Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Hanna P
o sobie
- waga, wzrost, kolor oczu
z tym nie wskoczę

tajemnice
kto serce pierwszy złamał
- nie będę kłamać

ulubione
-pisanie, dzierganie , kucharzenie
i związane z tym pieprzenie

sympatie
- tajemnica Poliszynela
zakończona wielkim weselem

antypatie
- o ludziach to nie ładnie
mówić źle i składnie

atrakcje
-jak akrobacje?

zachwyca się
- piszącym bez słów
-mów do mnie mów!

wakacje
-spędza w ogrodzie,
czasem nad morzem

operacje
-wywiad działa
i wyciąga co miała

dziś
-przydał by się ryś
nie do kochania
do zasypiania

sport
-śmieszne ruchy przed zaśnięciem
a potem z bólu kleknięcie

teraz
-piszę co w myśli mam
a resztę dodam (lub odejmę)
gdy rozgryzie mnie mój fan!

Aaa-nie kołysanka
przypominanka

poezji i może i wierszu nie ma
ale wspomnienia skarbem są
czytaj między wierszami
przecież wszyscy robimy
-to samo

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Woj ,a ja to nie człowiek?
Potrzebujemy wsparcia i miłości , przecież jesteśmy tu najwyższymi!
Wodzu , widzę tu przysłowie , którego(przykro ) nie zacytuję!
A szczerość i odwaga , no cóż -NIE PISAŁABYM NA TYM FORUM HA!

To nie erotyk
to szczerbiec złoty
przetnie do krwi
z tego co drwi!

ostatnio mnie rymowanie nachodzi ,
zapewne przypływ ochłodzi!

Pozdrawiam!
Opublikowano

Dobra, przesadziłem. Ale jedno miejsce brzmi jak wyznanie wrażeń ze wspomnień. Tak, ładnie opisany dzień. Nie będę Ci opowiadał słowa po słowie.A sympatie... Utożsamiam się z tajemnicą co na świat nie wypłynie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wodzu wskaż człowieka , który nie ma tajemnic , to Ci nieba uchylę ,,,!
Tajemnica jest wielką częścią nas , nikt przenigdy ,nie uchyli rąbka , możne spod spódnicy!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wodzu wskaż człowieka , który nie ma tajemnic , to Ci nieba uchylę ,,,!
Tajemnica jest wielką częścią nas , nikt przenigdy ,nie uchyli rąbka , możne spod spódnicy!
Są ludzie przed którymi nie mam żadnej tajemnicy... Wylałem siebie, dla ratowania życia własnego...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wodzu wskaż człowieka , który nie ma tajemnic , to Ci nieba uchylę ,,,!
Tajemnica jest wielką częścią nas , nikt przenigdy ,nie uchyli rąbka , możne spod spódnicy!
Są ludzie przed którymi nie mam żadnej tajemnicy... Wylałem siebie, dla ratowania życia własnego...
Wodzu!
Nic nie wylałeś , poezja to tworzenie , czego? , Ba!W w wyobraźni , przemyśleń, czasem zaczarowań ,opisywania czasów ówczesnych:\ ówczesnym pisaniem, bardzo często piszący wylewają z siebie to co w nich tkwi, co obserwują etc ,,,, ale na szczęście mają wiele środków poetyckich , którymi operują .
Więc jak , już pisałam -dobra nasza .\, że możemy piórem tworzyć wszechświat!

Pozdrawiam!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...