Opublikowano

"nie bój się
to krążenie wokół bożego palca"

- wybrałam sobie te wersy jako pikantny, smaczny kąsek. Znakomity.

Ten tekst jest matematycznie przemyślany - słowo po słowie. Może zbyt skróconym jest prawidłem; ucieka mu poetyczność:-))) - ale na tym to ja się już nie znam;-)

Trochę trudno wniknąć mi w Twoje myśli. Dlaczego proch i wieczność mają ten sam smak? Nie mają. Proch, z czego by nie był, jest ulotny, opisany chemicznie i śmierdzi. Wieczność jest nieokreślona, słabo opisywalna, nic nie znaczy poza religijnym mitem.

Pozdrowienia. Zawsze zmuszasz do miksowania szarych komórek:-).
E.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przyznam się że po pierwszych czytaniach miałem podobne odczucia jak Marek Orzełowski, potem oswoiłem się z tekstem i miałem już tylko uwagi odnośnie tekstu, jednak komentarz z uwagami usunąłem bo... bo nie czuję się chyba kompetentny do ich prezentowania. Ten utwór pewnie nie jest zły, niemniej chyba ubezwłasnowolnia mnie sam jego temat i takie "kostyczno-techniczne" (a może też humorystyczne?) podejście w utworze do samobójstwa. Za dużo jednak owej magii.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ech, tekst kilka razy ewoluwał i bardzo możliwe, że w którymś momencie coś wyciełam za dużo i mam to w układzie myślowym, a niekoniecznie to widać:)
Pozdrawiam zmiksowaną:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przyznam się że po pierwszych czytaniach miałem podobne odczucia jak Marek Orzełowski, potem oswoiłem się z tekstem i miałem już tylko uwagi odnośnie tekstu, jednak komentarz z uwagami usunąłem bo... bo nie czuję się chyba kompetentny do ich prezentowania. Ten utwór pewnie nie jest zły, niemniej chyba ubezwłasnowolnia mnie sam jego temat i takie "kostyczno-techniczne" (a może też humorystyczne?) podejście w utworze do samobójstwa. Za dużo jednak owej magii.

Faktycznie, wiersz może drażnić samym tematem, choć nie było zamysłu epatowania samobójstwem, raczej uwolnienia desperata od winy, stąd dwuznaczność tytułu "dobrze trafić".
Możliwe, że zbyt zagmatwałam:)
Opublikowano

"Komunikat" jasny ,czytelny.
Jak pier.olnąć sobie w łeb ,to tylko w usta ,jest wszakże szansa ,że jakiś receptor przyjmie na siebie w ostatniej "minisekundzie" wysiłek rozpoznania smaku prochu.
Przecież logiczne ,że jak w skroń to ,ani smaku ,ani pewności ,że kula poczyni spustoszenia stąd ,aż do wieczności.
Mózg może być tak mały ,że przeleci na wylot.Cztery dni w szpitalu ( dla ZUS-U) ,zaszyją otwory i wypuszczą.
W usta.Owszem.Tak.
Cały ten bałagan ,pomieszanie tkanek miękkich z ... no nie ma bata,żaden chirurg nie posprząta.

To taki pierwszy szok ,po przeczytaniu tego wiersza.
Często tak mam ,że w szoku reaguję ślinotokiem.

Po odsunięciu jednak myśli ( której oczywiście nie miałem, bo czytam wiersze pani Blu) ,że jest to przepis ,recepta ,rada , odniosłem wrażenie ( którego oczywiście byłem pewien) ,że jest w tym tekście treść ,odwaga ,wyważenie słów ,chwycenie byka za rogi w odpowiedni sposób.
Nie ma tematów tabu ,są źle dotykane.

Bardzo dobre.
Głębokie zatem ............ kondolencje .... przepraszam , ukłony - przecież autorka musiałaby mieć pozwolenie na broń:)
A kondolencje, to się składa rodzinie.Ja głupi jednak.
gorące pozdr:))))))))))))))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Że to goli loki Pepik? Oli logo też?
    • O, zasądź dąs, Azo!
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nieliczni to potrafią.    wystarczy  spojrzeć na sejm rząd  wszyscy myślą jak wodzowie  CZY TO MOŻLIWE  inaczej myślący są usuwani   PO CÓŻ WIĘC ICH TYLU  pracujemy na ich kilometrówki    gdyby tylko oni    miliony klaskają  uśmiechają się obleśnie  do słów idoli obu stron  jakby były ich    czy naród musi być ślepy    krytykujemy dziecko  współmałżonka przyjaciela  dla dobra  czy inne zdanie to rozwód  tak wmawiają  gdy wytyka się zło uni    krytyka  to napaść  NA NAJWYŻSZE WARTOŚCI  unia jest nieomylna  tak twierdzą wodzowie  już kiedyś tak mówili  o innym związku   a my  nasze zdanie to pomyje    czyli unia to kto …   11.2025 andrew  Żenujący obrazek, wódz je zupę.  Jego minister także nagrywa filmik,  jak ją je. Żenujące to małpowanie. Wykształcony człowiek, a…wstyd   
    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...