Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

refleksy


opadło i ucembrowiło (się) przepierzenie
-----------------------
] wszyscy
] z gwiazd pyleń jesteśmy
] w gwiazdach
] patrzy tęsknota
] stąd - tam
] stamtąd - nas początek
] a my
] jesteśmy tylko ich cieniem
] z ich śmierci
] (s)tworzeni
] co jak feniks ożyły
] raz wtóry
] by skrą z drzewa istnienia
] (u)lecieć - światło opierzać
] płonąc
] tylko lotu chwilą
] i (m}żyć
] ziemi popiołem
] pod mrugające (po)wieki
] po sobie
] ---------------------------------
] po sobie
] blade odbicie błysku
] zostanie
] w śladach księżyców
] co stąpały nocą
] po wodzie
] czarnej i pomarszczonej
] w odmętach
] cichej
] cichej i uśpionej
] ---------------------------------
KTO
upuszcza na szczycie fali te świecidełka
tak aby mamiły głupie oczy

Opublikowano

Duży niepokój budzi forma wiersza..... Fascynuje mnie ten....nawias?
Jeśli nawias - to co jest w nawiasie?
Czyli prawie cały wiersz jest jedynie komentarzem do tego, czego nie widać?
Albo zrób z tym porządek, albo wyjaśnij, proszę. :)

Kiedy się robi odniesienia do wszechświata, wszystko wydaje się naturalne, bezpieczne, bez wątpliwości...
Gdyby nie pierwsze wersy i ostatnie - możnaby sie uśpić i oszukać prawie...
Dużo emocji w wierszu i we mnie po przeczytaniu.

A ten fragment :

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to normalnie wywołuje u mnie wizje. Coś pięknego.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Bachencja S
Cieszę się że jest odbiór
Tekst był w pierwszej formie nieco inny

Refleksja

wszyscy z gwiazd pyłu jesteśmy
w gwiazdy patrzymy z tęsknotą
to właśnie stamtąd nasz początek
a my
jesteśmy tylko ich cieniem
z ich śmierci stworzeni
białe karły
co jak feniks ożyły
raz wtóry
by skrą z ognia istnienia
ulecieć
paląc się tylko przez chwilę
i umrzeć
w ziemskim pyle
po sobie blade odbicie błysku
zostanie
ślady księżyca
co stąpa nocą po wodzie
czarnej i pomarszczonej
w odmętach swych cichej uśpionej

ale wydał mi się jakiś taki hmmmm....dopowiedziany i nieco banalny
Przepisałem więc na nowo
Miało być jako forma kaligramu (motyw studni z żurawiem) a skończyło się na tym że wpisałem tekst w szkic wykonany ołówkiem przedstawiający coś jakby przekrój studni ( te nawiasy to cembrowiny)
wers u góry to wieko lub pokrywa
tekst pod nim to tuba wypełniona powietrzem
poniżej - lustro wody i odbicie (powtórzenie -po sobie-)
dalej w dół - woda
dalej dno
od słowa KTO - osad lub namuł, materia nieznana


Zauważ
Dniem w otoczce atmosfery jesteśmy prawie ślepi Widzimy naturalnie na kilka kilometrów (przy odpowiednich warunkach na kilkanaście)
Ale nocą przy pogodnym niebie ta studnia wzwyż zapadła rodzi kropki pod znakami zapytania

Coś tam około tego
Nie jestem za mocny w interpretacji tekstów (nawet własnych )
Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny



Opublikowano

:)))))) Zamurowało mnie. ;)
Cembrowina.... Studnia....
Nigdy bym na to nie wpadła.
Najwyraźniej też jestem kiepska w interpretacji wierszy... ;) Zresztą, rzadko mi się zdaje, że wiem, co autor miał na myśli..... Raczej zwracam uwagę na interesujące metafory, grę słów, wywołanie obrazów i emocji.
Dzięki za wyczerpujące wyjaśnienie. Studnia wydaje się być równie tajemnicza, jak nawias.

Wiersz jest lepszy po zmianie - wersy zbudowane inaczej, nadały mu zgoła inną wymowę.
Czyta się go wolniej i szuka następnych znaczeń. Tym bardziej, że pojawiły się, "mylące trop", fragmenty w nawiasach.
Nie napisałam o tym poprzednio - one przykuwają uwagę...

