Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Ślub Cyganeczki


Oxyvia

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxyvko!
Cosik piszę prozą, ale nie wstawię go tu , może wybrany fragment?
Ale , Twoja "cyganeczka", jest nie do przebicia , czytałam ze pół dnia o Romach -temat rzeka!
a ja piszę zupełnie na inny temat , zobaczę co urodzi się z teraźniejszego pisania , myślę , będzie ciekawie , ale czas pokaże!

Uściski!
Hania
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śliczna ballada, co napisałem już pod swoim wierszem :)
Warto zmienić tylko... Pannę Młodą.
Dlaczego? Co to za Cyganka, której wróżą Cyganie?
Dla mnie jest mało wiarygodne, żeby tak nagle, z okazji ślubu
dopadli ją wróże, wróżbitki... jakby nie miała takich samych ojca i matki, czy sióstr?
Szewc szewcowi buty przyniósł w prezencie ślubnym ;)


I powiem - a Cyganka zawsze prawdę powie -
jak to będzie z twym lubym: dasz mu kawał nieba,
a on nie zauważy, bo jemu nie w głowie,
bo nieba nigdy nie znał, więc nie będzie wiedział...


Wydaje mi się, że wiersz zyska, jeśli zamienisz pannę młodą - Cygankę, na zwykłą pannę młodą.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, bardzo Ci dziekuję za pochwalenie mojej ballady, miło mi niezmiernie.
Ale panna młoda musi pozostać Cyganeczką. Z kilku względów. A dlaczego? - to wyjaśnia chyba mój komentarz-odpowiedź, który zostawiłam właśnie pod Twoim wierszem (ale jest on odpowiedzią na Twój komentarz do mojego wiersza). :)))
Nawiasem, Cyganie jak najbardziej wróżą sobie nawzajem, zwłaszcza przy ważnych okazjach, jak np. narodziny, chrzciny, zaręczyny, ślub, ciąża itp. Co prawda wróżeniem zajmują sie u nich głównei kobiety, mężczyźni rzadko są szamanami (przeciwnie niż w większości kultur), ale to nie szkodzi, obrazek nie musi być jakoś strasznie realistyczny, bo nie w tym rzecz, i tak zresztą jest baśniowy dzięki metaforyce przepowiedni i prezentów ślubnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mimo, że ciężko mi wyobrazić sobie scenę, kiedy Cyganka mówi do drugiej:

I powiem - a Cyganka zawsze prawdę powie

przyznaję Ci rację. Kobiety nie podchodzą zwykle aż tak realistycznie
do podmiotu (co innego realne życie!) jak mężczyźni.
Tym się pięknie różnimy i uzupełniamy od początku świata.
Choć znam wyjątki, przy których wydaję się być rozkojarzony ;)


Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, wiersz jest pisany dla ludzi "białych", Cyganie raczej go nie będą czytać, i jest on jednak nieco z przymrużeniem oka, jeśli chodzi o obrazki cygańskie (to okradanie aniołów, wróżenie na serio, rzekoma "prawdziwość" słów cygańskich - to są takie trochę żarty z tego plemienia, które mimo wszystko bardzo lubię). :)
A Ty też wcale nie jesteś realistą w swoim obrazowaniu, raczej powiedziałabym, że surrealistą. Na przykład w tutejszym Twoim wierszu z motywami cygańskimi - czy akurat do Cyganki najbardziej pasuje to, że pójdzie Najpierwsza za Jezusem, oczyszczona z grzechów takim samym cierpieniem jak On, bo samotna przy mężu? Hmmm... (Przepraszam za uproszczenie, ale i wiersz jest uproszczeniem, a mnie teraz chodzi głównie o realia obrazka, nie o głębię przesłania - podobnie jak Tobie o realia obrazka w moim wierszu).
Poeci nie są realistami, Marek, bo wcale nie o to chodzi w poezji.
Toteż bardzo dobrze, że przynajmniej przy niektórych kobitach bywasz "rozkojarzony". Wiem, że potrzebujesz Muz do natchnienia. :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie bardzo wiem, gdzie w moim wierszu "Niebo nie bo..." są te motywy cygańskie?
Gdyby nawet był o Cyganach, jak najbardziej pasowałby Jezus!


