Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zapiski z życia pantofelka (z cyklu "Miejskie historie")


Rekomendowane odpowiedzi

poniedziałek

Dzisiejszy dzień był straszny. Rano zostałem wyrwany z łóżka. Na wpół będąc jeszcze śpiący, na wpół pobudzony senną rzeczywistością zrobiłem to, czego nie powinienem był oczywiście zrobić. Pokłóciłem się z ojcem. Jedyną osobą w tym domu, którą szanuję, a jednocześnie którą nienawidzę i pogardzam. Przypomina mi się pewna sentencja, nie wiem czy wymyślona przez moją wyobraźnię, czy też rzeczywiście gdzieś ją usłyszałem: „Spójrz mi w oczy, a powiem ci kim jesteś.” Nie musiałem patrzeć sobie w oczy, by wiedzieć co tam zobaczę. Histerię. Niepohamowany przypływ nienawiści i złości kąsał mnie przez dobre pół godziny. Jednak silne uczucia mają to do siebie, iż szybko obumierają. Śmierć pewnych zachowań bywa niekiedy błogosławieństwem. Śmieję się do siebie, gdy czytam na bieżąco ten wyraz – błogosławieństwem. Chociaż wyrzekłem się religii na rzecz wewnętrznej burzy niepokoju, a także nigdy nie spełnionego do końca rozwoju wewnętrznego, nie mogę się całkowicie wyzwolić od moich korzeni. Czy religia może silnie tkwić w ateiście? Jak zawsze muszę odpowiedzieć twierdząco. Ambiwalencja jest jedyną drogą do zrozumienia takich jednostek jak ja. Wiecznie rozdarci, wiecznie w drodze do niewiadomo dokąd. Znowu zaczynam użalać się nad sobą, a przecież nie o to chodziło. Nie mogę zasnąć. Przypływ natchnienia każe mi pisać grubo po północy. Pobudza krążenie w moim ciele. Inteligencja i kryjący się za nimi mózg bywają często dokuczliwe. To co nie daje mi zasnąć, co każe mi pisać tu i teraz, to prozaiczne pytanie: Co to jest piękno? Czym się ono wyraża i w czym potrafię je odnaleźć? Zamierzam rozwiązać ten problem przez kilka najbliższych dni. Dzisiaj natomiast mogę stwierdzić, że nawet w kłótni międzyludzkiej dostrzegam piękno. Takie słowa wychodzące z ust młodego człowieka muszą brzmieć co najmniej dziwnie. Jednak harmonia i powtarzalność, a także ilość energii, która zostaje zużytkowana, daje dużo do myślenia. Może piękno, to nic innego, niż chemiczna reakcja ciała na pewne bodźce?

wtorek

Dzisiejszy dzień zaczął się leniwie. „Dłużyzna, dłużyzna, doga do Koziej Wólki” – jak zwykł mawiać Adrian. W sumie dawno go nie widziałem. Pamiętam jak w LO potrafił wyskoczyć z różnymi sentencjami typu „Wszystko się zmieniło lecz w rzeczywistości pozostaje takie samo.” Po takich wyskokach wcale się nie peszył szyderczym śmiechem kolegów, który zazwyczaj następował zaraz potem. Potrafił powiedzieć coś takiego nie znając żadnego Freuda, Sokratesa czy innych filozofów. Z tego co wiem w całym swoim życiu nigdy nie przeczytał choćby jednego „uczonego wywodu”. Wychodzi na to, że filozofia tkwi w niektórych spośród nas bardzo głęboko. Wczorajsza notka utkwiła mi jednak w pamięci. Patrzę właśnie na nią zadziwiony samym jej istnieniem. Dzisiaj szukałem piękna. Szukałem go zapamiętale i z szaleńczą wytrwałością. Telewizja – jedno wielkie rozczarowanie, sztuka drażniła mnie dzisiaj swą formą i narzucającym się przekazem, muzyka także zawiodła. O dziwo dostrzegłem piękno tam, gdzie się tego nigdy nie spodziewałem. W sąsiadce z klatki obok. Jest młodsza ode mnie o kilka lat, jednak znam ją z widzenia. W sumie dziwne by było gdybym jej nie znał choćby jako „hej-znajomy”. Aż wstyd się przyznać – nie znam ani jej imienia, ani nazwiska. Choć wychowaliśmy się koło siebie. Wszyscy teraz narzekają, że telewizja, komputery, internet, telefony oddalają ludzi od siebie. Ze zdumieniem muszę stwierdzić, że proces osamotnienia zaczął się znacznie wcześniej. Znacznie wcześniej. Gdy spojrzę w przeszłość widzę, że ten proces funkcjonował już w moim dzieciństwie. Czyli jakieś 25 lat temu. A może był on zawsze? Nie będziesz się zadawał z tym i z tamtym. Ci są za biedni, ci są za bogaci. Tamci są jacyś podejrzani. Jeszcze inni byli z innej dzielnicy, ulicy, czy klatki. Segregacja była zawsze. Do jakiej grupy zostałem przypisany, czy to przez rodziców, czy też przez społeczeństwo? Średnio-zamożna klasa mieszczańska. Ani nie biedni, ani nie bogaci. Pseudokatolików, jednak tej klasyfikacji jestem świadom dopiero teraz. Tak czy siak teraz się sobie tylko kłaniamy i pozdrawiamy zdawkowo. Jednak to właśnie w tej dziewczynie po raz pierwszy dostrzegłem piękno. Raczej przeciętnego wzrostu, chuda (a preferuję kobiety, które mają jednak trochę ciała; które mają „czym oddychać” jak to mówią), włosy w nieładzie, dyskretny, prawie niedostrzegalny makijaż. Cóż mi się w niej spodobało? To w jaki sposób otworzyła drzwi do klatki. Wyciągnęła klucze z kieszeni, które oczywiście w ramach codziennego pośpiechu upadły na wylewkę betonową. Jej swoboda w podnoszeniu kluczy i zarys delikatnego uśmiechu sprawiły, że wstrzymałem oddech kompletnie urzeczony. W tym momencie byłem cały jej, może nawet zgodziłbym się na dłuższy związek właśnie z nią – sąsiadką, która nigdy mnie nie pociągała. Ale oczywiście nie dostrzegła wyrazu mojej twarzy, nie odczytała uczuć kłębiących się pod moją czaszką. Nawet na mnie nie spojrzała. Bo i po co właściwie? Piękno jest jak ptak, którego nie można złapać.

