Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ze mnie jest potworna gaduła, Sokrateksie, stąd we mnie skłonność do pisania długich utworów:
http://www.poezja.org/wiersz,1,136476.html
http://www.poezja.org/wiersz,1,132012.html
http://www.poezja.org/wiersz,1,141490.html

A wątku nie zaśmiecasz. Każdy czytelnik, który wpadnie, coś doradzi i podzieli się refleksją, sprawia mi nieskrywaną przyjemność. :)

P. S. Mógłbyś rozwinąć temat Skaldów i kenningów (bo kogoś, kto już wie, warto posłuchać)?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Na temat kenningów raczej niewiele jest w Internecie. Warto poszukać tłumaczeń Skaldów,
z tym, że niestety - zdani jesteśmy na tłumacza, a kenningi bardzo ciężko jest przetłumaczyć. Na pewno nie w skali 1:1.

Jest to rodzaj metaforyki o podwójnym lub więcej znaczeniu, toteż kenningi są specyficzne dla danego języka.
Powiedzmy na przykładzie mojej miniaturki:


[indent][indent][indent]
koniec rendez-vous --
zatokę pełnych statków
posrebrza księżyc
[/indent][/indent][/indent]


Zapis wydaje się dotyczyć jakiegoś widoku na port. Tymczasem kenning dodaje mu drugiego znaczenia.
Trzeba go tylko spróbować wyłowić.

Tutaj opiera się on na słowie o podwójnym znaczeniu: "statki".
W języku polskim są to okręty, ale i naczynia kuchenne.
Wiedząc to, jesteśmy już na tropie kenningu: "zatoki pustych statków".

W znaczeniu marynistycznym z pewnością chodziłoby o jakiś port, przystań, molo, itp.
Proste, ale co mogłaby oznaczać "zatoka pustych statków" w znaczeniu drugim, tym "kuchennym"?
Jest to prostu - dosłownie zlew - a w przenośni, powiedzmy stół z pustymi naczyniami
po - o czym mówi wers pierwszy - wspólnie spędzonej kolacji.

Kenning - jego sens trudno czasem odkryć, ale kiedy się to już zrobi - zapis nabiera dodatkowego wyrazu.

Dlatego poezja Skaldów, nacechowana kenningami, uważana jest za jedną z najlepszych poezji jaka kiedykolwiek powstała na świecie.
Można ją czytać bez końca i ciągle odkrywać nowe znaczenia. Ale też - bardzo trudno przetłumaczyć ją na inny język -
trzeba nie tylko tłumacza, ale poety, który potrafi przenieść dany kenning na inny język.


Myślę, że do Twojej poetyki kenningi wiele by wniosły, dlatego zasugerowałem, że warto byłby się nimi zainteresować.


Pozdrawiam.


Opublikowano

Dziękuję za poświęconą uwagę i poszerzanie horyzontów. Człowiek się cały czas uczy. Mogę spróbować, co mi szkodzi, tym bardziej, że nie lubię zbytnio schematyczności we własnych utworach (na cudze nie jestem tak wyczulony).
Coś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już to widziałem...
Trzeba posprawdzać. A tłumaczenie tego rzeczywiście trudna sprawa.

Ech, człowiek ma tyle pomysłów i wykorzystuje tylko cząstkę z nich...

Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pisałem już (także tu) o tym. Z tym, że sam przykład ewoluuje.
Podany keening jest mój (jakby co udokumentowany) i sięga początków internetu w Polsce.

Przyjrzałem się Twojemu poematowi pod kątem kenningowego odwracania znaczeń
i wyszedł mi całkiem ciekawy obraz...

Twoja wersja:

[indent][indent][indent]

Z nastaniem świtu ruszyłem w głąb wyspy
Wstawał dzień ciepły lecz parny i dżdżysty
Znad górskich szczytów płynęły obłoki
Ponure i ciche ku wodom szerokim

[/indent][/indent][/indent]


Wersja odwrócona znaczeniowo:


[indent][indent][indent]

Zgon nocy widząc objąłem brzuch wyspy
W przedsmaku lata brzemieniem chmurzysty
Spod stropu świata biegł kształtów korowód
Piołun bezdźwięcząc w stos tlenków wodoru

[/indent][/indent][/indent]



Obrazowanie, jak u Rimbauda :) Zobacz:


Z nastaniem świtu (Zgon nocy widząc ) ruszyłem (objąłem - wziąłem w posiadanie) w głąb wyspy (brzuch wyspy)
Wstawał dzień ciepły (W przedsmaku lata) lecz parny i dżdżysty (brzemieniem chmurzysty)
Znad górskich szczytów płynęły (Spod stropu świata biegł) obłoki (kształtów korowód)
Ponure i ciche (Piołun bezdźwięcząc) ku wodom szerokim (w stos tlenków wodoru)


Fajna zabawa. Chyba zacznę tłumaczyć Twoje epopeje "metodą kenningową" ;)
Ale dziś już: Dobranoc.