Inne jest też podejście do kwestii własności. Czy się to komuś podoba czy nie, Cyganie mają kulturowe przyzwolenie na kradzież. Wśród ich opowieści jest także historia o tym, że Cygan przyszedł pod krzyż, na którym konał Jezus i ukradł z niego gwóźdź. Ulżyło to Chrystusowi (choć trochę dziwne, że nie spadł) i dlatego w podzięce Jezus pozwolił Cyganom kraść, co odtąd nie stanowi dla nich grzechu

http://bit.ly/Yl7g6L


Jak widzisz, mój surrealizm ma takie same twarde podstawy, jak technika malarska surrealistów, którzy potrafili znakomicie malować także "normalnie" ;)


Przybywając do krajów zachodniej Europy Romowie podawali się najczęściej za pielgrzymów, pokutników, lub uchodźców, wygnanych ze swego kraju za wyznawanie wiary chrześcijańskiej.

http://tinyurl.com/2dmuffy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A o co, jak nie o pokazanie SWOIMI OCZAMI rzeczywistości?
Rymy? Można zrymować ad hoc dowolny artykuł w gazecie, ale żeby to była od razu poezja? Zresztą, ostatnio to przerabialiśmy w jakimś wątku :)


Był to "wiersz" pod tytułem "Notatka" zrymowany od ręki z artykułu na Wirtualnej Polsce:

http://tinyurl.com/dyn6mdd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Realizm to kierunek w sztuce, polegający na odzwierciedlaniu rzeczywistości, czyli pokazywaniu jej możliwie najbardziej podobnej do świata obiektywnego, jaki widzą WSZYSCY.
Realizm to nie jest to, co widzimy WŁASNYMI OCZAMI. Realizm to jest to, co pokazujemy jak na zdjęciach. Obrazy podobne do zdjęć, wiersze podobne do artykułów prasowych - to jest realizm.
Poeci nie są realistami. Poezja nie jest realizmem.
W poezji nie pokazujemy rzeczywistości swoimi własnymi oczami, tylko pokazujemy swoje własne uczucia i nastroje. Oczywiście za pomocą pewnego obrazowania związanego mniej lub bardziej z rzeczywistością, ale nie ona jest tu tematem, tylko odczuwanie podmiotu, jego wewnętrzne przeżycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I ja to robię :) Nie rozumiemy się ,bo ja na przykład nie używam tego typu metafor dopełniaczowych:


klejnoty z krwawicy i potu
kolia z kryształków łez cichych
instrumenty parskają jak konie narwane
niewymówione gniewy, nieprzespane noce


Tylko daję obraz i NIE OKREŚLAM go. Ma to zrobić czytelnik. Tak jak w haiku.

Dobranoc, bo będziemy się kłócić do rana ;)


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłócić???... O czym Ty mówisz? Ja nie zauważyłam tu żadnej kłótni...
Nie wszystkie przytoczone przez Ciebie metafory są dopełniaczowe - w dwóch spośród nich (czyli w połowie) nie ma ani jednego dopełniacza, Marku. :) Ale jakie to ma znaczenie właściwie? Nie bardzo rozumiem, dlaczego je przytoczyłeś i czy zamierzasz jednak skrytykować jakoś mój wiersz? Proszę bardzo, tylko nie rozumiem, o co chodzi i co jest nie tak z tymi metaforami?
Co do określania obrazu, ja też nie zawsze go dookreślam. W jednym wierszu wyrażam własne poglądy (jak w Cyganeczce, jak i Ty w swoim "cygańskim" wierszu), a w innym pozostawiam ocenę sytuacji lirycznej Czytelnikom (jak np. w wierszu "Na ratunek" - o tej matce, której odebrano córeczkę, bo nie wypuszczała jej z domu) - nie daję żadnego odautorskiego komentarza do sytuacji. Wiem, że i Ty pisujesz takie wiersze, w których nie wyrażasz siebie, a tylko opisujesz sytuację liryczną.
Ale i w takim przypadku nie są to wiersze "realistyczne", bo nie jest to naukowy czy dziennikarski opis sytuacji czy zdarzenia, a wyłącznie poetyckie, dość symboliczne i metaforyczne zasygnalizowanie tego, co się wydarzyło. (Tak naprawdę wiersz zawsze jest wyrazem jakichś emocji, nie da się pisać wierszy inaczej, tylko czasem jest to otwarte wyrażanie siebie przez autora lub otwarte wyrażanie uczuć konkretnego podmiotu, a czasami jest to mniej lub bardziej zawoalowane).
Czy zgadzasz się ze mną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak najbardziej! :)
Dlatego pisuję, a przynajmniej staram się, haiku. Najczęściej 3-5-3 sylabowe,
gdzie w kilku słowach trzeba nakreślić obraz, a także - w miarę możliwości - drugie dno, które go pogłębia.
I nie można, pisząc na przykład o instrumentach używać "jaków" (tylko raz go użyłem i już o trzech lat myślę, czy na pewno dobrze zrobiłem? ;))

