Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
(wiadomo, Komu dedykowane)

Szłam do Ciebie przez zimny świat,
przeszukałam pustyni szmat,
wędrowałam przez ciemne wyboje,
lęki, męki, co dzień niepokoje,
po depresji pięćdziesiąt lat.

Szedłeś do mnie dalekie dni,
przeszukałeś tysięczne sny,
wędrowałeś przez chłodne pokoje,
życie swoje, a jakby nieswoje,
po złudzeniach przez wieczne nic.

Znaleźliśmy się jeden raz
popołudniem, gdy spada czas,
więc gdybyśmy zepsuli to sami,
stalibyśmy się idiotami
i nikt nie uratowałby nas.

Więc wybaczaj mi chwile złe,
pozwól sobie wybaczać też.
Miłość czasem przejawia się w gniewie,
nie odpychaj jej wtedy od siebie,
nie zapomnij, że ona tam jest.

29.10.2012
Opublikowano

Oxyvio, Gałczyński jak nic! :)) Poza tym, o warsztacie u Ciebie pisać nie trzeba.
A przekaz broni się sam, siłą uczucia, które wypełnia myśl... pięknie ujętą. Podoba się :)

pozdrawiam serdecznie, Adresata dedykacji również ;)
Kinga.

Opublikowano

Kaliope, jak miło, że wpadłaś tutaj pierwsza! :)
Dziękuję za wszelkie pochwały.
Gałczyński? Nie wiem. Przepadam za nim, ale wydaje mi się, że mam inny styl... Może tutaj akurat bardziej Osiecka byłaby?...
Nieważne, nie ma to znaczenia.
Dziękuję raz jeszcze i buziaki serdeczne. :)

Opublikowano

A dla mnie to wiersz nie kojarzący się ani z Osiecką, ani tym bardziej z Gałczyńskim, tylko z Leśmianem.
A w szczególności zabrzmiało mi w głowie "Dwoje Ludzieńków"
Ale tamto skończyło się źle, a u Ciebie , u Was wręcz przeciwnie....
Bardzo ładny i dźwięczny wiersz Oksywio
Pozdrawiam Lilka
Opublikowano

każdy ma inne skojarzenia :))) dla mnie Osiecka jest zrozumiała, z uwagi na śpiewność i lekkość tego wiersza, natomiast Gałczyński to konstrukcja, forma, układ rymów - może dlatego, że jestem świeżo po lekturze kilku jego wierszy w takim "kształcie" (Antologię dzieł w prezencie Bożonarodzeniowym dostałam, co mnie niesamowicie uradowało :) )

pozdrawiam ciepło raz jeszcze.
K.

Opublikowano

Joasiu, jakbyś o mnie mówiła, nawet te lata... wiesz, półwiecze jest chyba czarujące, człowiek jakby na nowo rodzi się DO żYCIA, bardzej zachłannie je pożera, przeżywa, wiadomo wszak to początek końca, nie oszukujmy się ale przeżyć te cudowne chwile to jest sama radość, Powodzenia, kochana, KWITNIJ!!!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję serdecznie za pochwałę i porównanie z dziełem takiego Mistrza jak Leśmian (zreszą Gałczyński dla mnie nie jest gorszy). Wielu ludzi kojarzy moje wiersze z Leśmianem, chociaz ja nie staram sie og naśladować. Po prostu widocznie mam podobną do niego konstrukcję mózgu. To miła świadomość. :)
Serdeczności.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Strasznie się cieszę, Żaczko, że odnajdujesz siebie w wierszu. Znaczy, że jest prawdziwy. :)
Tak, kiedyś już rozmawiałyśmy tutaj o tym, że po pięćdziesiątce zaczyna się inaczej patrzeć na życie i dużo więcej w nim dostrzegać, dużo więcej cenić i brać z niego.
I Ty nie przestawaj kwitnąć, Kochana! Buziaki! :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nic dziwnego, w końcu jestem Polką i piszę jak Polacy, a więc z nutkami wszystkich Wielkich Mistrzów Rymu. Jak my wszyscy, którzy rymujemy. :)
A czy podoba Ci się wiersz? Jeśli nie, to dlaczego? :)
Opublikowano

Fajnie, że wpadłeś i poczytałeś, Stanisławie.
Ale co oznaczają kropki w Twoim komentarzu? Lukrowana - co?
I dlaczego lukrowana? Bo przecież nie ma tam nic sielankowo słodkiego...