Opublikowano

Ha ha, fajna zabawa, podoba mi się nawet ta zmieniona wersja.
Trzeba popracować. Jestem bardzo ciekaw efektów, czekam na więcej... (mimo że coś mi tu nie gra, ale może to nieistotne...)
Wszystko, co może ulepszyć własne pisanie, z chęcią przyjmuję.
Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Roklinie, przeczytałam, dłuugie jak licho, sorry za określenie.
"Powiem" tak, masz wyobraźnię do pisania i rób to, baw się słowem, jeżeli czerpiesz z tego wewnetrzną radość.
Dla mnie, tego typu wiersze, są do przeczytania na tzw. jeden raz... nie zostają w pamięci na dłużej.
Mam nadzieję, że nie obrażam żadnej cząstki Twojego "ja".
Serdecznie pozdrawiam.. :)

Opublikowano

Nie, bynajmniej. Każdy ma "swój" typ wierszy, które mu pasują, i typ takich, które nie pasują. Myślę, że jak seria się rozrośnie, to będę z uśmiechem wracał do pierwszych utworów.
Nikomu nie można narzucić odbioru.

Rzeczywiście, tego rodzaju zabawa słowem mi pasuje, czuję się wręcz doskonale, kiedy mogę stwarzać przepełnione obrazowością - i zapewne sentymentalizmem - opowiastki. To, co raduje, to moc szczegółów, które wciągają... jeśli ma się do tego głowę...

Dziękuję za miły komentarz, pozdrawiam serdecznie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kamil Olszówka Tak, należy im się cześć i chwała po wieki. Pozdrawiam!
    • Ponura polska jesień, Przywołuje na myśl historii karty smutne, Nierzadko także wspomnienia bolesne, Czasem w gorzki szloch przyobleczone,   Jesiennych ulewnych deszczy strugi, Obmywają wielkich bohaterów kamienne nagrobki, Spływając swymi maleńkimi kropelkami, Wzdłuż liter na inskrypcjach wyżłobionych,   Drzewa tak zadumane i smutne, Z soczystych liści ogołocone, Na jesiennego szarego nieba tle, Ponurym są często obrazem…   Jesienny wiatr nuci dawne pieśni, O wielkich powstaniach utopionych we krwi, O szlachetnych zrywach niepodległościowych, Które zaborcy bez litości tłumili,   Tam gdzie echo dawnych bitew wciąż brzmi, Mgła spowija pola i mogiły, A opadające liście niczym matek łzy, Za poległych swe modlitwy szepcą w ciszy,   Gdy przed pomnikiem partyzantów płonie znicz, A wokół tyle opadłych żółtych liści, Do refleksji nad losem Ojczyzny, W jesiennej szarudze ma dusza się budzi,   Gdy zimny wiatr gwałtownie powieje, A zamigocą trwożnie zniczy płomienie, O tragicznych kartach kampanii wrześniowej, Często myślę ze smutkiem,   Szczególnie o tamtych pierwszych jej dniach, Gdy w cieniu ostrzałów i bombardowań Tylu ludziom zawalił się świat, Pielęgnowane latami marzenia grzebiąc w gruzach…   Gdy z wolna zarysowywał się świt I zawyły nagle alarmowe syreny, A tysiące niewinnych bezbronnych dzieci, Wyrywały ze snu odgłosy eksplozji,   Porzucając niedokończone swe sny, Nim zamglone rozwarły się powieki, Zmuszone do panicznej ucieczki, Wpadały w koszmar dni codziennych…   Uciekając przed okrutną wojną, Z panicznego strachu przerażone drżąc, Dziecięcą twarzyczką załzawioną, Błagały cicho o bezpieczny kąt…   Pomiędzy gruzami zburzonych kamienic Strużki zaschniętej krwi, Majaczące w oddali na polach rozległych Dogasające płonące czołgi,   Były odtąd ich codziennymi obrazami, Strasznymi i tak bardzo różnymi, Od tych przechowanych pod powiekami Z radosnego dzieciństwa chwil beztroskich…   Samemu tak stojąc zatopiony w smutku, Na spowitym jesienną mgłą cmentarzu, Od pożółkłego zdjęcia w starym modlitewniku, Nie odrywając swych oczu,   Za wszystkich ofiarnie broniących Polski, Na polach tamtych bitew pamiętnych, Ofiarowujących Ojczyźnie niezliczone swe trudy, Na tylu szlakach partyzanckich,   Za każdego młodego żołnierza, Który choć śmierci się lękał, A mężnie wytrwał w okopach, Nim niemiecka kula przecięła nić życia,   Za wszystkie bohaterskie sanitariuszki, Omdlewających ze zmęczenia lekarzy, Zasypane pod gruzami maleńkie dzieci, Matki wypłakujące swe oczy,   Wyszeptuję ciche swe modlitwy, O spokój ich wszystkich duszy, By zimny wiatr jesienny, Zaniósł je bezzwłocznie przed Tron Boży,   By każdego z ofiarnie poległych, W obronie swej ukochanej Ojczyzny, Bóg miłosierny w Niebiosach nagrodził, Obdarowując każdego z nich życiem wiecznym…   A ja wciąż zadumany, Powracając z wolna do codzienności, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Szepcząc ciągle słowa mych modlitw…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew Czy rzeczywiście świat współczesny tak nas odczłowieczył? Czy liczy się tylko pogoń za wciąż rosnącą presja społeczną w każdej dziedzinie? A gdzie przestrzeń, by być sobą?
    • @Tectosmith całkiem. jakbym czytał któreś z opowiadań Konrada Fiałkowskiego z tomu "Kosmodrom".
    • @Manek Szerzenie mowy nienawiści??? Przecież nie skłamałem w ani jednym wersie!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...