środa

Cholerne obowiązki domowe. Sprzątanie, obieranie ziemniaków, gotowanie. Zanim się spostrzegłem minęła już 17-ta. Dawno już chciałem usiąść za klawiaturą i podzielić się (chyba z samym sobą) moimi dzisiejszymi obserwacjami. Kwestia piękna znajduje się na mojej liście w ciąż na topie. Muszę być szczery z samym sobą. Dziwak ze mnie. Kto poświęca tyle czasu i energii na zagadnienie, które praktycznie nikogo w dzisiejszych czasach nie nurtuje? Tylko 30-letni maniak intelektualny. Często zazdroszczę mojemu młodszemu bratu. Choćby w tej chwili mu zazdroszczę. Brnie twardo do przodu nie zastanawiając się w ogóle, choćby przez minutę dziennie, takimi pierdołami, które potrafią zająć moją bujną wyobraźnię bez reszty. Tacy ludzie jak mój brat nie cierpią intelektualnie, nie pociąga ich samotność i wewnętrzny przepływ problemów. Po prostu żyją, jak choćby taki pantofelek. Skupiają się tylko i wyłącznie na chwili obecnej. I o wiele lepiej na tym wychodzą. Pieprzony pantofelek! Zaś mnie, tego wyalienowanego ze społeczeństwa pantofelka-dziwaka, znowu zajmuje problem piękna. Obierając ziemniaki doszedłem do wniosku, że nie potrafię dostrzec piękna w jego najczystszej postaci. Piękno postrzegam przez pryzmat intelektu. Nie widzę piękna w nim samym. Nie dostrzegam go tam. Nie potrafię obcować w nim w jego naturalnym otoczeniu. Istotę zjawiska przysłania mi mózg. Pamiętam jak kiedyś usłyszałem od nauczycielki, że „młodego człowieka wychowuje się obecnie pod względem intelektualnym, jednocześnie zaniedbując wychowanie emocjonalne”. Kobieta, mimo że z wyższym wykształceniem, była nieźle stuknięta. Miała jednak w tym konkretnym przypadku rację. Czuję ten dyskomfort w samym sobie. To chyba Witkacy, o ile dobrze pamiętam, zwracał uwagę na koniec pewnej epoki. Umarł Bóg, nadchodzi cywilizacja. Jednak z industrialnym społeczeństwem przyszła też pewna choroba – nadmiernie wykształcony intelekt kosztem rzecz jasna emocji. Czy to dlatego czuję się ateistą? Ponieważ zatraciłem umiejętność odczuwania emocji związanych z wyznawaniem wiary? Tym samym stałem się pół-człowiekiem? Nie jestem pewien. Zresztą ta łatwość przytaknięcia, która we mnie się właśnie kołacze, jest zarazem wyraźnym znakiem ostrzegawczym. Proste drogi i proste odpowiedzi zazwyczaj prowadzą na manowce. Jednego jestem świadom. Nie potrafię obcować z pięknem tak, jak zapewne potrafili to moi przodkowie. Jestem nazbyt mądry i ten fakt przysłania mi zapewne właściwy obraz tego zjawiska-emocji. Po co właściwie potrzebny człowiekowi intelekt? W tych czasach? Przecież i tak 25%, jak nie więcej, ludzi w Polsce nie ma pracy.