[..Zauważ
Dniem w otoczce atmosfery jesteśmy prawie ślepi Widzimy naturalnie na kilka kilometrów (przy odpowiednich warunkach na kilkanaście)
Ale nocą przy pogodnym niebie ta studnia wzwyż zapadła rodzi kropki pod znakami zapytania..]

No tak. Rozumiem teraz, czemu zaintrygowały mnie Twoje wiersze... Przyznaję się, że, wiedziona po necie "bretonowską łzą", znalazłam ich więcej. Cieszę się, że trafiłeś "na zieleniak". Będę czytać. :)

[..KTO
upuszcza na szczycie fali te świecidełka
tak aby mamiły głupie oczy..]

Kto by nie chciał wiedzieć....
Pozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec Wiesz, że Twój wiersz mnie zatrzymał? I teraz myślę sobie - kto tak naprawdę wie, kiedy jest za wcześnie, a kiedy za późno? Wystarczy, że jedno z Was tak pomyśli, a droga się rozminie.
    • Jego kraj może zerwać więzy uległości, Jego lud może znowu zaznać wolności, W ich sercach nadziei tysiąc zagości, Lecz jego nadzieja umarła. Promienie księżyca morze oświetlają, Swobodne fale dziko napierają, A wiatry Gondalu dostojnie grają Swój hymn o północy.   Grają na murach jego więzienia, Budząc w jego sercu wzruszenia, Bo ich dźwięk przyzywa wspomnienia Rzeczy, które się zdarzyły. Jego dusza z wichrem się złączyła I w królestwie śnieżnej ciemności kroczyła, Krainie, która wielką rozpacz kryła, A zwątpienie odebrało głos.   Ziemia Harolda zerwie więzy uległości, Jego lud może znowu zaznać wolności, W ich sercach nadziei tysiąc zagości, Lecz jego nadzieja umarła. Wolność została mu odebrana; Jego przyszłość na ziemi poznana; Jeszcze kilka lat w kajdanach, Potem więzienny grób.   O ile poprzedni wiersz Emily mógł być związany z Gondalem, tu nie ma wątpliwości. Nie jestem tylko pewien kim był ów Harold. Być może chodzi o Geralda z Exiny, uwięzionego i zamordowanego przez podstępnego rywala do tronu Juliusa Brenzaidę.      His land may burst the galling chain, His people may be free again, For them a thousand hopes remain, But hope is dead for him. Soft falls the moonlight on the sea Whose wild waves play at liberty, And Gondal's wind sings solemnly Its hollow midnight hymn.   Around his prison walls it sings, His heart is stirred through all its strings, Because that sound remembrance brings Of scenes that once have been. His soul has felt the storm below, And walked a realm of sunless snow, Dire region of most mighty woe, Made voiceless by despair.   And Harold's land may burst its chain, His subjects may be free again, For them a thousand hopes remain, But hope is dead for him. Set is his sun of liberty; Fixed is his earthly destiny; A few years of captivity, And then a captive's tomb.
    • @Roma Jakby balans między dzieciństwem a dorosłością. Pełen jest ulotnych obrazów  samolociki, taniec, tęsknota... To opowieść o potrzebie lekkości, wolności, i o pogodzeniu się z tym, że nie zawsze trzeba „latać”, by czuć sens.
    • poznaliśmy się  o dzień za późno spóźnieni łzą pod powieką wczesną wiosną bzem łaskoczącą spojrzeniami  utkani  na wieki   poznaliśmy się o noc za wcześnie zachłanni dnia rwącą rzeką późną zimą lodem płynącą uczuciami splątani na przekór   poznaliśmy się...