Na przykład ten wers:

instrumenty parskają jak konie narwane


poetycko powinien tworzyć taki układ:


[indent][indent]

spłoszone konie --
cygański skrzypek
otworzył futerał

[/indent][/indent]


Bez dopowiedzeń - obraz i nic więcej. Oczywiście, na potrzeby wiersza można
ten zapis rozciągnąć na wers, czy zmodyfikować, ująć inaczej.
Jednak sam obraz nie powinien niczego sugerować czytelnikowi.
Na przykład mnie nie interesuje, czy dla autora konie są narwane :)
Może po prostu stara szkapa dostała skrzydeł i odleciała razem z nutkami niczym pegaz? ;)

A wracając do Twojego wersu, poetycko mógłby wyglądać tak:


instrumenty parskają konie narwane


Wszystko przenika się wzajemnie - konie to instrumenty, instrumenty to konie. Popłoch, ruch rąk (grajków) i zwierząt - Muzyka!

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale Ty mówisz o haiku - o formie zminimalizowanej do granic możliwości, a moje wiersze nie są minimalistyczne, ja jestem wyznawczynią nastrojowości, melodyjności, wielu skojarzeń, którym służą między innymi porównania... U mnie instrumenty cygańskie są nadal instrumentami, a nie narwanymi końmi, które nie występują w tym akurat wierszu, bo to sala weselna.
Natomiast w innym wierszu na pewno można by było użyć takiego środka poetyckiego, w którym dwie różne rzeczy (lub więcej) zlewają się w jedną - i ja tak czasem robię. O, na przykład tutaj:

strefy

gehenna jest tam gdzie śmierć
nie nadąża zwłaszcza w miejscoczasach
gdy tłok do niej i gęściej
morderstw niż zdolna pomieścić
niebieska komnata nie przyjmuje
zbawiennie młodości zostawia przy życiu
dzieci w ogniu na oczach matek
miażdżonych wpół
gruzem wpół wrzaskiem powolnie
bardzo powolnie cichnącym
w ranach po dłoni stopie sercu
ciał przywalonych cegłami
nieba we wszelkich strefach Grozy
ziem świętych i obiecanych


A jeśli chodzi o haiku, nie jestem tu specjalistką i moje haiku nigdy Ci się nie podobało, ale ja też czasami je piszę - i tu łączę czasem dwie rzeczy w jedną, np.:

bocianów kwiaty
biało-czarne z czerwoną
łodygą w trawie


Wiem, że skrytykujesz, podłożyłam się świadomie. :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No wiesz... ;)
W ocenie wierszy nie powinno być złośliwości.

Miniaturka ma wspaniły, malowniczy potencjał.
Tylko spróbuj zapisać ją bez porównań: bociany - kwiaty, nogi - łodygi.


Mnie po przeczytaniu przyszło takie coś do głowy ;)



[indent][indent][indent][indent]
sierpniowy klekot --
ostatni zgodny sejmik
w Rzeczpospolitej



http://www.fmix.pl/zdjecie/1140525/sejmik-bociani
[/indent][/indent][/indent][/indent]




Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Skoro jesteśmy już przy miniaturkach...


[indent][indent][indent][indent]

zdjęcie z Newsweeka --
w powybijanych oknach
otwarte usta


[/indent][/indent][/indent][/indent]



Bez tłumaczenia, co to jest gehenna. Trzeba ją zobaczyć i... poczuć samemu.
Że nic nie można (już) zrobić.


http://bit.ly/Yxc2OR

http://bit.ly/11T9bWK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No wiesz... ;)
W ocenie wierszy nie powinno być złośliwości.

Miniaturka ma wspaniły, malowniczy potencjał.
Tylko spróbuj zapisać ją bez porównań: bociany - kwiaty, nogi - łodygi.


Mnie po przeczytaniu przyszło takie coś do głowy ;)



[indent][indent][indent][indent]
sierpniowy klekot --
ostatni zgodny sejmik
w Rzeczpospolitej



http://www.fmix.pl/zdjecie/1140525/sejmik-bociani
[/indent][/indent][/indent][/indent]

Ale tu nie ma porównań... Tu bociany kwiatami na czerwonych łodygach.
A Twoja miniaturka dowcipna. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To w takim razie po co w ogóle cokolwiek pisać? Dla mnie wiersz jest właśnie po to, żeby Czytelnik mógł coś poczuć i zobaczyć, coś, co ja czuję i widzę pisząc. A nie tylko dla suchej informacji, pod którą każdy może sobie podłożyć własne treści i odczucia. Od tego są notatki prasowe. I zdjęcia, np., takie, jakie opisałeś powyżej (tylko po co?).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...