Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Choinka w rogu pachniała,
opłatek leżał na stole,
za oknem zima szarzała
i śpiew rozlegał się kolęd.

Wtem nas dobiegło pukanie.
Zmęczony stanął w drzwiach Józef.
Czy go przyjmiemy - zapytał,
- z żoną brzemienną Jezusem.

Tata dostawił dwa krzesła,
mama barszcz wniosła z uszkami.
Mały Jezusek od jutra
na zawsze będzie już z nami.

Opublikowano

Sylwestrze,

poprawiłabym, bo zdarzyły się temu wierszowi czasownikowe rymy, co śmiało możemy uznać za "łatwiznę". Poza tym inwersje prowadzą tekst w zamierzchłe czasy. Całość jest niezmiernie urokliwa, więc warto pochylić się nad wierszem. Znów mamy tę nieszczęsną ósemkę, spójrz! Oj, nie jest to łatwa długość wersu:)

Choinka pachniała w rogu,
opłatek leżał na stole,
szarzała zima za oknem,
rozlegał się w krąg śpiew kolęd.

Dobiegło nas wnet pukanie.
Zmęczony w nich stanął Józef.
Przyjmiecie - trudne pytanie -
- z brzemienną Marią Jezusem?

Dostawił w mig tata krzesła,
a mama - barszczyk z uszkami.
Jezusek z nami zamieszkał
na zawsze będzie już z nami.


Tak oto - kosztem "powtórzenia" ratuje się rytm, tempo wiersza:)
Jest jeszcze jeden rym dokładny: pukanie - pytanie... I to warto poprawić.
Ale mam wrażenie, że jest lepiej. Oczywiście - to moja etiuda na Twoim tekście.

Cieplutko pozdrawiam, zrzeszona ideą pisania bożonarodzeniowych wierszy dla dzieci.

Para:)

Opublikowano

no tak Aniu, z tym że to jest wiersz dla dzieci, a w takim rymy powinny być jak najprostsze, dokładne. gramatyczne w takim przypadku są jak najbardziej na właściwym miejscu, moim zdaniem. wiem, że nie udało mi się uniknąć inwersji, ale jest to wynik utrzymania rytmu 5/3, co w Twojej propozycji uległo zatraceniu.
dziękuję za pochylenie się :)
i pozdrawiam przedświątecznie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A nawet sztacha. ;)
Ale pamiętam, jak była moda, że pół klasy żuło tę samą gumę. :) Wtedy nie skojarzyło mi się to z wychowaniem chrześcijańskim. ;-D
Serdeczności, Sylwestrze!
Opublikowano

wspólnego żucia gumy nie pamiętam, ale dzielenie się kanapkami było u nas na porządku dziennym i jakoś nas pneumokoki, czy jakieś inne paskudztwa, nie wybiły. szacunek dla człowieka schodzi na coraz dalszy plan, spychany przez kolejne wartości kreowane przez różne środowiska, próbujące najczęściej w ten sposób ubić własny, bardzo wymierny interes. potem nie ma co się dziwić, że jakiś dzieciak wyciąga karabin i strzela do kolegów, widząc w nich tylko obiekty a nie podmiotowych ludzi. mówiąc szczerze, to wrażliwcom chyba zawsze było ciężko i to raczej nic nowego, ale ogólne tendencje w tym względzie wydają się raczej niepokojące. dobrze że przy tym wszystkim można jeszcze pisać bajki i ktoś je czasem czyta :)))