Opublikowano

Dobrze, że "poszukiwanka", ten tytuł pasuje do tej treści.
W ostatnich Twoich wierszach, wyczuwam trzeźwe podejście do zaistniałej sytuacji, ale też pewną "euforię", to akurat nie dziwi.. :)
Odnajduję także szczyptę asekuracji... Cztery zwrotki, napisane po Twojemu, trzecia zdycydowanie najsłabsza.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Nato, cieszę się jak zwykle, że wpadłaś do mnie oraz że podobają Ci się niektóre zwrotki mojego wiersza. :)
A dlaczego trzecia jest najsłabsza? Ona zawiera bardzo ważne dla mnie treści - sens tego wiersza (razem z czwartą). Ale może nieudolnie to wyraziłam? W czym się przejawia moja nieudolność?

Opublikowano

W wielu Twoich wierszach odnajduję niezwykłą melodyjność, nie jestem uzdolniona muzycznie, a mimo to, czytając próbuję dodać melodię. Wiem, że to wynika z budowy wiersza, układu sylab, rytmu i rymów. Z dużą przyjemnością czytam Twoje
wiersze, pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Dziękuję, Izo, za miły komentarz. Bardzo mnie to cieszy, bo ja lubię wiersze melodyjne, a najbardziej poezję śpiewaną. Muzyka słów i fraz robi na mnie nie mniejsze wrażenie niż sama treść czytanych wierszy. Fajnie, że i Ty to lubisz. :)
Serdeczności.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Umysł jest jak zegar co działa pokrętnie: Zegarmistrz nastawił go precyzyjnie Nakierowując jego rytm Ale ten potrafi się zatrzymać I cofać o całe kwartały Lub wybiegać wprzód A nawet symultanicznie wskazywać różne czasy Wbrew racjonalnemu porządkowi. Gdy taki zegar się popsuje Obluzuje w nim jedno koło zębate To nastawić go jest zadaniem siermiężnym: Składaniem mozaiki Bez kompletu elementów Komunikacją przy ciągłym zapominaniu Własnego języka. Możemy poznać każdy szczegół konstrukcji Umieć wyrysować i opisać cały mechanizm Mieć precyzyjne narzędzia A i tak nie umieć przywrócić biegu Wskazówek naszego zegara.
    • @Waldemar_Talar_Talar Za... 4+ Tak piszą pół- klasycy !!
    • dla pani doktor D.                     chodzi normalnie                      o Dominikę.       W poczekalni pachnie lękiem, kawą i lekko zwietrzałą rzeczywistością, którą ktoś chyba rozpuścił w kubku z melisą, żeby pacjenci łatwiej zapomnieli, kim są. Powietrze jest tak ciężkie, że gdybym wziął głębszy oddech, pewnie musiałbym prosić o pozwolenie budowlane. Ciężkie tak, że gdybym kichnął, pewnie dostałbym mandat za naruszenie konstrukcji nośnej rzeczywistości. Siadam na krześle, które skrzypi jak sumienie po długiej nocy. Nad głową plakat: “Twoje myśli – nasza pasja.” Brzmi jak motto piekarni, która wypieka sny na twardo. Wreszcie wchodzi ona, cała złożona z elegancji i chemii mózgowej, z taką kobiecą pewnością ruchu, jakby weszła tu tylko po to, żeby ustawić Wszechświat pod odpowiednim kątem światła. Szpilki w kolorze ust. Usta w kolorze milości. Miłość w kolorze błękitu. Psychiatra. Czarny pas z rozmów trudnych, pół-bogini neuronów, pół-urzędniczka  emocji, człowiek, który nawet cień potrafi zdiagnozować. Patrzy na mnie tak uważnie, jakby próbowała wyłowić moje myśli siatką na motyle, ale taką do połowu gigantycznych, świecących mutantów. - Proszę