jacek skraba Opublikowano 3 Sierpnia 2013 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Sierpnia 2013 powietrzna klisza zapisuje wczorajszy sen na wyspie kropli żywicy z uwięzionym światłem wszystko dzieje się na niby następuje przestrzeń kołuje jak jastrząb w coraz więcej ważące wspomnienia z atmosfery jaźni trwającej pół litra tu kończy się czas i zaczyna opowieść powrotna drogi samotnie wracającej cieniem ogromniejącym w kamień pod którym jak pod piątym zmysłem chowa się przerażona twarz całonocnej biesiady ołowianych żołnierzyków nad ranem przy pustym stole umierają jak ryba bez wody wśród białych ścian nowego betlejem dla wczorajszych bogów tak rodzą się przyjaźnie i wszystkim po równo dnia w świetle zapomnienia pod drzewem płoży się liryzm umierania z nadmiaru moczu i soli śpiewając o góralu któremu nie żal pytająco do lustra z pogorzeliska domu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marek_miros Opublikowano 5 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2013 Bardzo wyrazisty. Tylko czy ktoś jeszcze śpiewa górala. ))))Pozdrawiam MM Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lilka_Laszczyk Opublikowano 7 Sierpnia 2013 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2013 "...Potem wyśnimy sen kolorowy, sen malowany, z głową wtuloną w kotlet schabowy, panierowany..." Wyjątkowo mi się Twój wiersz podoba. Ma słodko-gorzki smak. Słodki z wczorajszej, pijackiej nocy, gorzki skoro świt. Nic dodać nic ująć. Gratuluję i pozdrawiam Lilka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się