czwartek

Chciałem napisać to koło 3 w nocy jednak zmusiłem się do spania. Potrafię dostrzec piękno, choćby przez pryzmat intelektu. Zawsze jest to COŚ. Wiem natomiast, gdzie nie ma żadnego piękna – w samotności. Będę musiał coś z tym zrobić i to jak najszybciej. Choć zapewne mi się nie uda.

piękno-brzydota / pantofelek-oferma

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gęsty tekst, ale przeczytałem z przyjemnością do dechy. Uwaga stylistyczna: chyba kryjący się za nią mózg (za inteligencją). Wydaje mi się też, żem usisz uważać, by nie przeintelektualizowywać akapitów, bo stają się nieco mechaniczne. Taki np. akapit z Adrianem ładnie płynie, łącząc opis z refleksją. To jest rodzaj dziennika jak rozumiem. Hmm, interesujący...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki asher za cenne uwagi

co do tego mózgu i inteligencji - masz absolutną rację
nie zauważyłem tego
to jest raczej błąd logiczny, niż stylistyczny
aż wstyd :(

natomiast z tym przeintelektualizowaniem nie mogę się z tobą zgodzić
chociaż wiem, że lepiej się czyta fragmenty typu tego Adriana, niestety w tym przypadku na drodze nie stała materia tylko autor tego dziennika
Freud, Sokrates, Witkacy, pantofelek (wyraźna aluzja do poezji Bursy) świadczą o tym, iż autor był właśnie przeintelektualizowanym, domorosłym filozofem, który nie mógł się powstrzymać od lekkiego zadęcia intelektualnego

mimo wszystko mam nadzieję, że ostateczny efekt nie jest taki najgorszy
chodziło mi o kompilację "Bez dogmatu" Sienkiewicza i współczesnej formy pamiętników internetowych tzw. "blogów"
mam nadzieję, że udało mi się to osiągnąć

pozdrawiam: Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wczoraj moje oczy nie były zdolne przeczytać nic więcej na monitorze :) więc dopiero dziś się zabrałam za Twe zapiski, no i tak...

Jedyną osobą w tym domu, którą szanuję, a jednocześnie którą nienawidzę i pogardzam.= zastanawiam mnie "którą nienawidzę" nie powinno być "której nienawidzę"?

iż szybko obumierają = no obumierać to moze sobie roślinka doniczkowa, a emocje giną, umieraja, znikają, tym bardziej, że ma się to dziać szybko, a obumieranie wręcz coś przeciwnego sugeruje.

Śmierć pewnych zachowań = a czemu zachowań, skoro mowa była o uczuciach i emocjach? Nie dałeś przykładów zachowania bohatera w takich sytuacjach.

do niewiadomo dokąd. = albo niewiadomo dokąd, albo do niewiadomo gdzie, bo tak to mi tu coś niepasi z tym do...do

Inteligencja i kryjący się za nimi mózg= przepraszam a to "nimi" to o co chodzi?

O dziwo dostrzegłem piękno tam, gdzie się tego nigdy nie spodziewałem. = myślę, że słówko "nigdy" jest tu niepotrzebnym wyolbrzymieniem

zaczął się znacznie wcześniej. Znacznie wcześniej.= to pierwsze "znacznie" traci znaczenie poprzez powtórzenie, zrezygnowałabym z niego na rzecz " zaczął się wcześniej. Znacznie wcześniej" brzmi to bondowsko, ale lepiej moim zdaniem

Jeszcze inni byli z innej dzielnicy = inni inni? może "Jeszcze inni nie byli z naszej dzielnicy.."? albo no nie wiem, ale trochę to kłuje.

w ciąż na topie = wciąż :)

Tacy ludzie jak mój brat = przecinek przed jak

Istotę zjawiska przysłania mi mózg = wiesz, brzmi to dość drastycznie, może umysł?
...........................................


hmm przyjemnie się czytało :) lubię takie toki myślowe, gdy pisane są z pewną lekkością, tutaj było trochę ciężej, ale przez to, że bohater bardzo się przejmował tym, co pisze, tym, że ktoś to przeczyta, i tym, że ucieknie mu jakaś myśl, przynajmniej ja tę nerwowość wyczuwam, chociażby w powtórzeniach gdzieniegdzie. Nie mówię tu oczywiście o autorze, ale o postaci, którą stworzył. Podoba mi się taka postac. Czy dane nam będzie poczytać o niej coś jeszcze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ulala ile błędów :(
dzięki natalio za korektę

co do tej postaci - to raczej nie napiszę dalszej kontynuacji

jednak... cykl "Miejskie historie" zakłada zbiór opowieści, których głównymi bohaterami są młodzi, samotni mężczyźni

więc chociaż nie będzie dalszych przygód tudzież rozterek tego akurat młodego człowieka, będą inni bohaterowie

może znajdziesz jakieś cechy wspólne między nimi? :)

pozdrawiam: Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...