    • Potrafię istnieć jedynie  w lęku pierwotnym i chaosie marazmowych, zimowych wieczorów. Zatruty, niemożnością odmiany straconych lat. Ukryty przed światłem, które zamiast  ciepłym promieniem otoczyć duszę,  wypala ze mnie cząstki człowieczeństwa. Gdybym choć podejrzewał po co,  ciągle tańczą mi nad głową  tarcze słońca i księżyca. Migocą gwiazdy, przez pył początku czasu. Gdybym mógł to chciałbym wyjść  ze swego cielesnego więzienia.   Doczesność mnie goni. Tonę w stertach codziennych sprawunków. Lecz nie dla mnie ludzkie sprawy i dole. Ja potrzebuję swego boskiego wręcz zajęcia. Ucieczkę w świat ułudy i cudu istnień. I mogę tak trwać w transie aż do zaśnięcia. Dla Ciebie nic nie znaczą te karty zapisane. Te słowa otuchy i uczucia. Elegię i hymny do Twych oczu i węgielnych, turmalinowo błyszczących włosów. Ty chcesz rycerza a nie poetę. Piękno i kunszt atletycznych,  antycznych herosów. Piękno uśmiechu, twarzy bożka  o herubinowych, kręconych włosach a nie chichot szaleńczy bestii. Umorusanej w mogilnej ziemi,  złaknionej krwi swoich prześladowców. Przemierzającej bagna cuchnące siarką i lasy martwe ze ściółką wyściełaną kośćmi, zawleczonych tu z dawna  dziewic i strażniczek świątyń. Czy widziałaś kiedyś jak żeruję wilk? Jak wychyna się nagle z mroku,  pośród owocującej bogato czeremchy. Jak ślepia jego błyszczą,  niepohamowaną radością na widok,  bladego, stężałego ciała, żałobnie podświetlonego,  srebrzystym ogonem światła pełni. Nos jego najpierw przy ziemi,  sprawdza czy czuć już  niezachwiany wyrok litościwej śmierci Później węszy wokół ciała,  łaknąc wszystkimi zmysłami,  delikatnej, słodkiej zdobyczy. Przednimi łapami wskakuję  na nieruchomy żywot  i pysk wtula w gładką skórę szyi. Krew u ofiary zamarłą na wieki już taflą  nie burzy się w tętnicach. Szorstkim jęzorem zlizuję,  rześką i zimną rosę z napiętej skóry. Wreszcie siada ochoczo na ofierze  i wgryza się kłami  w narkotycznym wręcz uniesieniu. Ścięgna i żyły pękają bez trudu. Pazury rozorują młodość i sprężystość piersi. Tylne łapy posuwistymi szarpnięciami, tną jak nóż delikatne pasma podbrzusza. Po wszystkim bestia schodzi z ofiary, triumfując nad je   zbeszczeszczonym truchłem. Spełniona i radosna,  zadziera łeb umorusany w ciemnej posoce. Lodowy wicher, dmiący od bezkresu puszczy. Zastygły, mroźny księżyc, odbijający echo śmierci.     Wczesnym brzaskiem po miejskim bruku niesie się cichutkie stąpanie łap. Bezdomny kot, zbłąkany,  zerwany z łańcucha pies? Czy tylko cień,  cichcem odbijający się na  węgłach i witrynach. Zaciągnięty przez,  przeciąg kamienicznej bramy. Bezszelestnie mknący po spirali schodów pod znajomy adres. Legatus Mortis - u Twoich drzwi. Przy drzwiach Twej alkowy. Poblask, tchnących żądzą mordu oczu nad Twym pogrążonych we śnie ciele. Dotyk przeraźliwie lodowatych i mokrych,futrzanych łap na Twych krągłych biodrach. Charkot, zgniłego oddechu  nad rumianym policzkiem. Pierwszy promień słońca  przebił się przez, zakurzone, brudne szyby, grubych okiennic. Padł na Twoją anielsko wyrzeźbioną twarz, Twój luby chrząknął niezrozumiale przez sen  i cofnął gorącą, żylastą dłoń z Twoich ud, legnął wygodnie na wznak. Otworzyłaś szeroko oczy.  Odwróciłaś się i tuląc się jak kotka obdarowałaś go soczystym pocałunkiem, jedną ręką brodząc po jego wyrzeźbionym brzuchu a drugą zatapiając  w jego jasnych lokach. I on otworzył oczy oddając Ci  pieszczotę w całej pełni. Przez mgnienie wręcz, kształt jego żrenic zdawał Ci się dziwny i zwierzęco obcy, lecz po chwili i one zaznały  kojącego blasku poranka.   Wtedy to czar prysł. Nastał dzień.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...