dzięki za kolejną wizytę :)
pozdrawiam i do poczytania :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma to ja jeszcze powiem, że ta moja "cisza" to takie moje idee fixe.  Prześladuje mnie.  Dziękuję Roma. Dobranoc.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zawsze wesprzesz dobrym słowem Waldku :) Miłego weekendu.
    • Pieszo—tup—tup—tup—tupiemy przez Afrykę Krok—krok—krok—krok—tupiemy przez Afrykę (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Siedem—sześć—jedenaście—pięć—dwadzieścia dziewięć—dzisiaj mil— Cztery—jedenaście—siedemnaście—trzydzieści dwie mile wczoraj (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Nie—nie—nie—nie—patrz co przed sobą masz. (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Lu—dzie— lu—dzie— wariują gdy wciąż widzą je, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   Licz—licz—licz—licz— naboje w ładownicach. Gdy—spuś—cisz—wzrok—zaraz dopadną cię! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Pró—buj—pró—buj—myśleć o czymś innym—  O—mój—Bo—że—nie daj mi oszaleć! (Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa!) Nie ma zwolnienia na wojnie!   Mo—że—my—prze—trwać głód, pragnienie, wyczerpanie, Ale—nie—nie—nie—nie to ciągłe patrzenie na—  Bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W dzień—nie—jest—tak—źle bo koledzy są, Lecz—noc—to—sznu—rów—ki czterdziestu tysięcy milionów Bu—tów—bu—tów—do góry raz, o ziemię dwa Nie ma zwolnienia na wojnie!   Sze—dłem—sześć—ty—godni w piekle i mówię Nie—o—gień—dia—bły, ciemność czy coś, Lecz bu—ty—bu—ty—do góry raz, o ziemię dwa, Bo nie ma zwolnienia na wojnie!   W 1900 British Army przemaszerowała od Cape Town do Pretorii (1500 km) - tak ten marsz zapamiętał Kipling.  Fraza - nie ma zwolnienia na wojnie - pochodzi z Księgi Koheleta 8,8: Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia.  I Rudyard: We're foot—slog—slog—slog—sloggin' over Africa  Foot—foot—foot—foot—sloggin' over Africa (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Seven—six—eleven—five—nine—an'—twenty mile to—day— Four—eleven—seventeen—thirty—two the day before   (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again!)  There's no discharge in the war!     Don't—don't—don't—don't—look at what's in front of you. (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again); Men—men—men—men—men go mad with watchin' 'em,  An' there's no discharge in the war!     Count—count—count—count—the bullets in the bandoliers.  If—your—eyes—drop—they will get atop o' you!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up and down again)  There's no discharge in the war!     Try—try—try—try—to think o' something different—  Oh—my—God—keep—me from goin' lunatic!  (Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again!)  There's no discharge in the war!     We—can—stick—out—'unger, thirst, an' weariness, But—not—not—not—not the chronic sight of 'em—  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again,  An' there's no discharge in the war!     Tain`t—so—bad—by—day because o' company, But night—brings—long—strings—o' forty thousand million  Boots—boots—boots—boots—movin' up an' down again  There's no discharge in the war!     I—'ave—marched—six—weeks in 'Ell an' certify It—is—not—fire—devils, dark, or anything, But boots—boots—boots—boots—movin'up an' down again,  An' there's no discharge in the war!  
    • @Migrena mi właśnie też odpowiada, ale ja już tak mam, że zaczynam kombinować. A, że akurat na taką wersję? Myślę, że byłaby bardziej czytelna, ale niech tam... Zostanie tak jak jest :)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      No to tu mamy odmienne zdania, ja tam swoją poezję uważam za dość szorstką, a Twoje "i niech cisza domknie wiersz" mogłoby, przynajmniej ten wiersz, złagodzić. Choć nie będę ukrywać, że podoba mi się to, że widzisz w niej subtelność Tu odpiszę tylko tak. Do mnie Twoje wiersze trafiają, podoba mi się i Twój styl i tematy o jakich piszesz, bardzo. Jeszcze raz, dziękuję :)     Aaaa i zanim zapomnę. Ja nie raz potrafiłam doprowadzić do tego, że z wiersza nie zostało nic, bo co chwilę coś, albo to, albo tamto nie pasowało, więc wiem o czym mówisz.
    • @Alicja_Wysocka Alicjo a Twój komentarz przecudny-:)…zapachniało „mgiełką”” prawdą w kolorze soczystej zieleni mnie realistkę…” oczarowało…nie wiem…ale wiem że lubię Twoje komentarze przemyślane też…Pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...