Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ach, przeżyłem już parę takich historii... zdawało mi się, że uczucie się wypaliło, ale bez tej osoby czułem pustkę. Mocny, poruszający dogłębnie wiersz. Pozwól, że zabiorę.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ bardzo proszę!! Zastanawiam się nieraz, co gorsze: czy jak bliski odchodzi (żałobę przeżywa się dłużej lub krócej, ale raz) czy jak umiera tylko umysłem i odchodzi potem w każdej minucie, przez lata? Chyba jednak lepiej tego nie porównywać, ani doświadczać!
Heej - baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ bardzo proszę!! Zastanawiam się nieraz, co gorsze: czy jak bliski odchodzi (żałobę przeżywa się dłużej lub krócej, ale raz) czy jak umiera tylko umysłem i odchodzi potem w każdej minucie, przez lata? Chyba jednak lepiej tego nie porównywać, ani doświadczać!
Heej - baba

Lepiej nie. I tu powiem coś brutalnego. Mianowicie, jeżeli człowiek choruje od lat na przewlekłą chorobę, to łatwiej przyzwyczaić się do myśli, że może go zabraknąć (co brzmi okropnie), niż takiego, którego choroba zabiera niespodziewanie (dostaje diagnozę i po trzech-czterech miesiącach umiera). Wrażenia nieporównywalne mimo że efekt jest ostatecznie ten sam.

Nie wiem, jak to jest, jak bliski tylko "odchodzi", nie licząc przypadku mojej siostry, nie doświadczyłem tego.

Pozdrawiam :)
Opublikowano

Tytuł dobrze "gra" z treścią, to rzeczywiście, "taka chwila".
Jest nieco smutku, by na koniec poczuć bliskość, drugiej osoby.. partnera, ojca, a więc jest jeszcze coś pomiędzy.
Tak poczułam słowa wiersza, który spodobał się.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ bardzo proszę!! Zastanawiam się nieraz, co gorsze: czy jak bliski odchodzi (żałobę przeżywa się dłużej lub krócej, ale raz) czy jak umiera tylko umysłem i odchodzi potem w każdej minucie, przez lata? Chyba jednak lepiej tego nie porównywać, ani doświadczać!
Heej - baba

Lepiej nie. I tu powiem coś brutalnego. Mianowicie, jeżeli człowiek choruje od lat na przewlekłą chorobę, to łatwiej przyzwyczaić się do myśli, że może go zabraknąć (co brzmi okropnie), niż takiego, którego choroba zabiera niespodziewanie (dostaje diagnozę i po trzech-czterech miesiącach umiera). Wrażenia nieporównywalne mimo że efekt jest ostatecznie ten sam.

Nie wiem, jak to jest, jak bliski tylko "odchodzi", nie licząc przypadku mojej siostry, nie doświadczyłem tego.

Pozdrawiam :)
Tak, jeśli się kocha, każde rozstanie jest druzgocące. Serdecznie
pozdrawiam - Iza
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mądre słowa, tak naprawdę, to miłości (w szerokim znaczeniu),
uczymy się przez całe życie, czegoś pragniemy, do czegoś tęsknimy,
a ona jest ciągle z nami. Tak sobie pomyślałam.
Serdecznie pozdrawiam
- Iza
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podoba mi się. A najbardziej słowo wszystko, które nie dość, że jest kulminacją to jednocześnie początkiem czegoś nowego użyte w świetny sposób.
Przepraszam Cię bardzo, dopiero teraz zauważyłam, że przegapiłam Twój wpis pod wierszem. Dziękuję, zwróciłeś uwagę na słowo, które
chyba dobrze spełniło swoją rolę w oddzielnym wersie.
Miło mi, że czytałeś, pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Babo Izbo martwi mnie wers:
"już nic nie czujesz"....
Czytałam wiersz jak tylko go wstawiłaś , (chciałam się odnieść), ale zapewne wiesz dlaczego tak , a nie inaczej!
Jeżeli to o czym myślę jest realem , to współczuję bardzo, bardzo!
Boję się (wiesz), a życie i tak pisze swoja historię!
Wczoraj oglądając film , usłyszałam świetny przekaz:
czas zabójca , zabija młodość, emocje, miłość,,,,i nas...
I tak odbieram przekaz!
A puenta niesamowita!
Wytrąciła mnie z pozytywnego myślenia!

Serdeczności!
Hania

P.S. Wiersz zabieram!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Aluna za dobre słowa! Nie martw się, w życiu, jak w życiu,
jest różnie, bywa, że w czasie teraźniejszym oceniamy coś, jako ból,
nieszczęście, a z perspektywy czasu widzimy inaczej, nie tak czarno.
Jeśli mój wiersz budzi w Tobie emocje, to może nieźle?
Życzę pomyślności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Aluna za dobre słowa! Nie martw się, w życiu, jak w życiu,
jest różnie, bywa, że w czasie teraźniejszym oceniamy coś, jako ból,
nieszczęście, a z perspektywy czasu widzimy inaczej, nie tak czarno.
Jeśli mój wiersz budzi w Tobie emocje, to może nieźle?
Życzę pomyślności
- baba

Masz rację Izo, wiersz poruszył do głębi...no cóż już tak mam, że przekazy wprawiają mnie o empatię, wstawiają emocje z którymi "chodzę" spać!
Woj ,taki ze mnie nadgorliwiec!
Serdecznie!
Tylko ja

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Aluna za dobre słowa! Nie martw się, w życiu, jak w życiu,
jest różnie, bywa, że w czasie teraźniejszym oceniamy coś, jako ból,
nieszczęście, a z perspektywy czasu widzimy inaczej, nie tak czarno.
Jeśli mój wiersz budzi w Tobie emocje, to może nieźle?
Życzę pomyślności
- baba

Masz rację Izo, wiersz poruszył do głębi...no cóż już tak mam, że przekazy wprawiają mnie o empatię, wstawiają emocje z którymi "chodzę" spać!
Woj ,taki ze mnie nadgorliwiec!
Serdecznie!
Tylko ja


Dobrejnocki! Heej :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...