usiąść,  mówi łagodnie, tak łagodnie, że mam ochotę od razu powiedzieć wszystko, łącznie z tym, że w 2004 ukradłem bratu jogurt i do dziś mnie to męczy jak filozof po nieudanym haiku. I spogląda na mnie zmysłowymi oczami, jakby właśnie otwierała książkę, którą kiedyś napisałem w dzieciństwie, ale zapomniałem ją opublikować. - Co pana sprowadza? Ton jak u egzorcystki, który już wie, że w środku siedzi demon, pije kakao i udaje krzesło. Zaczynam mówić. Słowa wysypują się ze mnie jak klocki Lego, które mają osobny dział w piekle dla dorosłych. Psychiatra notuje. Notuje tak szybko, jakby rysowała mapę mojego kosmosu, ale coraz bardziej jej wychodzi plan ewakuacji. - Widzi pan, mówi po chwili, tu jest lęk uogólniony, tu poczucie winy, tu myśli natrętne, a to… - wskazuje na mój opis życia jak badacz na dziwne znalezisko w lesie - …to wygląda jak opuszczony plac zabaw. Nagle jej oczy błyszczą. Tak błyszczą, jak oczy dentysty, który właśnie znalazł kanał do UNESCO. - Proszę pana… to, co pan ma w tym swoim  umyśle, to jest…fenomen! Nachyla się nade mną jak muzealniczka nad wypchanym mamutem. - Gdybyśmy żyli w średniowieczu, pana lęki byłyby świętymi relikwiami. To jest sztuka! Neuronalny barok! Gotyk rozpaczy! Polifonia paniki ! Ja czuję, że zaraz rozpłaczę się śmiechem albo śmiech rozleje się we mnie jak depresja na promocji. -Musimy zrobić porządek, mówi nagle. Ton jak chirurg, który zaraz wytnie z ciebie cały średniowieczny teatr moralitetów. Wyciąga receptę. Kartkę, która wygląda jak bilet wstępu do lepszego świata, ale bez miejsc siedzących. -  Przepiszę panu coś, co przytuli pana od środka. Serotonina w tabletkach, takie czułe aniołki dla mózgu. Pisze, pisze, pisze, jakby przepowiadała mi los. Jakby wróżyła z farmakologicznej kuli. W końcu patrzy na mnie z uśmiechem, który mógłaby uleczyć pół miasta albo wywołać panikę w drugiej połowie. - Proszę przyjść za miesiąc. Zobaczymy, czy pańska dusza wróciła na swoje miejsce, czy nadal próbuje wynająć mieszkanie gdzieś indziej. Moje myśli... Myśli zaczęły mi się plątać tak dziko, jakby w mojej głowie odbywał się maraton chomików po energetykach, każdy z nich z dyplomem z filozofii i kryzysem egzystencjalnym w łapce. Wychodzę. Korytarz faluje jakby rzeczywistość była dmuchanym materacem nadmuchanym przez poetę z astmą. A ja kołyszę się lekko, jakby sam Wszechświat też brał udział w terapii i dopiero próbował zdecydować, kim chce zostać w przyszłym tygodniu. Zamykają się za mną drzwi gabinetu, a ona już wita następnego pacjenta - z tą samą uwagą i czułością, jak kolekcjoner motyli, który wie, że zaraz zobaczy kolejny piękny, drżący, trochę zniszczony, ale absolutnie niepowtarzalny egzemplarz. Idę dalej korytarzem i czuję, że coś we mnie ucichło - nie zniknęło, ale zmieniło kształt, jakby w środku zgasły ekrany zapowiadające mój prywatny Armagedon.            
    • @Berenika97   Droga Bereniko.   już za późno;)   napisałem.   jutro wkleję:)   i już się proszę nie denerwuj:)    
    • Czy to Nelson pod Kopenhagą, lub na Teneryfie? Tak, czy inaczej dobry opis batalii. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...